Teutonick Teutonick
1347
BLOG

Alle jaja, alle jaja…

Teutonick Teutonick PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

   Tym razem do popełnienia niniejszego tekstu skłoniły mnie doniesienia o kolejnym radosnym wybryku pani komisarz do spraw niezwykle istotnych, pilnującej brukselskiego stolca od czasu gdy w ramach opuszczania tonącego okrętu pewien sztukmistrz z Sopotu zechciał, wraz ze swoim osobistym oficerem podprowadzającym (na miano oficera prowadzącego mógł sobie zasłużyć co najwyżej niejaki Mieciu Wachowski) w postaci niemieckiego ciecia albo cieciowatego Niemca – to już jak kto woli, zabrać ją na pokład kolejnej szalupy, platformy czy jak tam zwał tę przeciekającą łajbę, którą ów wykwit naszych „jelit” został przetransportowany do „stolic jewropejskich” aby tam wspólnie robić za całe stado paprotek płci obojga. Najwyraźniej udział w tymże procederze nie do końca przypadł do gustu naszej wypacykowanej przedstawicielce Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, czego właśnie nie omieszkała dać wyraz w uwadze skierowanej do którejś z zasiadających w pobliżu psiapsiół bezpośrednio po kolejnym wiekopomnym wystąpieniu, stanowiącym tradycyjnie nierówny bój z dość popularnym także i u nas w kraju językiem obcym. Zawziętość owego boju nie odbiegła zresztą diametralnie od heroizmu podobnych starć toczonych nagminnie, ku niekłamanej wesołości licznie zgromadzonej międzynarodowej publiczności, przez jej ryżego pryncypała, jednak nie stanowi to przecież w żaden sposób o stopniu sumienności wykonywania przez oboje powierzonych im obowiązków, jako że oboje i tak najpewniej instrukcje otrzymują na piśmie i to w języku, który niewątpliwie jest im nieco lepiej znany.

   Jednak kolejny wyczyn naszej rodzimej (za którą jako Ślązakowi z dziada pradziada przychodzi mi się wstydzić podwójnie, podobnie jak się to ma od całego szeregu lat w przypadku niejakiego byłego „premiera ze Śląska”[TUTAJ]) ex-wicepremierzycy skłania raczej – po raz kolejny – ku refleksji na temat kondycji intelektualnej całej palety naszych wybrańców z tej czy innej listy partyjnej, ze szczególnym jednak uwzględnieniem przedstawicieli „opozycji specjalnej troski”. Wprawdzie pani komisarz, w którejś tam z kolei z szerokiego repertuaru swoich nienajzręczniejszych wypowiedzi, raczyła się jakiś czas temu zwierzyć co do tego, że niezbyt lubi ponoć „obcować z debilami” (w związku z czym należałoby chyba zapytać w jaki sposób znosi ona na co dzień fakt konieczności przebywania sama ze sobą), wnosząc zaś z tonu jej ostatniej off-wypowiedzi wypadałoby jej jednak chyba przede wszystkim współczuć jako osobie najwyraźniej głęboko nieszczęśliwej oraz ewidentnie znerwicowanej, przy czym można w tym przypadku wysunąć hipotezę, że dotarła do niej wreszcie długo odpychana od siebie świadomość, że piastuje ona kolejną funkcję, która w sposób bezsprzeczny ją przerasta. No chyba, że owo znerwicowanie stanowi jednak efekt takich czy innych działań tubylczej faszystowskiej prokuratury nie wyłączając przy tym toczących się śledztw, za którą to z kolei teorią mogłyby przemawiać okoliczności, w których rzeczona, posunięta już cokolwiek wiekiem toteż i nieco wyliniała blondie z wydzierganym delfinkiem bądź też czymś równie idiotycznym, z całkowitą swobodą oraz w niczym niezmąconym znakomitym humorze, rozprawiała sobie swego czasu w pewnej bardzo renomowanej knajpie z pewnym równie wpływowym i kompetentnym szefem służb cieszących się – podobnież także w owym okresie – renomą „psów na aferałów”, o swojej ówczesnej całkowitej niemożności jako „superministry” spowodowania czegokolwiek, co mogłoby nosić miano „oczyszczenia” podległych jej resortów z piętrzących się w ich podwojach patologii. Wtedy pełna – jak wynikało z treści rozmowy – świadomość swojego ówczesnego imposybilizmu w żaden sposób nie wpływała na ton prowadzonej pogawędki, a wręcz przeciwnie, zdawała się wpływać na całkowitą beztroskę naszej nadministry od niedorozwoju. Zresztą prezentowaną również przez jej, obecnie chwilowo dotkniętego ciężką postacią amnezji, interlokutora.

