Steelon Steelon
352
BLOG

Jak Pen(L)is w Kurneeku

Steelon Steelon Kultura Obserwuj notkę 11

Rozumiem strategię. Gra paradoksem przynosi sukces. Gołe baby (i chłopy) na okładce pisma uważanego za tygodnik opinii, przyciągną uwagę, a może nawet zachęcą do wydania kilku złotych. Kupią zwłaszcza ci prości, którzy aspirują do miana inteligencji, w końcu amerykański tytuł pod pachą to dla wielu oznaka prestiżu. Można poczuć się elitą, tą nowoczesną, postępową, dla której nie ma tabu. Główny nurt wciąga, łudząc: bądź inny niż ta ciemna masa obok ciebie, wyróżnij się, niech ci cycki wystają z torebki. 

Żal patrzeć jak dorosły facet, poważny dziennikarz z dorobkiem, rozmienia się na drobne. Człowiek, który niewątpliwie ma talent, wiele talentów, upada tak nisko. Zgoda, jest skuteczny i wykręca wynik. Ale czy to naprawdę jedyny wyznacznik sukcesu? Przyjmując założenie, że ludzie nie są głupi, ale są jeszcze głupsi i dając im plewy do żarcia, stawia się w roli świniopasa. Chce przewodzić wieprzom, których sztywne karki nie pozwalają spojrzeć w gwiazdy, ale każą patrzeć w błoto, babrać się w gnoju. Prowadzi na manowce, na bezdroża, nad przepaść.

Dam sobie radę z kolejną okładką, która budzi obrzydzenie. Jestem już wprawiony w rodzicielskich slalomach omijających półki ze „świerszczykami”, do których dołącza Newsweek. Dopóki będę mógł, będę chronił swoje dzieci przed nachalnym i wyuzdanym redaktorem. Ale co z innymi dziećmi, co z jego dziećmi? Nie wiem czy o nich myśli, czy z nimi się spotyka, o czym rozmawia. Zastanawiam się, co muszą czuć, patrząc na „dzieło” swojego ojca. Czy są z niego dumne? Czy jest dla nich wzorem? Czy chciałyby kiedyś pracować w taki sam sposób jak on? Nie mam na tyle bogatej wyobraźni, by wejść w jego skórę i próbować tłumaczyć dzieciom pornograficzne zapędy. Że dla kasy, jak prostytutka? Bo chyba nie dla misji, ani w imię prawdy, nawet gdy w jakimś radyjku uderza w wysokie tony.

Każda strategia kiedyś się wyczerpie. Nawet najlepszy format jest na topie do czasu, aż rynek nie wymusi jego zmiany. Zmienią się naczelni, prowokatorzy odejdą do lamusa, przyjdą nowi. Gwiazdor zamieni się w piernika, którego z reguły się nie zaprasza i nie pokazuje. Zresztą po co zapraszać kogoś bez dorobku. Pokazanie golizny na okładce nie będzie już robiło na nikim wrażenia. Przyjdą żniwa dzisiejszego zasiewu.

Szkoda, że laureat wielu dziennikarskich nagród, Tomasz Lis, zdobywa czytelników metodą „na penisa”. Szkoda tych dziennikarzy, którzy zapomnieli o honorze i dobrym smaku. Szkoda, że szanujący się niegdyś tygodnik, udało im się zamienić w zwykły, prostacki, papierowy kurnik. 

Steelon
O mnie Steelon

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura