Statystyk Statystyk
219
BLOG

Czy Ziobro to ekonomiczny ignorant, a wraz z Błaszczakiem to mentalni komuniści?

Statystyk Statystyk Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

Pan Ziobro chyba czuje nieodparty imperatyw „wsadzania”. Pytanie tylko, dlaczego chce wsadzać  „alimenciarzy”?.

Bo z czysto ekonomicznego punktu widzenia „wsadzenie” „alimenciarza” wydaje się być tak piramidalną bzdurą, że aż powstaje pytanie, jak Pani Premier Szydło może firmować taką propozycję swoim nazwiskiem i nie obawia się powszechnych kpin, drwin i utraty autorytetu?

 

Bo po pierwsze ‘wsadzony alimenciarz” podczas „odsiadki” z oczywistych przyczyn nie będzie płacił alimentów, czyli dla osiągniecia celu czyli zmuszenia ‘”alimenciarza” do uiszczania comiesięcznych wpłat „odsiadka” jest w 100% kontrproduktywna. A po drugie średni koszt utrzymania więźnia w Polsce wynosi ok. 30 tys. rocznie, 2,5 tys. miesięcznie. I te 30 tys. pochodzi z naszych podatków. Czyli dla budżetu byłoby korzystniej zamiast „alimenciarza” „wsadzać”  to z budżetu wypłacić za „alimenciarza” matce dziecka np. 2 tys. miesięcznie. Zysk dla podatników i budżetu to 6 tys. rocznie na jednego nie „wsadzonego alimenciarza”.

 

Szacunkowy końcowy wynik „ nie wsadzenia alimenciarza : matka ma alimenty 2 tys. zł/miesiąc i Państwo jeszcze oszczędza na tym 6 tys. rocznie plus oszczędności na kosztach administracyjnych, np. sądowych. Ponadto istnieje pewne prawdopodobieństwo, że pewna liczba „alimenciarzy” dzięki faktowi „nie wsadzenia” coś na te swoje dzieci zacznie uiszczać. „Alimenciarz wsadzony” na pewno raczej nic płacić nie będzie, a po wyjściu z więzienia z wyrokiem w papierach o dobrą robotę mu na pewno łatwo nie będzie. Czyli w pewnym sensie rząd PiS „wsadzając alimenciarza” skazuje dziecko „alimenciarza” na permanentny brak alimentów z jego strony. Wsadzenie alimenciarza” wydaje się być celownym marnowaniem publicznych pieniędzy, co stoi w ewidentnej sprzeczności z zapewnieniami Pani Premier Szydło o szacunku dla pieniędzy podatników.

 

Teraz Pan Błaszczak i jego nowe prawo nakazujące rejestracje telefonicznych kart „prepaid”, zarówno nowo zakupionych, jak i od dawna używanych.

 

Używam prepaida i kilka lat mam ten sam numer. Jak dzwonię do swojego syna, który ma abonament, to mówię do niego synu po imieniu. Jak syn dzwoni do mnie, to mówi „tato”. Jak moja żona dzwoni do mnie ( ma abonament), to mówi do mnie po imieniu. Jak ja do niej dzwonię, to mówię do nie po imieniu. Jak syn dzwoni do żony, to mówi do niej „mamo” ,a ona do niego synku i po imieniu. Jak dzwonię do teściowej (ma abonament) to mówię do niej mamo. Jak syn lub żona dzwonią do teściowej to mówią do niej mamo, lub babciu. Jak teściowa dzwoni do mojego syna to mówi do niego po imieniu. Itd.

I ostatecznie jak doładowuję swojego pre-paida, to robię to ze swojego bankowego konta.

Pytanie czy mając powyższe dane nawet inspektor Clouseau z „Różowej Pantery” wydedukowałby z łatwością dane personalne osoby posiadającej dany numer pre-paida?.

I jeśli odpowiedź jest twierdząca to dlaczego Pan Błaszczak wydaje się traktować polskich policjantów, jakby byli głupsi od inspektora Clouseau?

I dlaczego Pan Błaszczak zmusza obywateli do wydaje się całkowicie bezsensownej z punku widzenia bezpieczeństwa czynności urzędowej? Bo jeśli w przypadku nowych kart pre-paid rejestracja ma jeszcze jakiś sens w kwestii bezpieczeństwa, to o osobach używających pre-paidów od pewnego czasu służby wiedzą dosłownie wszystko :  z imieniem, nazwiskiem i miejscem przebywania z dokładnością do 1 metra oraz pełną historią przemieszczania się „delikwenta” od momentu pierwszej aktywacji pre-paida.

Statystyk
O mnie Statystyk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo