Przez całą Polskę przewaliła się kolejna fala protestów. Ani jednej więcej. Takim hasłem tysięczne demonstracje prezentowały żądanie bezpieczeństwa dla kobiet. Chcą więc odciąć PiS od jego najtwardszego jądra. Od tego też, co się tam nazywa konserwatywnymi wartościami. To atoli niemożliwe. Wiele razy dobra zmiana wystawiała swego suwerena do wiatru, ale nigdy się nie odcinała od żelaznego elektoratu.
Przedtem, kiedy optowali za kompromisem aborcyjnym, również mieli poparcie aborcyjnej ekstremy. Kiedy się jednak otworzyli na fundamentalizm, już się go bezkarnie nie pozbędą. Przyprawili sobie najgorszą z gąb obskurantyzmu i już ją będą nosili albo bez wsparcia radykałów przepadną na śmietniku polityki.
Na tym tle wybryk marszałka Sejmu, w dodatku profesora UJ(!) przestaje być sensacją. Pani jest kretynką, tak zareagował na słowa kobiety, która próbowała mu uświadomić swoją niezgodę na poczynania dobrej zmiany wobec kobiet.
Rzecz się wywodzi z dawno obalonego, patriarchalnego mniemania, że niewiasta jest z natury irracjonalna i jako taka nie może pełnić innej roli, niż żona i matka. Kiedy jeszcze do tego doda się histerię, jako klasyczne zaburzenie myślenia ludzi pozostających w dysonansie poznawczym, mamy wytłumaczenie mizoginistycznych zachowań naszych prawicowców.
Stąd nie tylko ich kłótliwość, ale i fatalne skutki wizerunkowe a nawet moralne. Elektorat kobiecy, także ten umiarkowany, mają już dobrozmieńcy trwale z głowy. Sami dokonali wyboru.
