W czasach postpolityki, gdzie każdy krok polityka jest dokładnie zaplanowany można by powiedzieć wyreżyserowany należy postawić pytanie: czy odwoływanie się do wyższych wartości ma sens?
Praktyka pokazuje, że zyskują tylko ci skuteczni, potrafiący wyczuć nastroje społeczne i elastycznie dopasować swoje przemowy do oczekiwań wyborców.
Pięknie opowiedziane historie (czasami zawierające śladowe ilości jakiś idei) mają niczym serial „M jak Miłość” przyciągnąć widza i zainteresować ciekawym spektaklem.
Możemy to zauważyć przy ostatnim „skandalu” w którym prezydent Komorowski zastanawia się, czy powierzyłby na pewno formowanie rządu partii zwycięskiej po wyborach. To political fiction tak zabsorbowało opinię publiczna, że spekulacja stała się tematem dnia. Partia opozycyjna oczywiście oburzyła się, ale wszystko przecież wskazuje, że PO znowu zdobędzie władzę.
Mogliśmy to także zauważyć gdy co jakiś czas premier lub minister finansów podają hipotetyczną datę wstąpienia do strefy euro. Jako wyborcy wierzymy w te magiczne daty wyssane z palca jednakże nijak mające się do realiów.
Tak naprawdę polityka i decyzje odbywają się ponad medialnym szumem, gdzieś w ciszy gabinetu. Społeczeństwo przemęczone natłokiem informacji nie chce angażować się w problemy kraju, chce żyć swoim życiem.
Teraźniejszy polityk zatem nie stara się wychodzić naprzeciw niepopularnym hasłom typu: prawda historyczna, patriotyzm (chyba że podczas jakiejś rocznicy ważnego wydarzenia) natomiast jego celem jest pokazywanie jego ludzkich problemów, nawyków, rodziny. Ludzie identyfikują się z jakąś postawą, ideą życia któregoś z polityków i oddają wtedy na niego swój głos.
Dlaczego programy telewizyjne odchodzą od emitowania bloków politycznych? Tracą one bowiem oglądalność, nie ma już tak dużego zapotrzebowania na wyrażanie opinii politycznych. Ludzi nie interesuje nowa ustawa, a „walka o krzyż”, nie dziura budżetowa, a Tusk w Dolomitach.
Wartości dotychczas powszechne przestały być wyznacznikiem pozytywnego wizerunku polityka wręcz przeciwnie poprzez nie może być on kreowany na nudnego, zgorzkniałego człowieka (przykł. J. Kaczyński).
Z drugiej strony ludzie typu Palikot przyciągają opinię publiczną, podważają dotychczasowy porządek na rzecz kontrowersji, nie koniecznie wartościowej, wręcz nagannej moralnie, ale dla odbiorcy to ciekawa opowieść.
W ostatnich dwóch dekadach Polska stanęła przed wieloma problemami takimi jak : aborcja, homoseksualizm, krzyże w miejscach publicznych, ale czy tak naprawdę są to palące problemy naszego kraju? Nie, ale ludzie pragną żeby były, dzięki nim mogą czynnie brać udział w wykreowanych dyskusjach. Stają się częścią wirtualnego świata, w którym teraz nawet ja uczestniczę pisząc ten artykuł.
Niech tak będzie, jednakże musimy pamiętać, że zapominając o historii, patriotyzmie czy nawet odrzucając problemy ważne: krajowe i zagraniczne sprawiamy, że odchodzimy od społeczeństwa obywatelskiego na rzecz telenoweli politycznej.
MatKal
www.patriotyczni.com