Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
1845
BLOG

Dużo kłopotów, oby nie za dużo!

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 79


imageTrzeba niestety stwierdzić, że kontrofensywa ukraińska, która miał uwolnić terytorium Ukrainy od rosyjskich okupantów nie powiodła się. Wojna będzie trwała nadal.

Uważałem, obserwując  cały przebieg konfliktu, że Ukraina dysponuje sprawnym dowództwem, a siły zbrojne dobrze przygotowały się do natarcia. Okazało się, że to Rosjanie bardzo dobrze przygotowali się do obrony na okupowanych terenach i wojska ukraińskie nie zdołały tej obrony przełamać.


Niejasna sytuacja

Wydawało się, że ukraińskie dowództwo dysponuje dobrym rozpoznaniem sił rosyjskich i uderzając na różnych odcinkach frontu usiłuje trafić na miejsca słabiej obsadzone przez Rosjan, aby w tam zebrać własne siły, stworzyć lokalną przewagę, uderzyć i przełamać front. Nic takiego nie stało się. Być może Ukraińcy nie mieli już wystarczających sił, aby taką lokalną przewagę zbudować a podejmowane uderzenia na różnych odcinkach jeszcze bardziej taką koncentrację sił utrudniały. Może też wystąpiły niekorzystne zmiany w dowodzeniu wojskami ukraińskimi. Przez dłuższy czas Ukraińcy szkolili swoich wojskowych według natowskich wzorów, gdzie stawia się na samodzielność dowódców najniższych szczebli, dzięki czemu na polu bitwy dowodzone wojsko działa elastycznie, szybko reaguje, walczy oszczędzając siły własne. Wiele informacji potwierdza, że wojska ukraińskie nie tylko poniosły dotąd duże straty, ale że ginęli też oficerowie i podoficerowie przeszkoleni w NATO. Jeśli tak jest to by oznaczało, że w kadrze dowódczej sił zbrojnych Ukrainy zaczęli odgrywać coraz większą rolę wojskowi dawniej wyszkoleni na sowieckich wzorach prowadzenia wojny, gdzie zasadniczą rolę odgrywa traktowanie wojska jako mięsa armatniego, co z kolei powoduje duże straty własne. Tego „mięsa” Rosjanie mają więcej, Ukraińcy w takim starciu na sowiecką modłę muszą przegrywać. Do tego media ujawniły, że kilkaset tysięcy Ukraińców, którzy powinni trafić do armii uciekło z kraju. Działo się to przy powszechnie występującej korupcji dotykającej administrację wojskową odpowiadającą za rekrutację ludzi do wojska. To z kolei spowodowało ostre reakcje prezydenta, falę dymisji w wojsku wraz z odejściem ze stanowiska ministra obrony Ołeksija Reznikowa.

Tajemnicą poliszynele jest też konflikt jaki ujawnił się między prezydentem Zełeńskim, a głównodowodzącym generałem Załużnym. Prezydent liczył bardzo na sukces podjętej kontrofensywy, ciągle zapewniał sojuszników, że jego armia wkrótce zwycięży. Nie można więc wykluczyć, że w sytuacji niedostatecznych postępów kontrofensywy Załęski zaczął wywierać bezpośredni wpływ na działania dowódców niższego szczebla podważając tym samym autorytet Załużnego i komplikując mu dowodzenie wojskami. Zamieszanie jako powstało na odcinku prezydent – najwyższy dowódca wojskowy musi mieć negatywny wpływ na sprawność działań ukraińskich wojsk.

Okolicznością negatywnie wpływającą na zdolności wojskowe Ukrainy są też warunki na jakich Zachód udziela pomocy militarnej. NATO domaga się, aby Ukraińcy nie prowadzili żadnych działań wojennych na terytorium Federacji Rosyjskiej. Ukraińcy muszą ograniczać działania tylko do swojego terytorium okupowanego przez Rosjan i na nim mogą tylko walczyć. Rosja takiego ograniczenia nie ma, rozwija działania zbrojne na całej Ukrainie będąc pewną, że jej terytorium nie będzie zagrożone przez Ukraińców. To przypomina starcie bokserskie, w którym jednemu z zawodników zawiązuje się rękę z tyłu i każe mu się boksować jedną ręką. I to jeszcze lewą.

W NATO uważają, że wkroczenie sił ukraińskich na terytorium Federacji Rosyjskiej wywoła wojnę między Rosją a Zachodem. Putin cały czas oskarża, że w tej wojnie uczestniczy NATO, a zwłaszcza Stany Zjednoczone. Gdyby okazało się, że przy pomocy broni, którą Ukraina otrzymuje od Zachodu jej wojsko wykonuje jakieś działania ofensywne na terenie Federacji Rosyjskiej - to może trochę naiwnie, a może trochę tchórzliwie - NATO uważa, że wtedy dojdzie do wybuchu III wojny światowej. Te oczekiwanie i sugestie, aby nie prowadzić wojny na terenie Federacji Rosyjskiej były wyraźne, były też zapewnienia Ukrainy, że na teren Rosji nie uderza. Kiedy odbyła się jakaś akcja w granicach Federacji Rosyjskiej, to, jak pamiętamy, pojawiał się ukraiński komunikat, że przeprowadzały ją jakieś antyputinowskie siły rosyjskie. Teraz, kiedy dochodzi do uderzeń dronami w Moskwę, Kijów twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego. To jest sytuacja wojskowo z punktu widzenia operacyjnego fatalna dla strony ukraińskiej. Sensownym rozwiązaniem byłoby chociażby uderzenie wojskami lądowymi od północy omijając przygotowane przez Rosjan linie obrony. Można to zrobić wchodząc na terytorium Rosji. W 1940 r. we Francji niemieckie dywizje nie szturmowały umocnień linii Maginota –  one je po prostu obeszły. Siły ukraińskie nie mogą obejść rosyjskich linii umocnień.

Słabnące wsparcie Zachodu

Groźnym czynnikiem ujawniającym się także na terenie najtwardszego dotąd sojusznika Ukrainy, w USA, staje się kwestia dostaw uzbrojenia i sprzętu dla walczącej armii ukraińskiej. Europejscy członkowie NATO, poza Wielką Brytanią i Polską, nie przejawiali większego wysiłku w tej kwestii, teraz, po zmianie rządu także Polska raczej nie będzie przejawiać większego zaangażowania, jakie prezentował rzad Zjednoczonej Prawicy.

Położenie Ukrainy pogarsza się więc nie tylko na froncie, ale także na arenie międzynarodowej. Zełenski prezentuję nieustępliwą postawę w kwestii ewentualnego zawieszenia broni, zawarcia rozejmu, pokoju bowiem w obecnej sytuacji oznaczałoby to konieczność ustępstw na rzecz Rosji skutkujących utratą ziem okupowanych przez Rosjan. Prezydent Ukrainy zdecydował się na jakieś konszachty z politykami niemieckimi, którzy przecież dążą do odnowienia współpracy z Rosją, a co nie jest możliwe bez zakończenia wojny na Ukrainie. Nie można mieć wątpliwości, że Niemcy będą dążyły, aby wojnę zakończyć nawet kosztem Ukrainy. Kijów wiążąc się coraz ściślej z Berlinem będzie musiał temu podporządkować się!

Nie tylko jednak Ukraina ma kłopot. Kłopot z Ukrainą, ma/miała? Polska. Okazało się, że wpływy nacjonalizmu ukraińskiego, które Warszawa starała się zawsze minimalizować, uważając, że one nie mają istotnego znaczenia, jednak odgrywają jakąś rolę, jeżeli chodzi o poglądy i zachowania polityków kierujących Ukrainą. Polska pod rządami Zjednoczonej Prawicy była dotąd najlepszym sojusznikiem sprawy ukraińskiej w świecie. Wiele wykonała na rzecz Ukrainy, nie tylko przekazując ogromnej ilości uzbrojenia, ale też prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, angażowali się bardzo na arenie międzynarodowej, organizując pomoc Ukrainie na wszelkie możliwe sposoby. Wielkie wrażanie w świecie wywarło przyjmowanie milionów uchodźców z Ukrainy przez Polaków. W zamian za to Polacy nie otrzymali oczekiwanego zadośćuczynienia w sprawie, która jest bolesna, a zarazem burzy dobre relacje z Ukrainą, chodzi o zbrodnie wołyńską, stosunek do UPA i o wszystko, co się z tym się łączy.

Po tym, jak Polska przedłużyła embargo na produkty rolne z Ukrainy, ich napływ dewastował polski rynek rolny, Kijów pozwał Warszawę do WTO, zapowiedział wstrzymanie importu polskich warzyw i owoców, a prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaatakował Polskę podczas wystąpienia w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, sugerując de facto, że rząd Mateusza Morawieckiego sprzyja Rosji.

Wspominając czas miniony należy pamiętać, że nacjonalizm ukraiński widział w Polsce wroga i uważał, że może ją zniszczyć kolaborując z III Rzeszą. Kiedy w 1941 r. armie Hitlera zaatakowały Związek Sowiecki i Niemcy zajęli Lwów, ukraińscy nacjonaliści ogłosili powołanie rządu Samostijnej Ukrainy. Niemcy natychmiast aresztowali ten rząd, a Stephan Bandera przywódca ukraińskich nacjonalistów przesiedział do końca wojny w KL Sachsenhausen. Nadzieje nacjonalistów ukraińskich lokowane w Niemcach nie spełniły się. Wtedy jedyną rolę, jaką Niemcy im przyznali, było mordowanie Żydów i Polaków. I niestety wielu nacjonalistów ukraińskich to robiło. Teraz władze w Kijowie znowu swoje nadzieje lokują w Berlinie?

Ukraina stoi naprawdę przed bardzo poważnym problemem, jak ma konstruować swoją politykę, w tym zwłaszcza relacje z Polską. Jeżeli obecne elity ukraińskie nie potrafią wyciągać wniosków z przeszłości, to przyszłość Ukrainy, może ułożyć się fatalnie. Niestety równie niejasno rysuje się przyszłość Polski po wyborach październikowych w 2023 r. i nie wiadomo jak będzie wyglądała polityka światowa po wyborach prezydenckich, kto je wygra, w USA. Dużo kłopotów, oby nie za dużo!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka