STARY WROCEK STARY WROCEK
1793
BLOG

Ja w sprawie potrąceń pieszych na przejściach

STARY WROCEK STARY WROCEK Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

Zacznę od Opatrzności Bożej.

W środę, 1 września 1965 roku, zostałem doprowadzony przez moją Mamę do szkoły podstawowej nr 74 we Wrocławiu celem rozpoczęcia edukacji. Wieczorem, tego samego dnia, oznajmiłem Rodzicom, że jestem już duży, drogę znam (tylko 3 przejścia przez jezdnie w jedną stronę) zatem od następnego dnia będę udawał się do szkoły (74) osobiście i w pojedynkę - bez kurateli rodzicielskiej. Rodzice niechętnie wyrazili zgodę.

Następnego dnia ... wpadłem pod samochód ... marki P70. Na przejściu dla pieszych. Dla młodych dodam uwagę, że w tamtych czasach spotkać samochód na swojej drodze to trzeba było mieć trochę szczęścia. P70 to był wyrób plastykowy, więc nic mi się nie stało, poza jakimś siniakiem skrzętnie skrywanym. Nie muszę dodawać, że się Rodzicom nie przyznałem.

Jestem wdzięczny Opatrzności Bożej za to wydarzenie, bo nie dość że bez konsekwencji to jeszcze skutecznie nauczyło mnie zachowania na ulicach (drogach) - ostrożności. Może nadmiernej ale to problem kierowców, których spotykam na przejściach.

Co rusz media bulwersują informacjami o tragicznych zdarzeniach z udziałem pieszych, w tym śmiertelnych potrąceniach na przejściach dla pieszych. Nie jestem specjalistą ani od ruchu drogowego ani od prawa ale chciałbym coś zaproponować. Oczywiste jest, że pieszy nie ma szans w "starciu" z samochodem. Tym bardziej, jeżeli owym samochodem kieruje idiota. Oczywiste jest, że to pieszy zasługuje na szczególną i nadzwyczajną ochronę w szczególności na prawidłowo oznaczonych przejściach dla pieszych. Jedną rzeczą jest zachowanie samych pieszych, często naganne. Inną zaś zachowanie kierowców - "bogów". I jednych i drugich trzeba motywować i wychowywać do bezpiecznego poruszania się na drogach (ulicach, chodnikach, przejściach dla pieszych).

Dzisiaj o kierowcach, bo mają więcej możliwości do stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia pieszych.

Do dzisiaj jestem wnerwiony - jak i wielu - na wyrok sądu w sprawie pana Najsztuba. Przez przypadek usłyszałem kiedyś jego wypowiedź na jednym z kanałów TV a brzmiącą mniej więcej tak:

"W trakcie przewodu sąd nie był w stanie ustalić ponad wszelką wątpliwość z jaką prędkością owa starsza pani weszła na przejście".

I to niby miało stanowić podstawę do uniewinnienia pana Najsztuba.

Cóż, życie pokazuje, że w rozstrzygnięciach, wyrokach i orzeczeniach sądów nie musimy oczekiwać logiki. Dlaczego tak uważam? Proszę zwrócić uwagę: jeżeli sąd nie był w stanie ustalić ponad wszelką wątpliwość z jaką prędkością starsza pani weszła na przejście to również nie był w stanie ustalić (ponad wszelką wątpliwość), że pan Najsztub nie ponosi winy - jest niewinny. Paradoks, prawda? Ale tylko pozorny. Ten paradoks wynika ze stosowania zasady odpowiedzialności na zasadzie winy. Prokuratura nie była w stanie (nie potrafiła? nie chciała?) udowodnić przed sądem, że pan Najsztub jest winny (choćby częściowo) i/lub sąd uznał w swojej niezawisłości, że nie widzi winy pana Najsztuba. Nie chcę nawet się domyślać, czy sąd kierował się jakimiś nieuzasadnionymi przesłankami.

Za ten wyrok obwiniam przepisy, prokuraturę i sąd.

Czy można to zmienić?

Istnieje w Kodeksie Cywilnym (KC) pojęcie odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do Kodeksu. Najogólniej tylko napiszę, że odpowiedzialność na zasadzie ryzyka odnosi się do przedsiębiorców prowadzących swoją działalność w szczególnych dziedzinach (branżach). Na przykład, przewoźnicy kolejowi podlegają stosownym zapisom KC dotyczących owej odpowiedzialności na zasadzie ryzyka.

Zasada ta polega na tym, że w przypadku jakiegoś zdarzenia, które miało konsekwencje dla zdrowia, życia i/lub majątku prowadzący działalność (w związku z którą zaistniało owo zdarzenie) ponosi ex definitione odpowiedzialność za zdarzenie i konsekwencje. Dodajmy, odpowiedzialność cywilną. Pisząc wprost: to ów przedsiębiorca musi (o ile chce) udowodnić (przed sądem, bo tam często trafiają takie sprawy), że nie ma jego winy (odpowiedzialności) w tym, że coś się wydarzyło lub że jego wina (odpowiedzialność) jest częściowa lub spoczywa na innych osobach i/lub podmiotach albo na tzw. siłach wyższych.

Czy napisałem to jasno? Dla pewności jeszcze raz: odpowiedzialność na zasadzie ryzyka oznacza, że jesteś winny, chyba że udowodnisz, że to ktoś inny jest winny (lub tzw. siła wyższa, na którą nie miałeś wpływu) lub że jesteś odpowiedzialny tylko częściowo. To odwrócenie sytuacji obowiązującej w sprawach karnych - tam prokuratura musi udowodnić winę. Tutaj zaś ty musisz udowodnić, że nie jesteś winny. Żeby było jasne: nie musisz ale wówczas ponosisz odpowiedzialność.

Dlatego postuluję przełożenie zapisów KC dotyczących cywilnej odpowiedzialności na zasadzie ryzyka na przepisy dotyczące karania kierowców za potrącenie pieszych na prawidłowo oznakowanych przejściach dla pieszych. To kierowca powinien dowodzić przed sądem, że nie jest winny potrącenia pieszego lub że wina spoczywa na wszystkich uczestnikach zdarzenia.

To pan Najsztub powinien udowodnić, że nie ponosi winy za potrącenie pieszej. Udowodnić, oczywiście, ponad wszelką wątpliwość. Tak byłoby sprawiedliwie.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby kierowcy we własnym dobrze pojętym interesie zaopatrzyli się w stosowne urządzenia rejestrujące przebieg wydarzeń. Tak, by mieli możliwość uwolnić się od ciężaru (pełnej) odpowiedzialności w sytuacjach, gdy w rzeczywistości nie ponosili winy lub ponosili jedynie częściowo.

Sądzę, że takie podejście (przypominam, dotyczy potrąceń pieszych na prawidłowo oznakowanych przejściach!!!) pozytywnie wpłynęłoby na wyobraźnię kierowców. Wiem, nie wszystkich. Ale teraz wielu z nich wychodzi z optymistycznego założenia, że w razie co, to jemu muszą udowodnić winę. W przypadku odpowiedzialności na zasadzie ryzyka tego komfortu nie będą mieli: w razie co, to oni będą musieli dowodzić swojej niewinności. A to nie jest już takie łatwe i komfortowe.

Czytelnikom pozostawiam ocenę tej propozycji: odpowiedzialności (winy) na zasadzie ryzyka.

Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości