Ostatnia salwa wystrzelona w kierunku Kościoła Katolickiego, to salwa finansowa. Po ostrzale propagandowym, w którym KK został oznaczony jako siedlisko pedofilli, i korespondującym z tym przekazem filmem "Kler", przyszedł czas na finanse. Nic nowego, można by rzec. Nawet argumentacja ta sama, co zawsze. Równie słaba, bo sprowadzajaca się do agitki, stworzonej przez ćwierć-inteligentów i obliczonej na gusta takich samych obskurantów.
Zwrócę uwagę na jeden tylko, logiczny aspeky tej argumentacji. Na tezę, że finanse publiczne nie powinny wspierać związków wyznanionych, np . poprzez finansowanie edukacji wyznaniowej. Skoro tak, to zlikwidujmy finansowanie publiczne bezpośrednie ( jako dotacje ) i pośrednie ( jako odpisy podatkowe ) dla wszelkich organizacji i działalności propagujacej ateizm. Nie trzeba przecież dowodzić, że ateizm jest wiarą. Nie da sie przecież naukowo udowodnić nieistnienia Boga. Jest więc wiarą, i jako taka, w żaden sposób nie powinna być finansowana ze środków publicznych. By, by marksizm i różne "gender studies".... No chyba, że ateizm,ten szczególny rodzaj wiary, bo najbardziej logicznie bezsensowny, lewacy uznają za akurat godny wsparcia publicznego. Taki lex specialis.Ja bym się nawet zgodził, gdyby finnsowany był przez NFZ, i określony jako poważna dysfukcja poznawcza, wymagająca terapii. Najlepiej elektrowstrząsami....! Dorzucę sie do terapii.