Nie byłbym sobą, jakbym przy okazji akcji #mediabezwyboru nie napisał kilka słów od siebie o branży dość mi bliskiej, z którą miałem przyjemność kawałek mojego życia związać.
Branża medialna, nie tylko w Polsce, jest w trudnej sytuacji. Jesteśmy przyzwyczajeni do darmowych treści w internecie i nie lubimy płacić za informaję. Nie lubimy też reklam, więc owe darmowe treści w internecie coraz więcej z nas przegląda w towarzystwie adblocka. Prasa drukowana umiera wraz ze spadającymi nakładami dzienników i tygodników, powoli w niebyt zaczyna odchodzić także telewizja.
To wszystko sprawia, że w branży brakuje pieniędzy. W rezultacie mnóstwo utalentowanych dziennikarzy wiąże swoje ścieżki kariery z innymi branżami. Do tego firmy mediowe ratują się przed upadkiem zalewając rynek morzem clickbaitów i reklamy natywnej, przez co coraz trudniej znaleźć wartościowe treści.
Krótko mówiąc nie jest dobrze, a przecież dostęp do rzetelnej, różnorodnej i niezależnej od władzy informacji jest podstawą demokracji. Jak mielibyśmy oceniać działania rządu przy urnie wyborczej, gdyby nie było nikogo, kto patrzyłby tej władzy na ręce?
Nie jest prawdą, że podatek od reklam dotyczy tylko zagranicznych gigantów - 5 mln euro przychodów z tytułu reklamy internetowej to nie są kosmiczne pieniądze, a już takie zobowiązują wydawcę do uiszczenia opłaty. Danina uderzy też w mniejsze redakcje, co tylko pogorszy i tak już trudną sytuację.
Odczujemy to wszyscy, jak będziemy mieli jeszcze trudniejszy dostęp do informacji wysokiej jakości.
