Sprawa wycieku do wikileaks prywatnych rozmów i korespondencji Przemysława Holochera okazała się niezłą wydmuszką. Wszelakie lewactwo, na czele z hiperlewakami z antify musiało z płonącymi rewolucyjnym zapałem licami czytać godzinami te materiały i znaleźli jedno wielkie NIC. Nijak nie mogą skręcić z tego żadnego faszyzmu, nazizmu i żadnej afery. Ot parę tekstów nie odbiegających poziomem od premierowskiego "pisiora", czy rozmów Michnika z Gudzowatym. Wszelakie politycznie poprawne media na czele z GW, ktore potrafią z jednego wyrwanego z kontekstu słowa zrobić ciągnącą się miesiącami aferę, skuliły ogony pod siebie. Ba nawet udają, że są oburzone opublikowaniem rozmów Holochera.
Czyżby funkcjonariusze medialni od ul. Czerskiej po ul. Wiertniczą bali się, że niedlugo o nich lub ich ulubieńcach coś wycieknie do wikileaks i zawczasu rozbrajają tę bombę?
Inne tematy w dziale Polityka