Forma dokonana, zawarta w tytule, jest jak najbardziej uprawniona, bowiem z różnych wypowiedzi polityków opozycji, z półsłówek, oficjalnych obietnic oraz prób antycypowania, wynika jedno, jeśli PiS wygra wybory, taka narracja stanie się głównym, skowyczącym hasłem POwskiej opozycji.
Nie będzie inaczej! Jeśli prawica odważy się wygrać wybory, Donald Tusk wystąpi na mównicę i chudym palcem kościeja, którego coraz bardziej przypomina, wskaże na PiS i wrzaśnie: "oni sfałszowali wybory!" I wtedy będzie się działo. Zostanie uruchomiona cała maszyneria flekująca prawicę, wmawiająca światu, że Kaczyński dopisywał iksy na kartach wyborczych, albo jak niegdysiejszy "fryzjer" w ogóle wydrukował cały wynik.
Wtedy też ruszą pod sejm, pod komitety wojewódzkie różne KODy, lewacy, pogrobowcy UB, wspierani przez wszelkiej maści oszołomów w rodzaju Maji Ostaszewskiej, stada kosmopolitycznych "Europejczyków", zielonych, lgbetowców, oraz rozgrzanych sędziów i anty kołtuńskich "postępowców". Oni to spróbują ruszyć z posad bryłę prawicowego świata.
Wzmocnienie dla antypisowskiej rewolty przyjdzie z Uni i bezpośrednio z Niemiec. Począwszy od bojówek antify aż po miliony euro od bratnich partii niemieckich dla "dzielnych, polskich powstańców walczących z kaczystowskim reżimem". Jednocześnie, jestem pewien, że sprawą zainteresuje się bezpośrednio komisja europejską, a za nią TSUE i zaręczam, tak jak przewidywał to w jednym ze swoich internetowych wypowiedzi Rafał Ziemkiewicz, znajdzie się usłużny, lewacki sędzia, który stwierdził, że polskie wybory:
a) zostały sfałszowane i należy je powtórzyć,
albo
b) wygrał Tusk i jego konfraternia.
Potem zaczną się sankcje unijne, napaść medialna całego świat, chaos w Polsce, objazdy silnych ludzi, którzy wyrzucać będą, oby nie z okien, legalną władzę, uliczne wojny, rozlew krwi, wojna domowa...
