syzyfoptymista syzyfoptymista
374
BLOG

Subiektywnie o salonie po roku nieobecności

syzyfoptymista syzyfoptymista Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 43


Mając pewność, że mój głos w tej sprawie nie będzie miał wpływu na nic, to jednak pozwolę sobie napisać jak postrzegam Salon24 po wprowadzonych zmianach.  Wiem, że nie będę w tym odkrywcza, ale będzie to jeszcze jeden głos w dyskusji na ten temat.


Rok czasu to dużo i mało. Na tyle jednak dużo, by już pokusić się o jakąś ocenę. Na tyle mało, by zapomnieć o kimś, kto przewijał się w tym miejscu przez kilka ładnych lat. Zapewne ci, którzy pozostali na s24 po słynnej „żółtej rewitalizacji”, w jakiś sposób mnie pamiętają albo kojarzą, jedni lepiej (bardziej), inni gorzej (mniej), jak to w życiu.  Po krótkim rekonesansie zauważam na s24 wiele nowych nicków, chciałoby się powiedzieć twarzy, ale lepiej zostać przy nickach, które znać mnie nie mogą (może to i lepiej), ale tak naprawdę, jest to bez znaczenia.


Od razu chcę zaznaczyć, że moja nieobecność w tym miejscu była (jest) następstwem słynnej, wspomnianej już przeze mnie „żółtej rewitalizacji” salonu, która wymiotła z tego miejsca wielu blogerów, albo zminimalizowała ich aktywność.
Z perspektywy roku, szczególnie po zupełnej abstynencji od salonu, można spojrzeć na to miejsce i zmiany jakie tu zaszły, bez większych emocji, które były obecne w chwili ich wprowadzania. Zresztą nie były to pierwsze zmiany, które wzbudziły sprzeciw użytkowników tego portalu, ale pierwsze tak daleko idące i zaskakujące.


Zgodnie z przewidywaniami (obawy nie były bezpodstawne) z miejsca unikalnego, jak na blogosferę, powstał portal stabloidyzowany, niczym nie różniący się od wielu już istniejących miejsc tego typu.
Bijąca po oczach kolorowymi zdjęciami strona główna salonu nie ułatwia odnajdywania ulubionych blogów i piszących blogerów. Nawet ktoś taki jak ja, może nie orzeł internetowy, ale na pewno nie ostatni gamoń, miał (ma) po roku  problem z nawigacją po tym miejscu, co przyznam nie działa zachęcająco.


Nietrudno zauważyć, że nie jest to już platforma blogowa, pomimo, że blogi tu pozostały, ale znajdują się one w salonowej niszy – listy niewyróżnionych notek trzeba szukać  gdzieś tam, na szarym końcu, gdzie wydaje się, że już nic być nie powinno. Notki blogerów są wypierane przez teksty newsowe autorstwa salonowej administracji.


Koszmarnie i najgorzej wygląda sprawa komentarzy, które są ukryte w menu pod nazwą dyskusji (!), a pod notkami w postaci coraz bardziej karłowatego drzewka. Konia z rzędem temu, kto wskaże mi nowe komentarze następnego dnia… Informacja o tym, że są (notka obserwowana) nie wystarcza, by je odnaleźć, bo jak to zrobić, gdy komentarzy jest ponad 100, albo kilkaset…
Śledząc komentarze można spotkać treści ukryte, które żeby odczytać, wcześniej trzeba wyłączyć filtr…. A żeby zdjąć filtr trzeba się naszukać jak to zrobić i gdzie, a jak już się znajdzie to tajemne miejsce, to dowiadujemy się, że tę czynność  trzeba powtarzać za każdym razem…


Wniosek, który się nasuwa  jest taki, że dyskusje w nowej odsłonie s24 nie są mile widziane, a przecież wiadomo, że dzięki dyskusjom portal żyje. Sensu i logiki w tym brak…


To by było na tyle odnośnie technicznych niedogodności - podstawowych, które mogą skutecznie zniechęcić do zaglądania, a już na pewno do aktywności na s24.


Lajki, emotki i inne zabawki, nie są warte, by o nich wspominać – to margines….


Warto natomiast wspomnieć, a raczej zauważyć, że na s24 nastąpił wyraźny przechył na lewo. Śmieszne jest, gdy zauważalna chmara hejtujących trolli (nowych?) bajdurzy o pisowskim albo prawackim charakterze portalu, a jaki jest koń (s24) każdy widzi….
Szkoda, że doszliśmy do momentu, w którym wszystko przelicza się  na kliki i lajki, czyli na pieniądze,  i to jest jedyna wartość, którą osiągnęli  właściciele zrekonstruowanego s24…..

Syzyfoptymista


Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura