Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
982
BLOG

101 lat temu wybuchło Powstanie Wielkopolskie

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

Państwo polskie, odradzające się po 123 latach zaborów otrzymało jako spadek po zaborcach - wśród wielu problemów - zacofanie ekonomiczne (pogłębione przez straty wojenne). Najniżej stała pod względem cywilizacyjnym Rosja, najlepiej Niemcy. Istotne więc było, czy w skład państwa wejdą uprzemysłowiony Śląsk i zasobna Wielkopolska, dysponująca bardzo dobrze rozwiniętym rolnictwem. Dodatkowym walorem tych ziem było również to, że działania wojenne nie dotarły w te rejony. A wobec wyraźnego odrodzenia polskości na Śląsku Warmii i Mazurach obszar uznawany za polski obliczano na 120 tys. km kw.. Ogółem liczbę ludności polskiej na tych ziemiach obliczano na 3,8 mln osób (w 1911 r.), stanowiące około 40% ogółu mieszkańców. Po odliczeniu niemieckiego elementu napływowego (administracja pruska) odsetek ludności polskiej sięgał 52% i tym samym mogła ona przesądzić o przynależności państwowej 80 tys. km kw. z terenów należących do wschodnich prowincji Prus. image
Elementem osłabiającym polski potencjał ludnościowy był brak możliwości wywierania wpływu – inaczej niż w zaborze austriackim - na bieżącą politykę państwa niemieckiego. Nie było Polaków na stanowiskach państwowych, do wyjątków należeli Polacy będący oficerami w armii niemieckiej. Tylko wolne zawody, prawnicy, dziennikarze oraz księża stanowili inteligencję polską organizującą w zaborze politycznie społeczeństwo polskie. Prądem politycznym, który objął znaczną część ludności polskiej zaboru, był ruch chrześcijańsko-demokratyczny, a później narodowa demokracja. Czołowym jego reprezentantem był poseł do Reichstagu Wojciech Korfanty. Wysuwano hasła pracy organicznej i obrony stanu narodowego posiadania na polu gospodarczym, gdy zwolennicy działań niepodległościowych mieli w zaborze nikłe wpływy.

Gra Korfantego

imageWybuch I wojny światowej zastał ludność polską w zaborze pruskim na pozycjach zachowawczych. Odrzucano myśl o aktywnym działaniu w obliczu rozgrywających się wydarzeń. Generalnie społeczeństwo polskie pozostając w biernym oporze do Prusaków czekało na rozstrzygnięcie losów wojny.

Korfanty początkowo był przekonany o klęsce Rosji oraz antyrosyjskiej postawie Polaków w zaborze rosyjskim i na tym opierał swoje plany polityczne. W sierpniu 1914 r. wraz z Wojciechem Trąmpczyńskim podjął rozmowy ze stroną niemiecką. Politycy polscy podkreślali lojalne zachowanie się ludności polskiej w obliczu mobilizacji i wojny, domagali się, aby rząd niemiecki potwierdził ten fakt specjalnym oświadczeniem, prosili o zniesienie antypolskiego ustawodawstwa pruskiego. Całość propozycji wysuwanych przez stronę polską przedstawił Korfanty rządowi pruskiemu w specjalnym dokumencie. Nie uzyskano żadnej reakcji ze strony niemieckiej. Mimo to w grudniu 1914 r. Korfanty uczestniczył wraz z Władysławem Sikorskim w konferencji w niemieckim ministerstwie wojny gdzie zaproponował, aby w zamian za przyłączenie do odbudowanego państwa polskiego Grodzieńszczyzny i Mińszczyzny dokonać przesiedlenia tam ludności polskiej z zaboru pruskiego, a to miało zapewnić trwałe podstawy przyjaznych stosunków polsko-niemieckich. Także ta oferta nie spotkała się z pozytywnym odzewem Berlina.

