Wyjechałem późną jesienią, wróciłem w śnieżycę (fot. Tomasz Galicki)
Wyjechałem późną jesienią, wróciłem w śnieżycę (fot. Tomasz Galicki)
Tomasz Galicki Tomasz Galicki
321
BLOG

Podróże koleją kształcą... cz. 2

Tomasz Galicki Tomasz Galicki Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pierwszy wpis z serii "Podróże koleją kształcą..." dotyczył przygód związanych z koniecznością korzystania z komunikacji zastępczej na odc. Kętrzyn - Sterławki Wielkie we wrześniu 2009 roku. Tym razem będzie to wspomnienie ekstremalnie zaawansowanej podróży pociągiem MPEi 81104 Rybak relacji Szczecin Główny - Białystok, która miała miejsce w październiku u.r.

27 października 2012 roku

Niepewny los "Pobrzeża"

Jest godzina 14:50. Oczekuję na stacji Prabuty na pociąg MPEi 38109Pobrzeże (Kraków Główny - Kołobrzeg), którym udam się do Malborka, aby tam przesiąść się na bezpośredni pociąg do Białegostoku. Zgodnie z rozkładem jazdy, TLK 38109 miał przybyć do Prabut o 15:05... Nagle rozbrzmiewa gong, a tuż po nim znajomy dyżurny zapowiada: Pociąg TLK Pobrzeże spółki PKP Intercity, objęty całkowitą rezerwacją miejsc z Krakowa Głównego do Kołobrzegu, planowo odjeżdżający godzina 15:05,  przybędzie z opóźnieniem ok. 30 minut. Myślę sobie: no ładnie, chyba będę całą noc koczował w Malborku na poranne "Pojezierze". Moje przerażenie wynikało z tego, że - z uwagi na modernizację E-65 - czas jazdy na odc. Prabuty-Malbork wynosi 63 minuty, a TLK 81104 Rybak wyjeżdża z Malborka planowo o godzinie 16:40. Szanse na udaną przesiadkę zmalały więc niemal do zera...

Godzina 15:34. Opóźnione Pobrzeże  wtacza się na tor 1 stacji Prabuty. Wchodzę do wagonu i kieruję się do przedziału służbowego, aby zgłosić kierownikowi pociągu sytuację, w jakiej się znalazłem. Zapisał numer pociągu, na który zamierzam się przesiąść ("81104") i udałem się na wyznaczone na blankiecie miejsce [R]. Przez ten czas zastanawiałem się, czy dyspozytor liniowy zgodzi się na przytrzymanie Rybaka  w Malborku, czy też nie? Ta myśl jednak szybko przeszła, gdy poczułem, że pociąg jakby lekko przyspieszył. Co chwila spoglądałem w zegarek i dziwiłem się, że na przesiadkę mam jeszcze ok. 20 minut, Pobrzeże mija na biegu Gronajny (przystanek osobowy oddalony o 5 km od stacji Malbork)... Opóźniony TLK 38109 o godzinie 16:28 wjeżdża na tor 6 przy drugim peronie malborskiego dworca. Drużyna trakcyjna tego pociągu nadrobiła więc pełny kwadrans, z czego byłem niezwykle zadowolony. Już z okna zauważyłem stojący przy peronie 3 skład do Białegostoku. Wyglądało na to, że przybył lekko przed planem...

Ekstrema termiczna z niespodzianką w "Rybaku"

Dobiegam w końcu do - można powiedzieć - swojego pociągu... Przed wejściem do wagonu ukłoniłem się lekko kierownikowi pociągu, choć przypomniało mi się później, że Rybak  miał jeszcze kilka minut do odjazdu, a mój sprint był nieco przesadzony... Po wejściu do wagonu, na drzwiach skrzydłowych otwierających tradycyjny korytarz widniała kartka z napisem: Awaria ogrzewania. Przepraszamy. Mimo to, postanowiłem zająć miejsce w tym wagonie, gdyż uważałem, że nie jest tak zimno (po prostu ciepło mi :) ). Zająłem miejsce w przedziale z pewną sympatyczną panią. Od razu nawiązaliśmy dyskusję na temat usterki układu grzewczego w wagonie. Kiedy wyznałem, że udaję się tym pociągiem do stacji końcowej - przeraziła się z lekkim uśmiechem, sugerując mi przesiadkę w późniejszym czasie do innego wagonu.- Mam nadzieję, że wytrzymam - oznajmiłem miłej pani, która jechała do Morąga.

