Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
635
BLOG

PATRIOTYZM I INFLACJA

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Inflacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Wzrost cen, z którym mamy do czynienia na całym świecie, również w Polsce, wywołał zauważalne pogorszenie nastrojów. To było nie do uniknięcia i trzeba tegoroczną inflację po prostu przechorować. Opozycja, szczególnie ta proniemiecka, mocno żeruje na tych nastrojach. Ostatnio na jednym z niemieckich portali ukazujących się w języku polskim przeczytałem tekst o niezadowoleniu niektórych w bastionie PiS-u. Okazuje się, że „ludzie nie chcą słuchać rządowych frazesów o przyczynach podwyżek”. Owe frazesy to oczywiście wojna, o której nie wspomniano. Tego typu działania będą nagminne i nie należy się dziwić: po to jest wróg, żeby przeszkadzał. Straszenie inflacją ma zresztą bardzo krótki dystans, bo na koniec roku będzie ona sporo niższa niż obecnie. Węgla, gazu i ropy jest tak naprawdę na świecie pod dostatkiem, tylko trzeba odblokować możliwości produkcji tych paliw, a przede wszystkim transportu. Z gazem jest tu najgorzej, ale problem przynajmniej na razie nie dotyczy Polski. Zwykle po roku świat sam znajduje rozwiązanie tego typu zjawisk i sytuacja się stabilizuje. Kryzys energetyczny zaczął się w drugiej połowie ubiegłego roku i do końca obecnego jako globalne zjawisko powinien się uspokoić. Są pewne wyjątki, jak na przykład Niemcy, które nie dość, że uzależniły się od rosyjskiego gazu, to jeszcze do niedawna nie podjęły żadnych działań, mimo wybuchu wojny, by coś z tym zrobić. Potencjalny kryzys w Niemczech spowolni również naszą gospodarkę, ale wzrost utrzymamy.

Skoro więc mamy do czynienia ze zjawiskiem, które jest przemijające i wywołane głównie poza granicami kraju, to skąd spadek nastrojów społecznych? Oczywiście media związane z zagranicą i opozycją (propaganda rosyjska idzie tu ręka w rękę z niemiecką) dosyć łatwo znajdują winnego, którym jest albo rząd, albo prezes NBP. Szymon Hołownia w ramach walki z inflacją proponuje postawić Adama Glapińskiego przed Trybunałem. Donald Tusk Trybunału nie potrzebuje, będzie gościa wyciągać po schodach. Kiedyś w czasie kryzysów linczowano ludzi o innym kolorze skóry, a w Niemczech wybijano szyby w żydowskich sklepach. Dzisiaj dla zaspokojenia emocji społecznych wystarczy wytargać Glapińskiego. Europa pełną gębą.

To, że nasza opozycja i jej zagraniczni sponsorzy tak się zachowują, nie dziwi. Dziwi jednak, że taka propaganda może mieć wpływ również na elektorat PiS-u. I tu sam PiS nie jest bez winy. W całej narracji obozu władzy dominuje wątek socjalny. Jest oczywiste, że rządzący mają się czym w tej materii pochwalić i powinni to robić, jeśli to tylko prawda. Ale PiS dla swojego twardego elektoratu to nie tylko partia wygodniejszego życia. To przede wszystkim ugrupowanie idei. O ideach nie mówi się ostatnio za wiele, a w części średniego szczebla obozu władzy zaczyna to być wręcz niemodne. Pewnie jest to proces naturalny. Długo rządzą i chcą się jakoś w życiu ustabilizować. Mają do tego prawo jak każdy człowiek. Ale jak dobrze pamiętam, nie tylko o pieniądze tu chodziło. Obiecali ludziom silne, uczciwe państwo, wyjaśnienie tragedii smoleńskiej i umocnienie naszej niepodległości wraz z dobrze pojętym patriotyzmem. Wiele z tego naprawdę się dzieje, ale nie w przekazie obozu władzy. Licytacja, kiedy było gorzej: za Tuska czy w czasie pandemii i wojny – wcale nie jest po upływie tylu lat dla większości ludzi oczywista. Wskaźniki pokazują, że gorzej było za Tuska, który okazał się dla gospodarki bardziej destrukcyjny niż epidemia z Putinem razem wzięte. Problem w tym, że ludzie mają pamięć „od pierwszego do pierwszego”. Jeżeli z miesiąca na miesiąc jest gorzej, to wskaźniki ich nie obchodzą. Z patriotyzmem jest trochę inaczej. Jego istotą jest długa pamięć i skłonność do wyrzeczeń. Inwestycja w patriotyzm bardziej stabilizuje gospodarkę niż niejedna tarcza finansowa. Trzeba tylko mieć to w polu widzenia. Z radością spotykam się z klubami „Gazety Polskiej”, bo to są ludzie, którzy dyskusji nie zaczynają od cen w sklepach, choć większość z nich wcale nie jest zamożna. Są jeszcze środowiska, do których nie trzeba przyjeżdżać z workiem obietnic, by być dobrze przyjętym. Jak PiS chce wygrać, to niech wykorzysta to, czego druga strona po prostu nie ma. 


Tekast pochodzi z najnowszego tygodnika „Gazeta Polska” nr. 30, data: 27.07.2022.

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka