Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski pojedzie do Afganistanu: „Jest obowiązkiem rzecznika nie tylko wizytowanie - w sensie odwiedzanie żołnierzy polskich, ale sprawdzanie warunków, czy wszystko, co im przysługuje, jest im zapewnione - podkreślił Kochanowski w wypowiedzi dla TVP Info.” „Bez rozliczenia tej zbrodni Polska traci moralne prawo do walki o prawa człowieka” – piał w ubiegłym roku. Tak wypowiedział się RPO, który na niewinnych być może ludzi nałożył publicznie stygmat nie do wywabienia. Śmieszne? Tragiczne. Kpina i podłość w biały dzień. Kochanowski to ten sam człowiek, który nazywał polskich żołnierzy zbrodniarzami mówiąc, że jest skłonny wierzyć w zarzuty prokuratury i także ten sam, który przyznał się do ofiarowania korzyści majątkowej lekarzowi. Nawet nie chce mi się ujmować tego faktu w górnolotne słowa zjadliwego komentarza. Szkoda sensu.
Ciekawy jestem natomiast, co może zwizytować w sensie odwiedzić w Afganistanie rzecznik? Może na przykład sprawdzić, czy na wyposażeniu batalionu jest np. Konstytucja. I nic więcej zwizytować nie może. Bo niby co? Będzie dociekał, czy nasi żołnierze mają odpowiednie uzbrojenie? Czy są odpowiednio wyszkoleni? Nie jego broszka. A może będzie pytał Afgańczyków, czy żołnierze z biało czerwoną na ramieniu kłaniają im się na powitanie? Albo załatwi, że Talibowie będą wysyłali do niego e-maile z informacjami o bombowych zasadzkach?
Myślę, że tu chodzi o zupełnie co innego niż tylko wycieczka do Afganistanu. Kochanowski, to przecież człowiek Kaczyńskich. Oni go namaścili na ten urząd. Pojedzie poniucha i coś na rzeczy przywiezie. Zakłady przyjmuję, że wyniki wizytacji w sensie odwiedzanie nie będą miały nic wspólnego z prawami obywatelskimi. Przynajmniej polskimi. Macierewicz też tam przecież był. W sensie odwiedzanie wyłącznie.
Inne tematy w dziale Polityka