   Smutkiem i zadumą może z kolei nas jako wyborców napawać świadomość, że tego typu osóbki, nie potrafiące nawet wypowiedzieć się do kamer i mikrofonów bez stosowania przeróżnych gimbusiarsko-knajackich odzywek typu „sorry…”, nie wspominając już o użytym przy tej okazji grubszym słowie, nie są przesiewane na pierwszym etapie selekcji partyjnych, a w rezultacie werdyktów wyborczych trafiają prosto z premiowanych mandatami w przeróżnych gremiach miejsc na listach do polityki krajowej, która z kolei w rezultacie zakulisowych targów może stanowić, przy odpowiednio pomyślnych „wiatrach”, trampolinę do międzynarodowych karier wątpliwej jakości. Przykładów naśladowców (ze szczególnym uwzględnieniem naśladowczyń) tego rodzaju błyskotliwych awansów społecznych można by w ostatnim czasie mnożyć, poczynając od naszych sejmowych Joanek (z jednej strony do niedawna lansująca się na „stylówie” a la Robert Lewandowski – ach te ciągotki do sportu i losowania drużyn do gry w finale rozgrywek pucharowych – niby Mucha – a Nielot, skontrowana z drugiej mańki niejaką Shocking-Wielgus zwaną przez podobieństwo do rzeczonej filmowej postaci Gburią-Furią, względnie na własne osobiste życzenie z montypythonowska Dupencją-Niezadowolencją, wreszcie maderowsko-brukselska kokota nazywająca samą siebie – najwyraźniej dla nie do końca przez osoby postronne zrozumiałego żartu – Polityczną Dziewicą) tudzież innych klubowych dziwolągów o równie egzotycznych nazwiskach z co nieco znarowionego obecnie ex-fraucymeru Lotnego Ryszarda, kończąc na takich tuzach intelektu jak RMB Grafini von Smallhausen und Klinkerhoffen, jej koleżanka Julcia – znana specjalistka od pitolenia i długoletniego tworzenia ostatecznie nigdy nienapisanych ustaw, a zarazem niezmordowana tropicielka dorsza za 8,60 czy pani wicemarszałkini ze znakomitego rodu o równie znakomitych możliwościach intelektualnych, które miała zresztą niejednokrotnie okazję publicznie zaprezentować, że o zagubionej Yjwie od kotlecika i opalenizny przez litość nie wspomnę.

   Przy tym dodatkowo deprymujący może być fakt, że jakaś część elektoratu, dodatkowo zdopingowana przez panteon naszych szczujnych „opiniotwórczych” mediów, potrafi być zadowolona z tego, że na reprezentujących bądź co bądź państwo polskie stanowiskach umieszczani są ludzie, którzy potrafią popisać się wypowiedzią czy też zachowaniem na poziomie nieszczególnie rozgarniętego absolwenta kursu prania i gotowania na gazie. Wtedy wręcz mówi się o nich per „równy chłop”, względnie „równa babka, ale im dosunęła”, za nic mając degradację języka debaty publicznej, którą prokurują właśnie m. in. tego typu zachowania rodem spod wiejskiej dyskoteki. Śmiem sądzić zatem, że nadal będziemy, chcąc nie chcąc, skazani na kolejne ekscesy w wykonaniu przytoczonych powyżej egzemplarzy, nie zapominając przy tym o męskiej części owego oryginalnego zestawu w postaci niezrównanych tytanów intelektu w rodzaju szopopodobnego posła Misiły, komisarza Brejzy z tych Brejzów oraz niejakiego Zembaczyńskiego z tych Zembaczyńskich, dokładając do tego całe grono przybocznych Niutków, sutenerskich Kropków, białonosych Sławomirów wraz ze swoimi równie znitraszonymi osobistymi lekarzami rodzinnymi, a prócz tego tatę dilera z Halicza oraz inne szejnfeldziarskie kierwy. Szczególne miejsce w tym towarzystwie należałoby również zarezerwować dla sprawiającego notorycznie wrażenie mocno czymś oszołomionego puczystowskiego Szczerby, a ponadto nieco przypominającego go fizjonomią nieślubnego syna towarzysza Wiesława, wzmocnionych jedną wybitną anglistką z wypomadowaną pomaską oraz drugą Kinią Gajewsko-Płochocko-Myrchowato-Bóg sam raczy wiedzieć jaką wprost z bronkowego chowu klatkowego wraz z niedoszłym małżonkiem [TUTAJ]. Menażeria to doprawdy przednia, a i poziom umysłowości wśród owych niewątpliwie wybitnych jednostek również nie byle jaki. Z niemałym naddatkiem dałoby się tutaj zmontować prawdziwy gabinet osobliwości. I jeździć, i zarabiać po świecie. Lecz cóż z tego skoro owo towarzystwo wybrało sobie inną drogę do życiowego sukcesu. Tylko na Boga dlaczego właśnie naszym kosztem?




Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka