Niemal zawsze uważałem, że nie istnieje coś takiego jak tematy zastępcze. Gdy ludzie chcą o czymś dyskutować, mają do tego prawo, nawet jeżeli elitom wydaje się, że to strata czasu. Z dyskusji o sprawach najdrobniejszych płynie jakaś nowa mądrość i praktyczna umiejętność radzenia sobie w gąszczu problemów. Nie przejmowałem się więc tym, że nasi rodacy wolą czasem zamiast o pryncypiach pogadać o Big Brotherze. Dziennikarze też nie muszą mieć wyczucia sytuacji. Od poważnych problemów państwa często wolą plotki z kuluarów polityki. Politycy na ogół dobrze wyczuwają nastroje i wcale nie starają się ludzi wychowywać. Wolą się im przymilać. W końcu wyborcy są skłonni głosować na tych, którzy mówią im rzeczy przyjemne, a nie na misjonarzy mających skłonność do pouczania.
Wszystko to jest zrozumiałe i wybaczalne, gdy rzeczy w państwie zmierzają w dobrym kierunku. Problem w tym, że nasza wyspa szczęścia i radości za chwilę pójdzie pod wodę.
Nie wierzę ekspertom, którzy wmawiają, że ominie nas światowy kryzys. On Polaków dotknie, i to być może bardziej niż Amerykanów. Nie będzie tak widowiskowych fajerwerków jak za oceanem, za to prawdziwe życiowe kłopoty czekają wielu z nas. Czy ktoś np. dzisiaj może podać sensowne wyliczenia, ilu ludzi narażonych jest na utratę mieszkania w wyniku wzrostu ceny franka szwajcarskiego i innych walut? Co czeka firmy, które nie zdołają dostać żadnego kredytu? Dlaczego rząd wykorzystał jedynie 20 procent zaplanowanych środków z pozarolniczych funduszy UE? Co dzieje się z długiem publicznym, którego wartość osiągnęła właśnie astronomiczne kwoty? Ile pieniędzy w ostatnich miesiącach wytransferowano z Polski, a ile wyparowało w wyniku giełdowego krachu? Czy rzeczywiście nasze banki są bezpieczne, skoro ich zagraniczni właściciele tracą płynność? Mam jeszcze kilkadziesiąt takich pytań, ale nikt na nie nie odpowiada. Co gorsza, niewielu też chce pytać. Ważne są scenki obyczajowe w opozycyjnych partiach i to, co jeden pan powiedział o drugiej pani.
To prawda, że na Titanicu też orkiestra grała. Tam jednak wszyscy wiedzieli, co ich nieodwołalnie czeka. Zginęli z fasonem, otoczeni dźwiękami dobrej muzyki. My utoniemy szarpiąc się o duperele.
mój komentarz z ostatniej GP dedykuję wszystkim politykom zarówno tym, których lubię, jak i tym których mniej lubię
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka