Świadoma obywatelka Świadoma obywatelka
365
BLOG

Wina systemu, niedofinansowania czy ludzi?

Świadoma obywatelka Świadoma obywatelka Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Obserwując i doświadczając bardziej lub mniej na własnej skórze jak w Polsce działa wymiar sprawiedliwości, służba zdrowia, edukacja nasuwa mi się jeden wniosek – żadne przepisy, żadne pieniądze nie pomogą, bo po prostu mało kto wykonuje swoją pracę, swoje obowiązki należycie.


Przecież przepisy kodeksu postępowania karnego, kodeksu postępowania cywilnego, kodeksu postępowania administracyjnego stanowią jasno, iż rozstrzygnięcia spraw mają zapaść w odpowiednim terminie, najlepiej na pierwszej rozprawie, organy mają działać sprawnie, szybko. I co z tego? Jeśli organy, sądy jak mają 30 dni, to zawsze je wykorzystują do pełna, a czasem się jeszcze opóźniają. Jeśli nawet dla usprawnienia działań sądów, ustawodawca wprowadził posiedzenia przygotowawcze, a sędziowie z tego nie korzystają (https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/posiedzenie-przygotowawcze-w-sprawach-cywilnych-sady-nie-stosuja,503666.html). W Polsce na sto tysięcy mieszkańców przypada 25,5 sędziego, w Niemczech na 100 tys. przypada 24,5 sędziego, we Francji 10,9, w Czechach 28,4, we Słowacji 25,3, a w Wielkiej Brytanii tylko 3,1 sędziego na 100 tys. mieszkańców (Dane na podstawie https://rm.coe.int/rapport-evaluation-partie-1-francais/16809fc058, s. 46). Sądownictwo jest bardzo dobrze oceniane we Finlandii (https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art9529851-finskie-sadownictwo-jeden-z-najlepiej-ocenianych-systemow), gdzie na 100 tys. mieszkańców przypada 19,6 sędziego. To nie liczba sędziów jest problemem. Problemem może być liczba spraw na jednego sędziego, w 2019 r. na jednego sędziego sądu rejonowego przypadało średnio 3 tys. spraw (https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1456612,wymiar-sprawiedliwosci-kondycja-sadownictwa-w-polsce.html). Procedury mamy skomplikowane, może nie są doskonałe, ale gdzie są? Gdzie jest problem w funkcjonowaniu naszego sądownictwa, wymiaru sprawiedliwości, przez tak wielu nazywanym wymiarem niesprawiedliwości?


Myślę, że każdy kto musiał udać się do lekarza, ma pewne zastrzeżenia. Po pierwsze, do długości kolejek, po drugie do jakości opieki, leczenia. U kogo lekarz od razu trafił z diagnozą i jeszcze ze sposobem leczenia, lekami? Kto nie szedł do innego lekarza i nie usłyszał innej diagnozy? A niby ci polscy lekarze tak dobrze wykształceni. Czy ci dobrze wykształceni wyjechali za granicę, a u nas zostali ci, co ledwo skończyli studia? Każdy ma też zastrzeżenia, co do zachowania lekarzy, część z nich zachowuje się tak, jakby byli bogami, a pacjenta traktuje jak bydło. Ja się zastanawiam, ile im trzeba zapłacić, by zachowywali się jak ludzie i zaczęli dobrze leczyć. Obawiam się, że nawet 100 tysięcy miesięcznie nie wystarczy. Zamiast wydawać 6, czy 7 % PKB na służbę chorych to może najpierw sprawdzić co się dzieje teraz z pieniędzmi z NFZ, jak one są wykorzystywane i co można poprawić?


Podobnie z nauczycielami. Co roku żądają podwyżek. Każdego roku można usłyszeć o przeładowanej podstawie programowej, a jednocześnie politycy, eksperci i część nauczycieli chciałaby jeszcze dodatkowych przedmiotów. Polskie uniwersytety w rankingach są daleko, polskie szkoły są dobrze oceniane, ale poziom wiedzy ich absolwentów nie powala na kolana. Wiele uczniów musi brać korepetycje, szczególnie z matematyki. Czy aż tyle uczniów jest słabych z matematyki, czy to nauczyciele nie potrafią jej tłumaczyć, jej nauczyć? Z własnego doświadczenia napiszę, że spotkałam w życiu nauczycielkę, która genialnie uczyła matematyki i nawet słabi uczniowie nie mieli z nią większych kłopotów. Oczywiście byli uczniowie, którzy drżeli przed sprawdzianami, ale udawało im się poprawić oceny i zrozumieć pewne zagadnienia. W tym czasie matematyka była moim ulubionym przedmiotem, a potem czas liceum i … Cóż, matematyka stała się moi koszmarem, nic a nic nie rozumiałam. Czy byłam źle uczona w gimnazjum? Nie, tylko nagle ktoś jakby mi całą matematykę do góry nogami chciał wyjaśnić, a raczej wcale nie wyjaśniać. Wadą systemu jest skupienie się na przygotowaniu do egzaminów – testów, ale matematykę trzeba zrozumieć, bo inaczej nie da się nic rozwiązać. Co zrobić, gdy uczeń ma wrażenie, że sam nauczyciel nie rozumie matematyki, wręcz jej nie umie?


Państwo macie podobne spostrzeżenia? Jak myślicie, czy słabości naszego państwa wynikają z systemu, organizacji, czy są spowodowane czynnikiem ludzkim, słabością ludzi tworzących system?

Trochę znam się na prawie, interesuję się mową ciała i socjotechniką. Mam dość tego, że moi współobywatele łykają wszystko jak pelikany i nie myślą samodzielnie. Dzieląc się swoją wiedzą, zachęcam do samodzielnego myślenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo