Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
71
BLOG

Co na to polscy biskupi?

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 82
Katolicy, szczególnie politycy, którzy publicznie opowiadają się za aborcją nie mogą przystępować do komunii świętej - podkreślił prefekt Sygnatury Apostolskiej (Sądu Najwyższego Kościoła) arcybiskup Raymond Burke. Duchowni zaś powinni uświadomić im, że do komunii będą mogli oni przystąpić dopiero, gdy "zreformują swoje życie".

W wywiadzie dla magazynu "Radici Christiane" arcybiskup nie pozostawił najmniejszych wąpliwości, że politycy czy osoby publiczne, które opowiadają się za aborcją nie powinny przystępować do komunii świętej, a duchowni powinni im jej odmawiać. - Przyjmowanie Komunii Świętej w stanie grzechu ciężkiego jest świętkoradztwem - podkreślił hierarcha, dodając, że wspieranie aborcji, czyli opowiadanie się za zabijaniem niewinnego życia ludzkiego jest właśnie grzechem ciężkim.

Hierarcha podkreślił, że duchowni powinni zdecydowanie odmówić takim osobom komunii świętej. - Dlaczego? Przede wszystkim dla zbawienia tej osoby, dla uchronienia jej przed świętkoradztwem - mówił. Drugim nie mniej istotnym powodem jest możliwość wprowadzenia w błąd ludzi, którzy są świadkami udzielania komunii proaborcyjnemu politykowi. - Ludzie mogliby pomyśleć, że publiczne działania, które dana osoba podjęła, a które obecnie wszyscy uznają za poważny grzech, nie jest w istocie tak poważny, skoro Kościół pozwala osobie, która się go dopuściła przystępować do komunii - tłumaczył hierarcha.

Niedopuszczalne i złe byłoby również, zdaniem arcybiskupa Burke'a, milczenie czy powstrzymanie się od działania pasterzy, którzy w ten sposób dowodziliby obojętności o los powierzonych sobie wiernych.

Tyle sama informacja. W zasadzie nie wymaga ona komentarza, bowiem mówi o rzeczach powszechnie znanych. Pytanie tylko, dlaczego zdecydowana większość polskich biskupów (a niestety i księży) nie chciała i nie mówiła o rzeczach, które są oczywiste dla każdego, kto chodził na katechezę, przeczytał katechizm czy papieskie encykliki? Dlaczego o tym, jakie jest stanowisko Kościoła w sprawie tak oczywistej, katolicy, ale i politycy, którzy uważają się za katolików, dowiadywać się muszą z zagranicznych mediów, a nie od własnych pasterzy? Czy pasterze mają świadomość, że odmawiając swojego stanowiska, w istocie utrudniają swoim wiernym zbawienie, troska o które powinna być ich podstawowym celem? 
 
Pytań dziennikarzom "Gazety Wyborczej", "Dziennika" czy "Polityki", którzy naśmiewali się z tych, którzy mieli odwagę przypominać o tym, jakie jest stanowisko Kościoła w tej sprawie, pytań zadawać nie będę. Ale liczę na to, że gdzieś przytoczą oni to stanowisko, człowieka, który stoi na straży prawa w Kościele. Ciekawe czy jego też Jacek Żakowski określi mianem katola czy ajatollaha, a prof. Sadurski ochrzci mianem "fundamentalisty"? A może dyskretnie pominą oni tę informację i będą udawali (wraz z Katarzyną Wiśniewską, ks. Adamem Bonieckim czy ojcem Jackiem Prusakiem), że takiej wypowiedzi nie było?

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (82)

Inne tematy w dziale Polityka