Godzina 16:40, pociąg pomału wyjeżdża ze stacji Malbork i udaje się w kierunku Olsztyna... Przez pierwsze kilkadziesiąt minut czułem komfort termiczny. Często jednak zdarza się, że temperatura w naszych rodzimych pociągach jest skrajna: albo lodówka, albo sauna... Po minięciu stacji Elbląg, poczułem lekkie marznięcie stóp. Zacząłem już troszeczkę wymiękać psychicznie, ale postanowiłem, że do Białegostoku jakoś chyba dojadę, bez konieczności zmiany wagonu. Od tej pory przedział zajmowały już 3 osoby... Tradycyjnie zawitał do naszego przedziału pracownik WARS-u proponując kulinarne rozmaitości. Poprosiłem więc o gorącą czekoladę. 6 zł za ogrzanie się? Czemu nie...

Tuż przed stacją Morąg, do przedziału wchodzi starszy konduktor. Rozpoczął sprawdzanie naszych biletów, przy okazji dodając od siebie wesoły komentarz. Do mnie zwrócił się z następującym: - Chłopie, przesiądź się! Jedziesz aż do Białegostoku!... Ja natomiast uparcie twierdziłem, że pozostanę na swoim miejscu. Konduktor na to: - To siedź! :). W Morągu wysiadła z pociągu pani, z którą jechałem od Malborka. Pozostała już nas dwójka: ja i pewien młody chłopak - jak się potem w rozmowie okazało student agrotechniki i miłośnik Warmii i Mazur. Przy okazji dowiedziałem się, że cena biletów miesięcznych (ulgowych) na przejazdy komunikacją miejską w Olsztynie jest wyższa, niż w znacznie liczniejszym Białymstoku...

Godzina 18:35, Rybak zatrzymuje się na stacji Olsztyn Główny. Z pociągu wysiada wspomniany student. Póki co, w przedziale jestem sam... Ale nie na długo. Kilka minut później, do przedziału wchodzi sympatyczna pani z córką. Temperatura w wagonie wyraźnie się obniżyła. Czuć było coraz chłodniejsze powietrze. Nogi miałem już dość ostro przemarznięte, ale... słowo jest słowem! Z nowymi towarzysz(k)ami podróży szybko nawiązałem kontakt. Zaczęło się oczywiście od rozmowy na temat braku sprawnie działającego ogrzewania w naszym wagonie, po czym na kanwie tej awarii przeszliśmy do poważniejszych tematów... ze świata polityki lokalnej i krajowej.

Rozmowa kleiła się znakomicie, aż tu nagle nie wiadomo skąd awarii uległo także oświetlenie. Wyszedłem na korytarz, aby rozejrzeć się po przedziałach... wszędzie to samo. Brak światła... Byłem już trochę poddenerwowany, gdyż chciałem się pouczyć do poniedziałkowych zajęć. Usterkę zgłosiłem konuktorowi, który zapewniał, że będzie się starał o usunięcie awarii. Po pewnym czasie, ponownie się zaświeciło. Uradowani tą sytuacją, wyjęliśmy swoje lekturki, aby jakoś zapełnić ten czas... Niestety, nie na długo. Kilkanaście kilometrów za stacją Czerwonka znów zapanowały egipskie ciemności. Z uwagi na brak zasięgu nie mogłem się również dodzwonić do mamy... Zrobiło się ciekawie. Kontynuowaliśmy rozmowę na tematy społeczno-polityczno-edukacyjno-kolejowe. Dowiedziałem się od współpodróżnej, że udają się do Kętrzyna...- To jeszcze nie tak daleko - odrzekłem. Nie byliśmy załamani zastaną sytuacją. Wyjęliśmy telefony komórkowe, które mają dodatek w postaci latarki :). Z pewnymi niedogodnościami, ale jednak postanowiliśmy zagłębić się we własne pisemka...

