Wszyscy narzekają na pogodę, ale nikt nie robi aby coś zmienic.
Naprawa pogody jest jeśli nie niemożliwa, to bardzo trudna, zwłaszcza, że różne grupy interesu i nacisku co innego uważają za dobrą pogodę - ot chocby rolnicy wypatrują deszczu kiedy letnicy cieszą się żarem płynącym z nieba. W rezultacie wszyscy narzekają (proszę mnie nie łapac za słówka, w języku polskim wszyscy to tylko pozornie wielki kwantyfikator).
Drugim ulubionym tematem nazrekań w Polsce (pomijając niezadowolenie części obywateli z partii aktualnie sprawujących władzę, ale to zupełnie inny temat) to stan służby zdrowia. Katastrofalny stan służby zdrowia powie zapewne większośc Polaków, którzy kiedykolwiek, z konieczności korzystali z polskich placówek tejże.
Każdy z wypowiadających się ma też swoją ulubioną receptę na uzdrowienie. Dosypac więcej pieniędzy z jednej strony, sprywatyzowac (bardzo niepopularne) przychodnie i szpitale, wreszcie najbardziej radykalni widzą ratunek w zrezygnowaniu z publicznego finansowania i niech każdy płaci za siebie. Radykalizm zreszta szybko mija, gdy delikwent zachoruje i pokornie ustawia się po numerek w rejonowej przychodni.
Osobiście, bywając w Polsce przygodnie, acz często, z publiczną służbą zdrowia nie miewałem do czynienia, choc zdarzało mi się wystawac w kolejce po numerek dla bliskich. I powiem teraz coś, czego w Polsce nawet najodważniejsi z odważnych, samobójcy- ultraliberałowie, nie ważą się wypowiedziec na głos: duża cześc z klientów przychodni to ludzie, którzy są tam bez potrzeby. Częśc z nich w ogóle nie jest chora i wizytę w przychodni traktuje jak okazję towarzyską, częśc przychodzi z banalnymi przeziębieniami i opieki lekarskiej nie wymaga, Na przeziębienie najlepiej zaopatrzyc się w krople do nosa, środek obniżający temperaturę, pastylki na gardło i środki poprawiające ogólne samopoczuice - lekturę, film dvd, łagodną muzykę. Przeziębienia się nie leczy, można jedynie złagodzic jego przebieg sposobami domowymi i wypróbowanymi, miast zawracac głowę lekarzowi.
Innymi słowy jedną z poważnych bolączek polskie służby zdrowia jest nadkonsumpcja.Ta występuje zawsze, gdy jakieś dobro ma zaniżoną cenę lub jest za darmo. Nadkonsumpcja powoduje stały niedobór, ile byśmy darmowych pralinek nie wyłożyli na tacę to zawsze ich zabraknie. Ile by nie wpakowano pieniędzy w dofinansowanie służby zdrowia, to zawsze znajdą się dodatkowi pacjenci, którzy zablokują wszystkie krzesełka na korytarzu przychodni.
Istnieją dośc proste i skuteczne sposoby pozwalające ograniczyc nadkonsumpcję. Zapewne każdy widział, jak w supermarkecie klienci karnie odprowadzają wózki na miejsce do tego przeznaczone. A przecież sankcja za nieodstawienie wózka jest śmiesznie niska, to złotówka lub dwie. Bywalcy lotnisk z kolei zauważają chaos, pozostawianie wózków bagażowych gdzie popadnie - tylko dlatego, że nie pobierane są za nie żadne opłaty.
W wielu krajach pobierane są symboliczne opłaty za wizyt ę u lekarza, w przychodni i za pobyt w szpitalu. To skutecznie ogranicza zjawisko nadkonsumpcji, pozwalając przeznaczac większe środki tam gdzie są bardziej przydatne. Te niewielkie w sumie kwoty doskonale pełnią swoją funkcję regulacyjną. Podobnie pobierana jest pełna opłata za leki nawet te na receptę. Po osiągnięciu pewnej niewygórowanej sumy opłat w bieżących dwunastu miesiącach kolejne wizyty lekarskie, zabiegi medyczne i leki są darmowe dla ochrony ludzi chronicznie chorych.
Pewne jest, że żadna z partii nie zająknie sie nawet o pomyśle częściowej odpłatności za usługi medyczne tuż przed wyborami.
Ale po wyborach, nawet kosztem utraty popularności sprawę należy postawic na porządku dziennym. Chocby S24 miał się zagotowac z oburzenia, gdyby reformę wprowadziła PO albo apologizowac, gdyby to PiS było wnioskodawcą.
Inne tematy w dziale Gospodarka