Niezależnie jednak od zabiegów Korfantego sytuacja międzynarodowa ulegała zmianom: rosło coraz większe zainteresowanie europejskiej opinii sprawami Polski. Jednocześnie Korfanty widząc przegraną Niemiec zwrócił swoje starania w kierunku zwycięskiej w wojnie Francji.

3 grudnia 1918 r. zebrał się w Poznaniu Sejm Dzielnicowy Ziem Polskich b. Zaboru Pruskiego. Posłowie, w większości członkowie chadecji i endecji, skupili się wokół Korfantego, który wszedł w skład Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, zajmując stanowisko odpowiedzialnego za politykę i wojsko. Komisariat był faktycznie rządem Wielkopolski, realizującym kurs zbliżony do separatyzmu dzielnicowego. Nie wysłano do władz państwowych w Warszawie nawet grzecznościowego pisma, a indagowany w tej sprawie Korfanty oświadczył, że „rządu polskiego nie ma”.

Po objęciu stanowiska Korfanty usiłował przeprowadzić szerszy zamiar polityczny, którego uwieńczeniem byłoby nie tylko wyzwolenie ziem zaboru pruskiego (Pomorze, Wielkopolska, Śląsk), ale również utworzenie rządu w Warszawie opartego na siłach uznających Korfantego za przywódcę. Planował w końcu grudnia 1918 r. akcję „błękitnej armii” generała Józefa Hallera na Pomorzu i Wielkopolsce, wsparcie tych działań wystąpieniem powstańczym Wielkopolan, a jednocześnie wkroczenie wojsk polskich na Górny Śląsk. W koncepcji Korfantego najważniejszą rolę odgrywały dywizje generała Hallera. Była to rzeczywiście siła realna, a wojskowe jednostki regularne, dobrze uzbrojone, niewątpliwie górowały nad ochotniczymi oddziałami powstańczymi. Z drugiej strony jednak odsuwanie sił powstańczych i całej akcji wyzwoleńczej w czasie było poważnym błędem. Wojska Hallera znajdowały się ciągle we Francji. Ten błąd wynikał nie tylko z niedoceniania roli powstańców. Korfanty zdawał sobie sprawę, że główną siłą powstańczych działań zbrojnych musiałaby być konspiracyjna Polska Organizacja Wojskowa, którą wiązano z Piłsudskim. Wydarzenia, w których POW i piłsudczycy odgrywaliby istotną rolę, były dla Korfantego nie do przyjęcia.

imageArmia Hallera nie przybyła w zakładanym terminie, a w Poznaniu wybuchło powstanie, do którego Korfanty odnosił się bardzo krytycznie. Powiedział: „Hołota uliczna utrudnia nam pracę polityczną: zdaje się żołnierzom, że jak za dawnych czasów każdy z nich nosi buławę w tornistrze”.

Kunktatorska polityka Komisariatu NRL nie odpowiadała nastrojom społecznym, toteż od pewnego czasu trwały, głównie na terenie Wielkopolski, tajne przygotowania do zbrojnego wystąpienia przeciwko zaborcy, które samorzutnie prowadzili Polacy oficerowie i podoficerowie byłej armii niemieckiej.image
Por. Mieczysław Paluch stworzył zalążek wojsk powstańczych. Sprawnie dowodził podczas pierwszych, kluczowych dni powstania. Pomimo spektakularnych zwycięstw, został odsunięty ze stanowiska przez polityków, którzy nie chcieli eskalacji konfliktu z Niemcami. Znalazł się na bocznym torze, został zmarginalizowany i o nim zapomniano.

Szansa powstańcza.

