W dyskusji o wprowadzeniu euro padają dwa niezwykle ciekawe argumenty: pierwszy, że ograniczy to naszą suwerenność, drugi, że już sama dyskusja może doprowadzić do obniżenia kursu złotego. Zwolennicy drugiego argumentu uważają go za tak przekonujący, że każdy inny pogląd traktują jak zbrodnię. Okazuje się, że wartość waluty w najbliższy piątek jest ważniejsza niż suwerenność Polski w obecnym stuleciu. Nie staram się teraz nikogo przekonywać, że euro jest dobre lub złe, opisuję swoją irytację wszechobecnym idiotyzmem, odbierającym sceptykom prawo do normalnej debaty.
Wchodząc do jakiejkolwiek organizacji międzynarodowej, zawsze oddajemy jej część swojej suwerenności: czy jest to ONZ, NATO, czy Unia Europejska. Różny jest stopień naszych zobowiązań w zależności od tego, z kim się wiążemy. Popierałem całym sercem wejście Polski do NATO, bo uważałem, że niewielkim kosztem utrwalamy świeżo odzyskaną niepodległość. Z mniejszą werwą, ale jednak zagłosowałem za wejściem Polski do UE, bo zakładałem, że Polska zyska na tym gospodarczo i cywilizacyjnie, oddalając się od strefy postsowieckiej. Dzisiaj Polska ma się lepiej niż w chwili wejścia do UE, a urzędników unijnych, jeżeli zechcemy, potrafimy czasem postawić do pionu. Nie wykluczam, że przyjęcie euro przyniesie nam korzyści gospodarcze, wystarczające, by taką decyzję podjąć. Istnieją w tej sprawie poważne argumenty zarówno za, jak i przeciw, i są to również argumenty czysto ekonomiczne.
Oprócz nich istnieje problem zupełnie innej natury - nie unikniemy pytania: jak pozbycie się własnego pieniądza wpłynie na naszą suwerenność? Po ostatniej dyskusji o stoczniach możemy się przekonać, że decyzje UE potrafią być całkowicie niezgodne z wolą naszego rządu. Jeżeli nie bierzemy tego pod uwagę, brakuje nam odpowiedzialności za losy własnego kraju.
Istnieje w Polsce znaczna grupa ludzi, których bardziej obchodzi to, żeby być częścią dużego organizmu europejskiego niż obywatelem silnego kraju. W tej sprawie moje zdanie jest bardzo sprecyzowane. Jeżeli ktoś chce mnie namówić na euro, niech mnie przekonuje, że jest to dobre dla Polski zarówno w najbliższy piątek, jak i za dziesięć lat, kiedy - mam nadzieję - będziemy obchodzić setną rocznicę odzyskania niepodległości.
tekst ukaże się w najnowszej "GP"
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka