Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
151
BLOG

Studnicki redivivus?

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Polityka Obserwuj notkę 6

image

Donald Tusk: „Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna nie jest już pojęciem z przeszłości.”

Zdziwił wielu premier Tusk, kiedy oświadczył, że od dawna ostrzegał Europę przed Rosją i nawet był z tego powodu nazywany przez polityków zachodnioeuropejskich rusofobem. Pamiętamy chyba jak rząd premiera Tuska w latach 2008-2010 przyjaźnie „resetował” relacje z Rosją „taka jaka ona jest” i sam Tusk zapewniał, jeszcze w lipcu 2014 r. w Sejmie RP, że Polska - póki on jest szefem rządu - "nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty". Mamy rok 2024, a Donald Tusk jest ponownie szefem polskiego rządu. Co się stało, że teraz deklaruje gotowość uczestniczenia Polski w antyrosyjskiej krucjacie, a jego koalicjant Szymon Hołownia nawet ogłasza: "Putina wgnieciemy w ziemię".

Zeitenwende

Kanclerz Olaf Scholtz ponad rok temu zapowiedział „Zeitenwende” (punkt zwrotny), w polityce Niemiec. Nazywał nawet Władimira Putina "podżegaczem wojennym" i zobowiązał się do przeznaczenia 100 mld euro na rozbudowę i modernizację sił zbrojnych Republiki Federalnej Niemiec.

W czerwcu 2023 r. władze RFN, po raz pierwszy w historii tego państwa, przyjęły i opublikowały Strategię Bezpieczeństwa Narodowego. Dokument ten wskazuje, że następuje fundamentalna zmiana niemieckiej polityki bezpieczeństwa i związane z tym dążenie do sfinalizowania projektu państwa europejskiego jako formuły funkcjonowania Unii Europejskiej.
Zamiar stworzenia państwa europejskiego został wprost zapisany w umowie koalicyjnej rządzących w RFN od grudnia 2021 r. partii SPD, Zielonych, FDP. Jest też popierany przez niemiecką opozycję i silnie forsowany w Parlamencie Europejskim przez decydującą w nim Europejską Partię Ludową kierowaną przez Niemca Manfreda Webera, a także przez Komisję Europejską pod przewodnictwem Niemki Ursuli von der Leyen. Zrealizowanie tego zamiaru będzie oznaczało definitywne odrzucenie projektu UE jako wspólnoty suwerennych państw Europy Ojczyzn.

Działania zapisane w niemieckiej strategii formalnie nie są podejmowane w celu realizacji interesów państwa niemieckiego i budowy kontynentalnego imperium zdominowanego przez Niemcy. Cel strategii realizowanej przez niemiecki rząd ma być altruistyczny - Niemcy deklarują, że chcą zapewnić Europie obronę przed zagrożeniem rosyjskim, ochronić europejski wspólny rynek przed konkurencją pozaeuropejską oraz wspomagać państwa najbardziej dotknięte zmianami klimatycznymi i napływem migrantów – to wszystko ma się dziać dla dobra Europy. Wszystkie elementy strategii nakazane władzom RFN do wykonania mają więc być realizowane nie tyle w interesie Niemiec i niemieckiej potęgi, ale dla dobra Europejczyków, a w szerszym kontekście nawet w interesie całej ludzkości.

Plan Barbarossa?

Po rozpadzie ZSRS i powstaniu Federacji Rosyjskiej Niemcy zabiegały o jak najlepsze relacje z Rosją. W Berlinie przyjęto imagekoncepcję budowania z Moskwą euroazjatyckiej wspólnoty geopolitycznej „od Władywostoku do Lizbony”, rurociągi gazowe Nord Stream miały połączyć silnymi więzami Niemcy z Rosją. Nie ukrywano, że zachodnią część budowanej „wspólnoty” mają zdominować Niemcy, natomiast wschodnią Rosja, poczynając od wschodniej granicy Polski. Niemcy i Rosja rozgraniczały na Bugu strefy swoich wpływów podobnie, jak to w 1939 r. zrobili Hitler i Stalin. Relacje RFN z FR układały się jak najlepiej. Z Władimirem Putinem łączyły serdeczne relacje najpierw kanclerza Gerharda Schroedera, a następnie kanclerz Angelę Merkel. W tym kierunku szedł też początkowo kanclerz Olaf Scholtz.  

Agresja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. i wybuch „pełnospektaklowej” wojny wymusiły istotne przewartościowanie w polityce Niemiec. Początkowo w Berlinie liczono, że Ukraina szybko zostanie zajęta przez Rosjan więc Ukraińców nie warto wspierać. Jednak twardy opór zaatakowanej Ukrainy i wyraźna słabość Rosji dały politykom niemieckim pod rozwagę, czy współpraca z Rosją rzeczywiście może być dla nich korzystna. Do tego Polska mocno stanęła po stronie Ukrainy, powstawały silne związki łączące oba państwa, rosła rola Polski i w Europie pojawiły się głosy, że punkt ciężkości polityki europejskiej przesuwa się z Berlina do Warszawy. Polska zapowiedziała budowę silnej armii, najsilniejszej w Europie – pisali znawcy spraw wojskowych.

W Berlinie zaczęto zastanawiać się i oto w niemieckiej strategii czytamy: „Wojna napastnicza Rosji przeciw Ukrainie jest złamaniem prawa międzynarodowego i naruszeniem europejskiego ładu bezpieczeństwa. Dzisiejsza Rosja stanowi teraz i w niedalekiej przyszłości największe zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa w obszarze euroatlantyckim.” Podkreślmy: Rosja – największe zagrożenie! A w innym miejscu strategii napisano: „Rząd federalny angażuje się na rzecz dalszej integracji UE, jej spójności i rozszerzenia Unii o państwa Bałkanów Zachodnich, Ukrainę, Mołdawię, a perspektywicznie także o Gruzję.”

imageCóż to oznacza? Jest oczywiste, że projekt „wspólnoty” z Rosją stał się dla Niemców nieaktualny i o żadnym partnerstwie, współpracy, nie można już mówić. Trudno też założyć, że Moskwa przestanie interesować się Serbią, przyjaźnie zaaprobuje zamiary Berlina i usunie grzecznie z Ukrainy, z Kaukazu. Nie ulega wątpliwości, że Niemcy przyjmując taką właśnie strategię, w ten sposób kreśląc swoje wpływy na mapie Europy, de facto wypowiadają Rosji wojnę. Czy w Berlinie opracowują jakiś nowy Plan Barbarossa?

Niemcy w przyjętej strategii zapowiadają wzięcie większej odpowiedzialności za przyszłość Europy. Do tego już zachęcał ich obecny szef polskiego MSZ Radosław Sikorski, gdy w 2012 r. w Berlinie wzywał polityków niemieckich, aby objęli silne przywództwo w Europie. Teraz, jak można odczytać z przyjętej strategii, hegemonia Niemiec w Europie ma być budowana na wielu poziomach, także poprzez szybką odbudowę niemieckiej siły militarnej. Analitycy wskazują, że Niemcy zamierzają w Europie użyć podobnych sposobów jakich użyły Prusy dążące do zjednoczenia Niemiec w 1871 r. Wskazują, że narzędzia zastosowane przez Prusy wobec jednoczonych w XIX wieku państw niemieckich są identyczne z tymi stosowanymi  przez Niemcy w stosunku do państw UE w procesie ”integracji” europejskiej w XXI wieku. Przekładając je na obecną poczynania Berlina zauważają, że integracja gospodarcza w ramach Unii jest prawie zakończona, jest wspólny rynek, swobodny przepływ ludzi, usług i kapitału, a także wspólna przestrzeń celna i prawna, wprowadzana jest wspólna waluta, euro. Pojawił się zamiar utworzenia „armii europejskiej”, łatwo odgadnąć pod czyim dowództwem oraz „wspólnej” polityki bezpieczeństwa i obrony... Do tego najważniejsze – silne dążenie do rezygnacji z weta w unijnych procesach decyzyjnych, gdzie w rezultacie Niemcy będą rozstrzygać.

Wpływowy rosyjski geopolityk Aleksander Dugin twierdził, że Niemcy i Rosjanie to nacje imperialne. „My Rosjanie i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej.” To nie nacjonalizmy, ale właśnie dążenia imperialne Niemców i Rosjan legły u podstaw dwu wojen światowych. W I wojnie światowej Niemcy chciały zdominować Europę, w II wojnie światowej o zdominowanie Europy Niemcy i Rosja walczyły między sobą. Wspomniany Dugin utyskiwał, że Hitler zamiast rozwijać współpracę ze Stalinem (pakt Ribbentrop-Mołotow), aby wspólnymi siłami zniszczyć Anglosasów, napadł na Rosję i zgubił tym samym Niemcy. Współcześnie Rosja usiłowała dominować Europę niejako na spółkę z Niemcami, ale jej słabość na Ukrainie ośmieliła Niemcy, które postanowiły wykorzystać tę okoliczność i zrealizować egoistycznie własny zamiar zbudowania w Europie imperium. Czy tym sposobem Niemcy doprowadzą do wybuchu kolejnej wojny światowej?

imageW niemieckiej strategii  Polska nie została wymieniona ani razu. Ma być po prostu jednym z szeregowych wykonawców polityki Berlina, o którym nie warto nawet wspominać. Berlin postarał się, aby wygenerować ciężki spór w relacjach polsko-ukraińskich (otwarcie granic UE dla produkcji rolnej Ukrainy) i w ten sposób niszczyć projekt budowy wspólnoty „Międzymorza”. Berlin udzielał też wszelkiej możliwej pomocy przeciwnikom rządzącej w Polsce Zjednoczonej Prawicy i udało się zmienić polskie władze na powolne Niemcom – spełniło się życzenie Ursuli von der Leyen, Donald Tuska został premierem polskiego rządu.
W polskiej publicystyce historycznej ostatnich lat ujawniła się głośna grupka miłośników koncepcji politycznych germanofila Władysława Studnickiego, zwolennika sojuszu z Hitlerem w 1939 r. i wspólnej wyprawy na Sowiety. Oby ci „realiści”, jak siebie nazywają, nie musieli przerabiać powtórki z historii i wkrótce przekonywać Polaków, że musimy oddać Gdańsk Niemcom i powinniśmy wysłać polskich żołnierzy pod niemiecką, tj. europejską komendą, na Ukrainę. Można chyba założyć, że zważywszy na związki z Niemcami „Rusofob” Tusk nie będzie temu przeciwny?

...................................................
Niemcy w Francuzach upatrują jedynego partnera w realizacji swojej strategii narodowej. Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył (16 marca br.) podczas wywiadu telewizyjnego, że działania lądowe wojsk zachodnich na Ukrainie będą "być może w pewnym momencie konieczne". Dodał, że jego kraj "nie ma ograniczeń" jeśli chodzi o pomoc dla Ukrainy i będzie reagować na działania Rosji. Pojawia się pytanie: czy ta deklaracja prezydenta Macrona nie jest jakimś elementem realizacji niemieckiej strategii?



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka