Dziennikarz drugiej kategorii Machała Tomasz (zaraz się dowiecie dlaczego drugiej klasy) napisał na parówkowym portalu tekst w stylu "Ach jak świetnie, jak wspaniale jest redaktorowi Machale". Tekst dotyczy referendum w sprawie odwołania prezydentki HG-W i zaczyna się dość misiowo w sensie jak dialogi z filmu "Miś".
Najpierw redaktor drugiej klasy Machała usprawiedliwia się niczym trener drugiej klasy Jarząbek, że nie był w domu gdy zapukała do jego drzwi sama H-GW.:
"Pani prezydent Warszawy w ramach swojej akcji od drzwi do drzwi zapukała do mnie kilka dni temu. Przekazała mi to sąsiadka, bo niestety nie było mnie w domu, gdy Hanna Gronkiewicz Waltz przyszła."
Oto tekst oryginalny misiowy:
"To jeszcze ja - Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam. To śpiewałem ja - Jarząbek."
Więc po usprawiedliwieniu swej nieobecności redaktor drugiej klasy stawia piękną tezę, iż groźba referendum dobrze zrobiła H-GW bo wreszcie ruszyła się ona do pracy. No oczywiście w pocie czoła ona coś robiła do tej pory tak samo jak Tusk Donald:
"Uwielbiam zresztą ten zarzut wobec polityków: Ten Tusk to nic nie robi; Ta Gronkiewicz to nic nie robi. Coś tam jednak zwykle robią. Nie zawsze dobrze i nie zawsze prezentują to odpowiednio opinii publicznej, ale przecież nie gra Tusk cały dzień w piłkę, a HGW nie maluje cały dzień paznokci."
Piękne to czyż, nie? "Coś tam jednak zwykle robią" Chyba dziennikarz drugiej klasy sam nie jest przekonany, że naprawdę pracują bo owe rzekomo tytaniczne wysiłki H-GW i Tuska kwituje określeniem, które nie za bardzo określa co robią i czy w ogóle wykazują jakąs aktywność.
Jednak wróćmy do tezy Machały. Tak więc sam za bardzo nie wie co do tej pory robiła H-GW i wedłu niego dopiero bat nad tyłkiem w postaci zbliżającego się referendum zmusił ją do rzeczywistej aktywności. Aktywności dodajmy serwowanej przez "bibliotekarzy" Tuska w postaci gospodarskich odwiedzin, itp. sztuczek rodem z późnego Gierka, które jeszcze pamiętam z ekranu czarno-białego telewizora. I sam redaktor drugiej klasy jest w kropce bo pisze:
"Opozycja osiągnęła więc swój cel. Ratusz pracuje lepiej? Tylko co dalej? Jak przekonać gabinet prezydenta i wszystkich urzędników, by w tym tempie działali, gdy groźba referendum zniknie? Nie mam prostej odpowiedzi na to pytanie."
No właśnie sam Machała nie wie co zrobić aby H-GW na co dzień pracowała a nie tylko wtedy gdy jej się barchany ze strachu trzęsą. Dopiero z powodów pijarowsko sondażowych H-GW wzięła się do pracy. A Machała jest tym zachwycony. Niby sugeruje, że to powinna być norma. I chyba sam "wierzy" w to jak w zapracowanie H-GW i Tuska.
Ja bym z tego wysnuł prosty wniosek. Może by tak obligatoryjnie robić referenda wszędzie? Tak profilaktycznie co ja wiem 2 lata. I jechać od góry. Prezydent, premier, marszałkowie województw, starości powiatowi, prezydenci miast, burmistrzowie, wójtowie ....
Spokojnie wiem jak jest, znam stan prawny, znam koszta. Jednak jak widać każdej waaaaadzy dobrze robi gdy czuje nad sobą bat, który może ją pozbawić waaaadzy.
tomaszmachala.natemat.pl/68811,referendum-nic-lepszego-hannie-gronkiewicz-waltz-nie-moglo-sie-przydarzyc
Inne tematy w dziale Polityka