Stary Stary
1318
BLOG

Treść

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 70

 "Jeżeli Donald Tusk w tych warunkach będzie gotów dyskutować, to spełni jeden mój warunek. Ale jest także drugi - zwinięcie białej flagi, zarówno w stosunkach wewnętrznych, wobec możnych w Polsce, ale i wobec możnych poza Polską. To jest warunek merytorycznej dyskusji" powiedział wczoraj Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej [Gazeta.pl]. Otworzył tym pole dla wielu wątpliwości.

Przede wszystkim nie wiadomo dokładnie co oznacza rozwinięcie białej flagi. Aby bowiem stwierdzić, że została zwinięta, trzeba ją widzieć rozpostartą. Nie bardzo też wiadomo kto to są ci możni w Polsce i poza nią. Jeżeli bowiem tymi  wewnątrz wszechwładnymi są bogacze, to rozwinięciem wobec nich białej flagi nie jest chyba zmniejszenie im podatków, co uczynił jedynie prawdziwy i dobry rząd w Polsce w czasach, kiedy tylko rozwiązłość jego prominentnych przedstawicieli i ich nadmierna gadatliwość była problemem. Co by zatem oznaczało kapitulację wobec możnych wewnętrznych?
 
Wątpliwość wobec sposobu poddawania się zewnętrznym potentatom też jest bardzo silna. Jeżeli to są państwa Unii, to nie może być nim na przykład sparaliżowanie naszego przedstawiciela, negocjującego nasz udział w rynku cukru i oddanie w ten sposób inicjatywy w naszych sprawach nie tylko „możnym” ale i wszystkim państwom zjednoczonej Europy. Nie może być tym także rezygnacja z opustów cenowych, proponowanych nam w zakupie gazu przez Gazprom. Takich przecież rzeczy doświadczyliśmy w trakcie władania „najlepszej koalicji po drugiej Wojnie Światowej” i nie były one wtedy dowodem żadnej kapitulacji.
 
Program rządu ma być najpierw przed debatą PiSowi pokazany. To pierwszy warunek, o którym mówił Prezes, ten sprzed białej flagi jeszcze. Czyli sposób rządzenia, który prezentuje Platforma od czterech lat nie jest tym, o czym warto dyskutować? I nie jest rzeczywistym, bo wdrożonym programem? Debata ma być licytacją na obietnice? Przecież te, które przedstawił PiS stoją w skrajnej sprzeczności z koniecznością ograniczenia długu publicznego, którego nadmierną wielkość Prawo i Sprawiedliwość za Balcerowiczem (sic!) Tuskowi zarzuca. Czy w tej sytuacji rzecz nie jest tak przez Kaczyńskiego pomyślana aby uniknąć kompromitacji, jaką mu jego spin doktorzy zgotowali każąc prezentować tak oczywiście niespójny program wyborczy? Z jakimś audytem jako centralną osią działania po wyborach?
 
W poniedziałek ma być wznowiony po wakacjach program Tomasza Lisa. Wystąpi w nim Donald Tusk, który oczekuje pojawienia się tam prezesa Kaczyńskiego. Premier więc sobie wyobraża, że jego najsilniejszy przeciwnik odstąpi od warunków, które sam określił tak nieprecyzyjnie aby nie mogły być w żadnym przypadku spełnione.
 
Nie doczeka się. I to jest jedyny konkret, jaki nas w tym względzie oczekuje. Jednoznaczny.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka