Pisząc o Obozie Opozycji nie można nie wspomnieć o może niezbyt licznej ale bardzo widocznej grupie. Mianowicie o działaczach opozycji w okresie PRL, którzy stanowią elitę Obozu Opozycji. Skąd się w niej znaleźli? Otóż, grupę tę można podzielić z grubsza na trzy podgrupy. Pierwsza to ta, która zawsze chciała się z komunistami dogadać i stworzyć socjalizm z czymś tam, ludzką twarzą czy jakiś inny mglisty "szwedzki model". Sztandarowy przykład stanowi tu koteria GW. Druga grupa, to ci działacze S i NZS, którzy wkraczając w praktyczną politykę państwową w 89 roku uznali, że układ z Magdalenki nie jest krokiem na dalszej drodze, ale jej metą. Swe wejście w post-PRL-ski układ uznali za dowód swego "politycznego realizmu" i szlachetności serca. Szlachetności, która każe odżegnywać się od "małostkowych i niskich moralnie" rozliczeń, lustracji czy uchowaj Boże dekomunizacji. Stąd też równie słynne co głupie "pacta sunt servanda" , oszołomstwo lustratorów, etc. Hasła te, suflowali im rzecz jasna przywódcy podgrupy pierwszej z Geremkiem i GW na czele. Trzecia podgrupa, to zwykłe ofiary korupcji. Tak politycznej jak i materialnej. Ci, szybko zauważyli, że okres transformacji to moment na zrobienie błyskawicznej kariery politycznej i finansowej. Szli więc do tych, którzy mogli rozdawać przywileje. Wszystkie te trzy podgrupy spotkały się w obecnym PO bądź PSL. Dziś, nawet najtrzeźwiejsi z nich, choć przyznają się w prywatnych rozmowach do popełnionych tragicznych błędów, publicznie idą w zaparte. Też bronią swych życiorysów. I karier. Z racji swego wieku i życiorysów, też nie mają dokąd pójść. Będą trwać przy swoim. Będą więc relatywizować zarówno tragiczne dziedzictwo PRL jak mizerię państwa, które współtworzyli - III RP. Nie dziwi więc opowieść min. Sienkiewicza o "teoretycznym " charakterze państwa, którego był ministrem. Ale przecież, zapewne by dodał, w takiej Rumunii czy Bułgarii jest przecież gorzej... Nieprawdaż? Nakreślone powyżej trzy podgrupy nie stanowią osobnych bytów. Wzajemnie się przenikają w swych mutacjach.
Cały Obóz Opozycji ma jeszcze jeden, typowo polski jak sądzę, wspólny mianownik. Mianowicie, kompleks niższości, szczególnie widoczny w stosunku do Zachodu. Artykuły rasy zachodniej, traktowane są jak rzetelny i słuszny opis naszej rzeczywistości, choć gołym okiem widać, iż rażą swą niekompetencją i stronniczością. Argument o " co powiedzą o tym na Zachodzie" jest równie głęboki jak poziom jego infantylizmu. Ale to temat na zupełnie inną opowieść. Ale warto pamiętać, że pomysł na to iż zagranica może zmienić polską politykę, oprócz swego źródła w bezradności ma również swe źródło w tym kompleksie.
Obóz Opozycji, ilościowo rzecz ujmując, nie zmieni się istotnie w najbliższej przyszłości. Niczego politycznie nowego z siebie nie stworzy, gdyż stanowi ideową pustkę. Najlepszym tego przejawem jest hasło: "żeby było tak jak było". Ale to, jak wiadomo od czasów Heraklita, jest niemożliwe. Nie będzie. Czego więc spodziewać w najbliższej przyszłości ze strony Obozu Opozycji?
Ja spodziewam się tylko jednego. Otóż więcej tego samego co dotychczas. Ulica i zagranica, aby było tak jak było. To się nie może udać.
cdn.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo