Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
90
BLOG

Na froncie

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 126
"Gazeta Wyborcza" się wstydzi i ubolewa. Wstydzi się za Polaków i ubolewa nad Polakami. Wstydzi się, bo - by zacytować głównego bojownika Piotra Pacewicza - "jesteśmy społeczeństwem zawziętych sztywniaków, pełnych złych uczuć, których nietolerancja ociera się o okrucieństwo". Skąd tak surowa ocena? Otóż "Gazeta Wyborcza" opublikowała wyniki badań, z których wynika, że 66 procent Polaków jest przeciwnych organizowaniu przez organizacje gejowskie manifestacji. 52 procent uznaje, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, ale należy go tolerować, a 69 procent uznaje, że homoseksualiści nie powinni publicznie pokazywać swojego stylu życia.

Te "przerażające wyniki" mają nam uświadamiać, że "jesteśmy braćmi Giertycha". I choć nic o takich więzach pokrewieństwa nie wiem, a sądzę, że były wicepremier nie byłby nimi zachwycony, to muszę powiedzieć, że ja akurat z tych wyników jestem dumny. Oto bowiem okazało się, że mimo zmasowane akcji gejowskich lobbystów (takich jak Pacewicz, który właśnie został gejowskiej laureatem Hiacynta ), mimo akcji "Niech nas zobaczą" i kolejnych publicznych coming outów, Polacy zachowali zdrowy rozsądek i wyczucie tego, co jest społeczną i biologiczną normą, a co nią nie jest. I choć Pacewicz i jego koledzy tą świadomość istotnej różnicy między związkami heteroseksualnymi, które są dla społeczeństwa i państwa zwyczajnie korzystne, a parami osób tej samej płci, które takiej korzyści nie przynoszą, mogą określać homofobią - to trudno nie uznać jej raczej za dowód normalności i tego, że nie daliśmy się (jeszcze) zwariować.

Ale, deklaruje Pacewicz, to nie koniec. "Gazeta Wyborcza" będzie dalej "orać na homofobicznym ugorze", prowadzić akcję ujawniania się znanych homoseksualistów, a także proponować politykom i zwykłym ludziom, by udawali się na Parady Równości. Dlaczego? Bo "poznanie geja czy lesbijki" ma leczyć (tak, tak - czekam aż Światowa Organizacja Zdrowia wymyśli nową chorobę, czyli właśnie homofobię) z homofobii. Muszę przy tym zmartwić Pacewicza - ja znam kilku homoseksualistów, dwóch czy trzech osobiście nawet bardzo lubię. Tyle, że moja sympatia do nich nie zmienia oceny tego, co wyprawiają działacze gejowscy i agresywni homoseksualni lobbyści (za których moi znajomi często się wstydzą). I nie zmienia oceny tego, co jest normą, a co nią nie jest.

Wstyd nie jest jednak jedynym uczuciem, którą próbują wywołać w czytelnikach redaktorzy "Gazety Wyborczej". Nie mniej istotnym uczuciem ma być zgroza. Otóż - jak donoszą na drugiej stronie (która stała się ideologiczną pałką) - "Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce". A dalej czytamy historię zaszczuwania dziewczynki przez księdza i obrońców życia, którzy namawiali ją do tego, by nie zabijała swojego dziecka. Jednym słowem zgroza... Fakt, że wcale nie jest pewne, czy dziecko jest efektem gwałtu i że nawet gdyby nim było - to nie odbiera mu to fundamentalnego prawa do życia - zupełnie Agnieszcze Pochrzęst nie przeszkadza. Dziecko powinno być zabite i basta, a kto uważa inaczej kieruje się ideologią, jest zacofany i ciemny i ogranicza prawa kobiet.

I świadczy o tym już język tego tekstu. Autorki i redaktorzy/rki są autentycznie oburzeni, że dziecko przeżyło. Uznają za skanal fakt, że ktoś mógł zainteresować się dzieckiem w łonie matki i próbować uniemożliwić zabicie go. Nie próbują nawet dostrzec, że w ten sposób ksiądz i kobiety z ruchów pro life nie tylko uratowały życie dziecka, ale też uchroniły jego 14-letnią matkę przez skutkami syndromu poaborcyjnego. Nie wiem, czy będzie ona chciała zachować to dziecko, gdy już je zobaczy, ale na pewno lepiej jej będzie ze świadomością, że gdzieś ono żyje, niż ze świadomością, że jego ciałko gnije na śmietniku, czy spłynęło już do morza.

Ich tekst jest jednak w gruncie rzeczy dość radosny. Pokazuje bowiem, po pierwsze, że gdzieś udało się uratować jedno życie, a jak głosi stare żydowska mądrość, kto uratował jedno życie, ten uratował cały świat. Po drugie zaś mamy w końcu dowód przebudzenia "Rzeczpospolitej JP2", która już  nie tylko ubolewa, psioczy, ale zaczyna otwarcie angażować się w debatę publiczną, przeciwdziałając temu, co uznaje za zabójstwo.
 
I pewnie to też wyprowadza z równowagi propagatorów aborcji w rodzaju Wandy Nowickiej. Oto bowiem okazało się, że nie są już na placu boju same. Ktoś stanął na przeciw nich i zaczął walczyć ze złem, jakie one wyrządzały proponując zagubionym kobietom zabicie własnych dzieci. Na przeciw szwadronów antykultury śmierci stanęły (na razie nieliczne, ale coraz lepiej zorganizowane) oddziały cywilizacji życia. I skutecznie bronią życia.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (126)

Inne tematy w dziale Polityka