Harley Porter Harley Porter
259
BLOG

Małgorzata Prokop - sztuka abominacji

Harley Porter Harley Porter Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Z Małgorzatą Prokop medialnie spotkałem się jakiś czas temu oglądając w telewizji sobotni program Studio Polska. Nie miałem wtedy zielonego pojęcia, że pani ta jest posłanką. Byłem przekonany, że to jakaś lewacka działaczka o poziomie nienawiści do mężczyzn, religii i Ojczyzny przekraczającym kilkakrotnie zdrowy rozsądek i ocierającym się o szaleństwo. Trudno - pomyślałem, w końcu nie pierwsza to i nie ostatnia nakręcona uwarzonym przez makbetowskie czarownice napojem lewackiego szaleństwa.

Oczy przetarłem ze zdumienia, kiedy w tym samym programie tydzień lub dwa później usłyszałem informację (pewnie padła ona także we wcześniejszych programach tylko przez wrodzone gapiostwo jej nie usłyszałem), że owym lewackim wybrykiem napojonym kociołkowym wywarem jest nie kto inny jak posłanka lewicy. Nagle, dla mnie Małgorzata Prokop okazała się posłem na Sejm Rzeczypospolitej, a ja musiałem nauczyć się z tym żyć.

Z pewnością i w tej kwestii bym podołał, w końcu oglądało się różne poselskie dziwadła począwszy od Leppera, a na pośle  Nitrasie kończąc, jednak pani poseł Prokop przebiła się jeśli nie całkowicie to na pewno do czołówki najbardziej obrzydliwych i odpychających posłów na jakie patrzyły moje oczy. Pomijam jej lewackie zacięcie, w końcu wyszła od Palikota, więc co się dziwić, nie pomijam zaś pro lgbtowskich i genderowych poglądów i pasiakowego sztafażu (w tej ostatniej kwestii chodzi jedynie o sprawę dobrego smaku w kredkowych ozdóbkach udających tęczę posłanka Prokop wygląda najzwyczajniej jak dzidzia piernik), a co najważniejsze, nie mogę pominąć jej wystąpienia w obronie lgbtowskiej chuliganerii, która to kolorami swoich dewiacji "przystroiła"  ważne dla kultury i wiary Polaków pomniki. 

Posłanka Prokop zrobiła to, na co nie odważył by się najbardziej zapiekły wróg obecnie rządzących, a mianowicie z emfazą godną towarzysza Lenina opisującego delegatom rad robotniczych niewyobrażalne okrucieństwo kapitalistów, przyrównała los lubowników wejścia od zaplecza oraz innych, podobnych dewiacji jaki jest ponoć ich udziałem w  tej straszliwej Polsce do losu Żydów prześladowanych w naszym kraju najpierw przez Polaków, a potem, za ich pełną akceptacją i z pomocnictwem przez Niemców podczas II wojny światowej. Prokop stawiała znak równości między tym w jakich  warunkach dzisiaj w kraju nad Wisłą ma się całe to pasiaste bractwo, a pogromami żydowskimi oraz wyrywaniem przez Polaków martwym Żydom złotych zębów i mordowaniem ich w Jedwabnem.

Po tych słowach posłanka Prokop nie niepokojona przez nikogo oddaliła się w niewiadomym kierunku, zaś w dniach następnych można ją było ponownie zobaczyć i usłyszeć, zaś konwencja w jakiej zabłysła broniąc konfraterię niejakiego Margota stała się jej znakiem rozpoznawczym.

Zawsze wiedziałem, że padlina cuchnie. Sejm przekonywał mnie o tym wielokrotnie bowiem wiele z tego, co wygadują posłowie jest właśnie taką werbalną padliną. Dotąd jednak cały smrodek jaki od niej szedł był okadzany sejmową dialektyką i werbalną socjotechniką mającymi uzasadnić dla czego tak cuchnie. Smród zresztą nigdy nie był wielki, może jak z padłego oposa albo szczura. Jednak w przypadku Małgorzaty Prokop z pewnością nie mamy do czynienia ze szczurem, to raczej zdechły przed dwoma tygodniami wół podczas stalinowskiego wielkiego  głodu (wiem dwa tygodnie by nie przetrwał, w ciągu godziny nie byłoby po nim śladu, ale jako przykład nada się w sam raz), rozkładający się pod komunistycznym słoneczkiem w bezkształtną breję i cuchnący na dwie wiorsty. Prokop w swojej retoryce odważa się mówić takie rzeczy jakich z pewnością nie powiedział by żaden Polak w sposób podstawowy utożsamiający się ze swoim krajem, a nawet taki, który się nie utożsamia, a nie cierpi na koprolalię. W taki sposób jak Prokop mógł wypowiadać się jedynie wróg polskiej tradycji, polskiego narodu i państwa, wróg całej Polski albo osoba chora, zaburzona, psychologicznie niestabilna. Nie mam najmniejszego pojęcia, którą okoliczność w przypadku pani poseł mam odrzucić?!

Stek grossowskich kłamstw i przeinaczeń, narracja oderwana od zdrowego rozsądku, posługująca się kłamliwymi komunałami i jawne opowiedzenie się przeciw Polsce... No i kontekst żydowskiej tragedii zszytej przez Prokop z losem pławiących się w wolności pederastów oczadziałych zielem i coraz bardziej zdeprawowanych jak gdyby przykłady Sodomy i Gomory budziły u nich przyspieszony oddech i stercz rozporków. Mordowani, cierpiący przerażające męki Żydzi i oni - wykwit hedonistycznych czasów zuchwalstwa i swawoli oraz seksualnego rozpasania jakiego na tą skalę świat nie widział.

Małgorzacie Prokop nie można tego darować. Marzę o wyroku. 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka