W tygodniowych odstępach prezentują się w wojewódzkich miastach antyszczepionkowcy. Zaczęli łagodnie, protestując tylko przeciwko przymusowym iniekcjom. Nie ujawniali bowiem od razu, że są totalnie przeciw nim. Zjechali się na początku września w Toruniu, zapowiadając tam jednakowoż kolejne demonstracje.
Potem już poszło ostrzej. — Raso ludzka, powstań z kolan — napisali na transparentach, prezentowanych 11 września w Poznaniu. Okazali się też znawcami napojów wyskokowych. Ich argumentem było bowiem twierdzenie, że skoro nie miesza się alkoholu, nie można też mieszać szczepionek.
Tydzień później w Lublinie nieśli transparent z żądaniem zakończenia pandemii. Nie są bowiem królikami doświadczalnymi. Pierwszymi mówcami podczas tamtejszego zgromadzenia byli profesorowie KUL-u. Od prezydenta miasta zażądali zaprzestania szczepień w szkołach.
No i wczoraj doczekała się ich stolica. Tam mowy wygłaszali politycy Konfederacji. Czwarta fala to my, wołali dumnie. I tu nie można im odmówić racji. Gdyby się wszyscy zaszczepili, nie zaznalibyśmy rzeczonej fali.
Mamy więc odpowiednik płaskoziemskości w pełnej krasie. A jak tak, to i mamy spisek. Dowodzi tego żądanie zakończenia pandemii, najwyraźniej kierowane do Żydów, masonów i cyklistów. Do kogo innego mieli się prawomyślni zwracać, jak nie do uznanych sprawców wszelkich globalnych kataklizmów? Teraz chyba naukowo to było uzasadnione, wszak wyrażane w obecności profesorów uczelni wyższej. Stamtąd się chyba wywodzi pogląd, że ludzie już od miliardów lat… itd.
Nie uznają nieszczęśni kantowskiego miej odwagę posługiwać się własnym rozumem. Muszą więc również drżeć przed spiskiem, który jakoby opanował świat. I muszą się przyznawać do bezsilności. Skoro od miliardów lat nie potrafią nie tylko pokonać spiskowców, ale nawet ich zlokalizować...