W dniu 27 grudnia 1918 r. po spontanicznym wybuchu powstania NRL usiłowała spacyfikować nastroje, wytłumaczyć się przed Berlinem, doprowadzić do zawieszenia działań. Było to jednak niemożliwe. Żywiołowe i nie koordynowane wystąpienia zbrojne doprowadziły w ciągu trzech tygodni do wyzwolenia niemal całej Wielkopolski. Znajdując się pod ciśnieniem wydarzeń, Komisariat NRL mianował dowódcę powstania. Został nim major Stanisław Taczak. Za nominacją tą przemawiał fakt, że nie miał on żadnych powiązań z konspiratorami, którzy wywołali powstanie. Po pewnym czasie na dowódcę formującej się armii wielkopolskiej Komisariat NRL powołał generała Józefa Dowbór-Muśnickiego (po odrzuceniu kandydatury pułkownika Juliana Stachiewicza proponowanego przez Naczelnika Państwa Piłsudskiego).

W lutym 1919 r. został zawarty rozejm w Trewirze. Alianci musieli uznać, że Polacy zadecydowali o przynależności Poznańskiego do Polski. Marszałek Ferdinand Foch zmusił Niemców do zaniechania kontrofensywy.

Sukces na terenie Wielkopolski okazał się jednak połowiczny. Ograniczenie działań zbrojnych do samego Poznańskiego oznaczało, że Śląsk i Mazury znajdą się poza zasięgiem polskim. Na konferencji pokojowej w Wersalu zdecydowano, że o losie tych ziem rozstrzygną plebiscyty. Trzeba było dopiero trzech powstań śląskich, aby uzyskać chociaż część ziem bezspornie polskich. Brak podobnych działań na Warmii i Mazurach zadecydował  o pozostaniu tych terenów w granicach Niemiec. Jedynie na Pomorzu, dzięki korzystnej dla Polski decyzji Ententy i szybkiej akcji wojsk polskich, udało się zająć pas terytorium zapewniający dostęp do morza. Ale i tam pozbawiono Polskę Gdańska. Miała więc Polska wybrzeże morskie, ale bez jednego portu pełnomorskiego.

Uważa się, że winę za ten stan ponoszą czynniki rządowe w Warszawie, głównie Piłsudski, który angażując się w politykę wschodnią świadomie zrezygnował z ziem na zachodzie Polski. Nie odpowiada to prawdzie. Głównie to politycy z Poznania wyraźnie przeciwni Piłsudskiemu nie chcieli nawiązywać z nim współpracy. Dodatkowym kłopotem Piłsudskiego był też brak sił (11 listopada 1918 r. było tylko 30 tys. żołnierzy), a sprawą bardzo pilną stało się zorganizowanie wsparcie dla Lwowa bronionego przed Ukraińcami. Dlatego decydującą rolę w wyzwoleniu zaboru pruskiego odgrywali politycy NRL, którzy powinni byli zorganizować miejscowe siły do działań porzucając postawę biernego wyczekiwania na decyzje Ententy w sprawie tych ziem.

Sytuacja, do jakiej doszło w latach 1917-1919, wymagała śmiałego, szybkiego i zdecydowanego działania. Należało postawić na politykę faktów dokonanych. Ludność polska nie mogła przecież wygrać konfrontację z Niemcami, prowadząc „legalną” walkę polityczną, której reguły były ustalane przez Berlin. W plebiscytach za Niemcami przemawiały siła niemieckiego państwa, przyzwyczajenia, niezdecydowanie Ententy, wyraźne poparcie Berlina przez Londyn, „być lub nie być” ludzi związanych z pruskim aparatem władzy, potężna propaganda i finanse. Polacy tego nie mieli, pozostawał im tylko czyn zbrojny.