Tuż przed stacją Kętrzyn serdecznie się pożegnaliśmy, życząc sobie wzajemnie udanego weekendu... Przede mną pozostało jeszcze 180 km jazdy w odmrażającym się wagonie-lodówce. Spacerki po korytarzu, masaż stóp i łydek niewiele pomagały. Około godziny 20:45 wjeżdżamy do Giżycka... I tu mała niespodzianka! Zimowa aura w pełni... W czasie szybszej jazdy zimno coraz mocniej dostawało się do wnętrza wagonu i przedziału (poprzez nieszczelne okna oczywiście). Po raz kolejny zawitał kelner z WARS-u... Nie mogłem odmówić. Znów zamówiłem gorącą czekoladę. Kolejne 6 złotych rozpuszczone... Czego jednak nie robi się dla wewnętrznego ogrzania?

Minęliśmy bez zatrzymania Stare Juchy... Nagle zjawił się konduktor (jadący z nami od Olsztyna) i usilnie błagał, abym przesiadł się do sąsiedniego wagonu. Okazało się, że byłem jedynym pasażerem podróżującym w tej "lodówce"... - No proszę, niech pan się przesiądzie, bo zamarznie pan tu!Zacząłem w tym momencie poważnie myśleć o swoich zimnych stopach i ewentualnym przeziębieniu... Posłuchałem konduktora i po skonsumowaniu kanapki wraz z gorącą czekoladą przeszedłem do trzeciego wagonu od czoła składu pociągu. A tam: cieplutko, jaśniutko i potulnie. Wszedłem do przedziału, w którym podróżowały dwie starsze osoby. Nie minęło kilka minut i nawiązaliśmy rozmowę. Okazało się, że wszyscy zmierzamy do tej samej stacji docelowej.

W Ełku tradycyjnie zmieniamy lokomotywę i do samego Białegostoku pojedziemy trakcją elektryczną. Zauważyłem, że im bliżej do celu tym intensywniejsze są opady śniegu. Na szczęście jechaliśmy bez opóźnienia. Po kilkudziesięciu minutach podróży, zrobiło mi się za gorąco. Jak już wcześniej wspomniałem w naszych pociągach trudno o optimum termiczne w okresie zimowym... Po minięciu stacji Knyszyn, grzecznie pożegnałem współtowarzyszy i... powróciłem do "lodówki", aby poobserwować panoramę Białegostoku z oddali. Nie było to jednak możliwe ze względu na śnieżycę zasłaniającą krajobraz...

Około godziny 23:02 minęliśmy na biegu stację-mijankę Białystok Bacieczki. Przedostanim punktem w podróży była oczywiście stacja Białystok Starosielce. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że pociag jest kilka minut przed planowym przyjazdem. Odjechaliśmy minutkę przed planem. Mijając dawną górkę manewrową zauważyłem jadący po niej (chyba torem nr 617 lub 619?) pociąg towarowy.... Dość rzadki okaz w tej chwili...

Godzina 23:14: pociąg MPEi 81104 zatrzymuje się na torze 4 przy pierwszym peronie stacji docelowej. Uradowany szczęśliwym końcem podróży, wyszedłem z pociągu i udałem się na postój taksówek. Przedtem jednak, koniecznie musiałem przejść przez hol dworcowy. Spojrzałem i na pragotron przyjazdów i... okazało się, że mieliśmy duże szczęście, ponieważ MPEi 41103 Skarbekz Raciborza był opóźniony o ponad 120 minut... Cóż, nikt nie zdołał pokonać trudności pogodowych...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości