Otwierając arkusz oczom moim ukazał się niezbyt długi tekst. Rzut okiem na akapity i moją uwagę zwróciło nazwisko autora Zygmunt Bauman. Pierwszą reakcją było niedowierzanie, po kilku sekundach przyszło oburzenie. Tak oto komunistyczny zbrodniarz zawitał wraz ze stalinowską Polską do systemu edukacji.
Nie uniżając zasługom profesora Baumana w dziedzinie socjologii, pojawienie się na egzaminie maturalnym tekstu komunisty, który nie został rozliczony za swoje zbrodnie jest co najmniej deprymujące. Większa część tegorocznych maturzystów nie była świadoma, że padła właśnie ofiarą wybielania imienia człowieka, który działał przeciwko współobywatelom.
Cofnijmy się do PRL-owskiej Polski lat 50
W latach 1945 – 1948 Zygmunt Bauman, działał jako agent Informacji Wojskowej, nadano mu pseudonim ,,Semjon”. O samej działalności Baumana w tejże organizacji wiadomo niewiele, teczka z informacjami została zniszczona w latach 40. Zachowały się jedynie informacje, że ,,Semjon” wyróżniał się wyjątkowym zaangażowaniem w swoją działalność .
1 maja 1952 Zygmunt Bauman został mianowany na stopień majora Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz szefa Oddziału II Zarządu Politycznego KBW. Bauman za pomocą totalitarnej indoktrynacji szkolił żołnierzy poborowych na przyszłych egzekutorów współobywateli. Dowodził odziałem specjalizującym w wyłapywaniu ,,bandytów", a mowa tutaj o Żołnierzach Wyklętych. Po roku 1953 awansował na dowódcę 5. Samodzielnego Batalionu Ochrony Korpusu ds. polityczno - wychowawczych. Zajmował się przygotowywaniem żołnierzy do wystrzeliwania (mordowania) współobywateli.
Wszystkie akcje skierowane były przeciw polskiemu podziemiu. Rozstrzelano oraz schwytano wielu polskich patriotów, nazywano ich faszystami. To byli jednak ludzie walczący o wolną Polskę. Na osobie, która szkoliła egzekutorów ciąży podwójna odpowiedzialność. Bauman nigdy nie został rozliczony za działania przeciw Polakom. Za swoje niekwestionowane ,,zasługi” towarzysz Bauman został odznaczony Krzyżem Walecznych.
Sam Bauman twierdzi, że przez 3 miesiące pracował w Milicji moskiewskiej – podległej NKWD, zajmował się wtedy kierowaniem ruchem na skrzyżowaniach ,,stałem i machałem chorągiewkami” - ironizował.
W stronę przeciwników wybielania nazwisk komunistów padają argumenty, że nie należy oceniać dzieł człowieka przez pryzmat jego przeszłości. Jeszcze raz powtarzam, nie uniżamy jego zasług, jednak kreowanie komunisty nigdy nierozliczonego ze swoich czynów skierowanych w polskie podziemie jako inteligenta piszącego o wielozadaniowości nie powinno mieć miejsca w Polsce, to cios w policzek każdego Polaka.
Kamil Molenda
https://www.facebook.com/maturabezkomuny