Okresem odpowiednim dla działań powstańczych były ostatnie miesiące 1918 r. i początek 1919. W warunkach klęski wojennej Niemiec, rozprzężenia w armii i wybuchu zamieszek wywoływanych przez komunistów w Niemczech każda polska akcja na terenie zaboru pruskiego miała znaczne szanse powodzenia. Powstańcy wielkopolscy osiągnęli wszystko właśnie w tym czasie. Jednak szeroka akcja zbrojna była niemożliwa bowiem wcześniej nie poczyniono przygotowań obejmujących cały zabór. Polska Organizacja Wojskowa, która na terenie Kongresówki sprawnie przeprowadziła akcję rozbrojenia Niemców w 1918 r., powstała w 1914 r., cztery lata wcześniej. POW byłego zaboru pruskiego powołano dopiero w lutym 1918 r., a POW Górnego Śląska rok później (styczeń 1919 r.). Tworzenie konspiracji zbrojnej odbywało się z inicjatywy „dołów” i było zwykle hamowana przez polityków związanych z Korfantym, oglądających się na Ententę.

image26 października 1919 r. . Wspólne zdjęcie „trzech Józefów” wykonane w dawnej sali tronowej Zamku Cesarskiego podczas wizyty Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego w Poznaniu. Od lewej: gen. Józef Dowbor Muśnicki, Józef Piłsudski, gen. Józef Haller.

W pierwszych dniach stycznia 1919 r. prezydent rejencji opolskiej oceniał, że Opolszczyzna zostanie szybko zajęta przez Polaków i w związku z tym „jako niemiecka prowincja zostanie stracona, podobnie jak prowincja poznańska”. Nadprezydent całej prowincji śląskiej przewidywał, że Opolszczyzna odpadnie od Rzeszy w ciągu najbliższych dni. Dodajmy, że w styczniu 1919 r. członkowie niemieckiej Olsztyńskiej Rady Robotniczej wysłali delegację do Poznania w celu ustalenia położenia ludności niemieckiej Prus Wschodnich w państwie polskim.

Niemcy mogli sobie pogratulować, że Polacy nie wykorzystali szansy, jaką stworzył im bieg wydarzeń.

Dyskusyjną sprawą może być kwestia zgromadzenia odpowiednich sił, koniecznych do przeprowadzenia operacji wojskowych na terenie zaboru. Jednak wojna i służba w armii niemieckiej stworzyła liczne kadry dobrze wyszkolonego żołnierza. Były też znaczne ilości sprzętu i uzbrojenia. Do czerwca 1919 r. powstańcy wielkopolscy przeformowali się w regularną armię wielkopolską liczącą 72 tys. żołnierzy. W powstaniach śląskich brało udział ponad 60 tys. ludzi, w tym POW Górnego Śląska zdołała skupić w swych szeregach 23 tys. członków. Nie będzie więc przesadne stwierdzenie, że gdyby politycy polscy podjęli wcześniej odpowiednie przygotowania, to na terenie zaboru mogło wystąpić do walki 100 - 120 tys. polskich żołnierzy. Przy tym jedynym politykiem, który mógł zorganizować taką akcję na terenie zaboru, był Wojciech Korfanty. Sytuacja wymagała, aby pokierował on organizacją wysiłku zbrojnego stając ponad podziałami partyjnymi. Niestety, tak się nie stało. Można sobie wyobrazić, co osiągnęłaby stutysięczna armia z dowództwem dysponującym rozpoznaniem wroga i planującym operacje w skali całego zaboru - Wielkopolskę wyzwoliło przecież zaledwie 17 tys. powstańców, działających bezplanowo, żywiołowo.

imageCharakterystyczna była postawa Ententy w obliczu powstania wielkopolskiego. 2 lutego 1919 r. marszałek Foch zakomunikował niemieckim władzom wojskowym, że mają zaprzestać działań przeciwko Polakom. Wskazano Niemcom linię, na której powinni się zatrzymać. Obejmowała ona Poznańskie i Opolszczyznę. Niemcom udało się uniknąć utraty Opolszczyzny bowiem wykazali, że nie ma tam polskich wojsk, a więc nie było też powodów, aby Niemcy pozostawiły Śląsk Opolski Polakom.


W skład II RP weszło około 45 tys. km kw. z ziem byłego zaboru pruskiego.
image

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura