Minister Gliński, ten od cenzury i wyrzucania dziennikarek z pracy zebrał cięgi i pochwały - w zależności od opcji polityucznej - za swoją niedawną wypowiedź o tym, że "język, którym opozycja mówi o PiS, ma nas odczłowieczać. Mamy być tak traktowani jak Żydzi przez Goebbelsa”.
Chciałbym zabrać głos w obronie ministra Glińskiego. Co prawda ten człowiek, ledwie mianowany na stanowisko, na które, jak można wnosić z jego dotychczasowych osiągnięć, ani zasłużył, ani dorósł, w pierwszym swoim wystąpieniu ujawnił szerokiej publiczności wszystkie ubytki swego zarówno intelektu jak i charakteru. Mówię o wywiadzie, który z nim przeprowadziła Karolina Lewicka, wywiadu, na który przyszedł z gotowym skryptem, i nie potrafiąc odejść od dukanych raz po raz tępych formułek groził dziennikarce - na wizji - wyrzuceniem jej z pracy. I ten plan zemsty zrealizował.
Tym razem jednak poniekąd i jakby wbrew intencjom minister Gliński od cenzury ma rację - są w Polsce środowiska, i nawet dla przypadkowego obserwatora zjawisk politycznych widoczne, dla których, wzorem Goebbelsa: "Żyd Duda z żoną Żydówką, z Żydem Kaczyńskim, z Żydem Morawieckim sprzedali Żydom Polskę, a Żyd Gliński polskimi pieniędzmi finansuje żydowskie lub antypolskie muzea, filmy i imprezy".
Ot chociażby tu:
Premier Gliński potwierdził: PiS w 5 lat zbuduje Żydom dwa wielkie muzea
Ważne pytanie do wicepremiera Piotra Glińskiego, szefa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W imię jakich wartości podległa Panu instytucja z kieszeni polskich podatników (w tym też katolików) opłaciła film "Kler"?
Dziwnym jednak trafem do tych środowisk, których twarzą cywilizowaną jest Michalkiewicz albo inny Ziemkiewicz, a mniej cywilizowaną Międlar, skupionych w takich patriotycznych i narodowych organizacjach jak ONR i MW - PiS, rodzona partia Glińskiego, się łasi, a premier z prezydentem idą na czele organizowanego przez nie ich własnego marszu.