- Cicho bądź jeszcze mnie ktoś rozpozna.
- I tak widać, że to ty po tym plutonie BOR-u z ostrą bronią za tobą.
- To dla bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo najważniejsze. Wiesz procedury.
- No, ale co ty tu robisz w tych okularach jak z Braci Marx?
- Zarabiam.
- No jak masz wypasioną fuchę przecież.
- Zarabiam na Małgośkę. Postawiła ultimatum, że będzie reprezentować, ale w ładnych butach. Od czasu jak te wredne media ujawniły te kawiory i sushi i kiecki Małgośki tak mi doradzili ci od pijaru. Słuchaj przejdź na lewą stronę zasłaniasz.
- Co zasłaniam?
- No mnie. Mam ustawkę z tabloidem tam za krzakiem jest fotograf. Udaję, że go nie zauważam. A on, że mnie nie fotografuje.
- No, ale Donald ulotki roznosić?
- No chciałem jakąś lepszą fuchę. Zacząłem od aplikowania na stanowisko prezesa banku. Jednak w agencji pracy mi powiedzieli żebym się puknął w głowę. I prędzej jakiś tam wielbłąd przez ucho igielne przejdzie niż ktoś kto skończył studia na kierunku historia jako prezes banku.
- A potem?
- Potem chciałem malować kominy. Świetnie płacą, ale jak zobaczyłem komin to mi pędzel z ręki wypadł. Zresztą strasznie ciężki był ten pędzel.
- I?
- No zaproponowali mi te ulotki. Dobrze płacą. 2 grosze od sztuki. Są tacy co płacą 1 grosz. Wredni kapitaliści. Moje socjaldemokratyczne sumienie aż krzyczy na taki wyzysk.
- No, ale Donald czwartek jest. Powinieneś być w pracy.
- No co dłuższy weekend. Oj tam, oj tam. Na początku tylko soboty i niedziele roznosiłem te ulotki, ale wtedy bym nie zarobił na te buty dla Małgośki.
- A kiedy wracasz do pracy?
- We wtorek rano jak zwykle. Muszę jeszcze dokończyć Gdańsk z tymi ulotkami a potem już tylko Wejherowo. W każdnym mieszkaniu po jednej ulotce. Cholernie drogie są te buty.
- A nie możesz tańszych kupić?
- Co ty. Kaśka powiedziała Małgośce, że teraz liczą się jedynie labutiny, czy jakoś tak. Za parę trzeba zapłacić więcej niż za moje jedno cygaro.
- Ciężko masz.
- Nie jest tak najgorzej. Jak przechodzę z dzielnicy do dzielnicy ruch zamykają w połowie miasta. Wiesz bezpieczeństwo, procedury i podrzucą mnie zawsze helikopterem tam gdzie skończyłem te ulotki wkładać do skrzynek. Ale trochę się nabiegam.
- To stąd ta kontuzja, o której mówił Graś?
- No stąd. A ty wiesz jaki ten Graś jest wredny? Chciałem, żeby mi dał te swoją fuchę dozorcy u Niemca. Teraz lato to lekko. Trawę bym pokosił, ogródek podlał. A ja mu płacą fantastycznie wręcz!
- I co?
- Powiedział, że na waciki musi zarabiać dla swojej żony. I, że nowe otwarcie jest i już żadnych luksusów za partyjną kasę.
- To czemu go trzymasz? Wywal go.
- Wiesz poradziłem się Józka Bąka. Powiedział żeby na razie nie wywalać. Wywalę go a ten zacznie łazić po telewizjach. Jeszcze rozżalony coś chlapnie. O właśnie wiesz Józek mówi, że może mi załatwii lepszą pracę.
- Jaką?
- Na razie mycie wagonów. Płacą od wagonu całe 10 złotych. Ale mówił, że załatwi mi mycie dreamlinera. Za całego płacą aż 30 złotych. W mig bym zarobił na te buty dla Małgośki.
- Nie ma lekko.
- Oj nie ma. Jak żyć? Sam siebie pytam. Jak żyć?
- No to cześć.
- Cześć. Tylko wiesz ja tu jestem incoinvitro i non consumatum. Nie było mnie tu. Hyhy ale ładnie mnie nauczyli tych mądrych słówek.
- Się wie Donald. Trzymaj się.
- Czekaj Bronek a ty gdzie idziesz?
- Hoho. Idę poszczelać. Łączę się z tobą w bulu i nadzieji. Zobacz też gwałtownie okulałem.
- No żeby tylko twoi borowicy nie pomylili mi się z moimi.
- Spokojnie Donald. Moi są oznaczeni. Mają różowe baloniki! I zawsze mówią oŻeł wylądował. Hoho.

Inne tematy w dziale Polityka