Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1428
BLOG

Biskup Hoser akceptuje gender

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 94

Wybitny znawca kobiet, życia rodzinnego i seksu znów poucza nas, ignorantów:

Abp Hoser  podkreślił, że podstawowym zadaniem każdego mężczyzny jest zapewnienie kobiecie bezpieczeństwa nie tylko na płaszczyźnie materialnej, ale także moralnej przed tym wszystkim, co może jej szkodzić i grozić oraz opieka nad dzieckiem.

– Rolą mężczyzny jest opieka nad kobietą poprzez służenie jej pomocą, postawa admiracji, uznania i wdzięczności, bo to ona jest nosicielką życia. Nie ma bowiem życia rodzinnego bez kobiety. To ona wprowadza serce do życia w rodzinie, to ona wprowadza klimat, to ona swoją znakomitą intuicją jest w stanie ocieplić wszystkie relacje, nie tylko rodzinne, ale także i społeczne– stwierdził.

Poniekąd cieszy, że biskup przyznaje rację genderowcom, mówiąc o roli mężczyzny. Genderowcy też zgadzają się z twierdzeniem, że w danym kręgu kulturalnym kulturowym i w grupie społecznej płcie biologiczne odgrywają społeczne role kobiety i mężczyzny, jak i my odgrywamy wiele innych zresztą, niektórzy odgrywają rolę CEO, inni, jak wasz uniżony sługa, gra, mnniej lub bardziej udatnie, rolę współczesnego hydraulika szwedzkiego polskiego pochodzenia. Co wchodzi w skład roli kobiety lub mężczyzny jest zmienne w czasie i w przestrzeni, pewne zachowania mogą być w różnych kulturach przypisane różnym płciom i przekraczanie bariery odgrywanej czy raczej przyswojonej roli bywa trudne, jeśli wręcz niemożliwe.

W skład tradycyjnej roli mężczyzny z zachodnioeuropejskiej, białej, chrześcijańskiej klasy średniej wchodzi np obowiązek utrzymywania rodziny. Ten obowiązek i przywilej obwarowywany był całkiem do niedawna przepisami prawnymi, nie mniej ostrymi, niż istniejące do dzisiaj w krajach muzułmańskich, zabraniającymi kobietom decydowania o własnym losie, pieniądzach, pracy, wykształceniu i oddających ich pod kuratelę mężczyzn - ojca, brata, męża. Zresztą to bujda, bo dla wielu subpsołeczności ten podział ról był martwy. W rodzinie chłopskiej modelem był względnie równomierny podział obowiązków, z zastrzeżeniem, że pewne cięższe prace wykonywane były raczej przez mężczyzn.  Podkreślam - raczej- bo wcale nie rzadkie były rodziny, w których kobieta przejmowała na siebie część lub nawet większość prac np z maszynami, prowadzeniem koni itp. Ale nawet jeśli podział obowiązków na męskie i kobiece był utrzymany to trudno twierdzić, że to mężczyzna jedynie i wyłącznie zapewniał rodzinie byt materialny. W rodzinach robotniczych kobiety partycypowały w pracy zarobkowej również i w zawodach typowo męskich - w warsztatach, manufakturach i fabrykach - od początków industrializacji. Wreszcie również podział na zawody męskie i kobiece bywał płynny i zmienny w czasie - ot chociażby tkaczy zastąpiły tkaczki.

Z kolei w kulturach Afryki Zachodniej to właśnie rolą kobiety jest zapewnienie rodzinie bytu materialnego, albowiem mężczyźni przeznaczeni są do ważniejszych zadań, jak np dyskutowanie spraw wielkiej polityki na głównym rynku miasteczka. Mężczyzna, który splamiłby się pracą zarobkową, spotkałby się z opinią, że zaniedbuje swoje męskie obowiązki i jest zniewieściały.

A właśnie, zastanawiam się, czy ktoś z uczestników S24 ma wśród przyjaciół księdza? Kumpla. który wpada do nas z zapowiedzianymii lub nie odwiedzinami, z którym czasami wypadamy na piwo lub, nie daj Boże,  na wódkę? O czym rozmawia się z takim przyjacielem? Ja chyba miałbym kłopot z wynajdywaniem wspólnych zainteresowań, księża, których ja, ateista, spotykałem w Polsce byli, hm, trochę specjalni i nie wyobrażałem sobie utrzymywanie z nimi stosunków towarzyskich. No, ale to może dlatego, że jestem ateistą. Więc jak, macie przyjaciół księży, kumpli, powiedzmy, ze szkoły, wpadacie do siebie? Ja takich przypadków z Polski nie znam, przyznaję. 

Inaczej było w Szwecji. Wzmiankowałem już, że pracowałem w Arcybiskupstwie i miałem stamtąd bardzo miłe wspomnienia spotkań z funkcjonariuszami mundurowymi, między innymi z pewnym biskupem. Później przez wiele lat byliśmy zaprzyjaźnieni z rodziną lekarz i pastorka - początkowo przez dzieci. 

Napisałem kilka dni temu, że jest coś nieprzyzwoitego, odstręczającego, w sytuacji gdy o miłości, seksie, małżeństwie, rodzinie, wychowaniu dzieci wypowiada się człowiek, który dobrowolnie z tego wszystkiego zrezygnował, który nigdy nie zaznał ani goryczy ani słodyczy, obowiązków i radości, ciężarów i głębokiej satysfakcji z bliskości z drugą osobą lub z posiadania dzieci. To nie jest przypadek lekarza, który sam nie musi odczuwać dolegliwości, by je leczyć, czy astronoma, który nie odwiedził żadnej z opisywanych przez siebie gwiazd. Tu chodzi o przeżycie egzystencjalne, o osobiste doświadczenie, bez którego człowiek wypowiadający się o niewidzianych przez siebie kontynentach jest śmieszny i przerażąjący. Bardziej wiarygodny zdałby się wiarołomny mąż lub wyrodny ojciec, niż hierarcha.

Powiedziałbym po zastanowieniu, że jest w tym coś raczej bezgranicznie smutnego, w tej dobrowolnie wybranej samotności, w której rodzą się myślowe potwory biskupów Michalika, Hosera i innych. Żaden z księży nie może liczyć na chwilę ciepła, bezinteresownego uśmiechu, tego wszystkiego, co dla nas cywili jest oczywiste jak powietrze, którym oddychamy i jak powietrze niezbędne do życia.

Więc może, czytelniku, może znajdzie się u ciebie w te Święta przy stole miejsce dla nieszczęśliwego i samotnego sługi bożego? Spełniłbyś tym dobry uczynek.

 Lata osiemdziesiąte - kolej przyszła na Alison Moyet. Wydaje się, że przypadkowy ksiądz mógłby utożsamiać się z podmiotem lirycznym piosenki, tak jak i on(a) może czuć się jako człowiek niewidzialny i na wpół przezroczysty.

 PS 1. Na prośbę komentatora Anwo podaję, że wpis w pierwszej wersji nosił tytuł  "Zaproś księdza na Święta". Ponieważ wpis marnie się sprzedawał zmieniłem tytuł na obecny.  Treść i zamiar, który mną kierował przy pisaniu nie uległy zmianie, poza drobnymi zabiegami kosmetycznymi.

PS 2. Zapewne większość z bywalców S24, niezwiązanych z mediami, nawet nie wie, że gazety codzienne ukazują się w kilku edycjach i wersjach regionalnych. Między edycjami zmieniane są tytuły artykułów na bardziej zachęcające, treść w miarę rozwoju wydarzeń a nawet sens artykułów, np w przypadku referatów z rozgrywanych meczy piłki nożnej kierowanych do, przykładowo Warszawy i Poznania po meczu Legii i Lecha. Tak samo zmieniane są wersje artykułów publikowanych w internecie  nawet, zamy takie przypadki, w S24.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (94)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo