Niedawno z Syrii ewakuowano do Polski chrześcijańskich uchodźców. Gdyby pozostali, nieustannie narażeni byliby na śmierć. W ich życiu pojawił się współczesny Mojżesz. Sam, kiedyś ocalony, przyczynił się do tego, by oni mogli wyjść z kraju, w którym się urodzili, z kraju, w którym grozi im śmierć.
Grupa 50 rodzin syryjskich chrześcijan w sobotę w nocy (25.07.2015) przyleciała do Warszawy na pokładzie samolotu, który wystartował z Bejrutu - poinformowała Fundacja Estera, która zorganizowała przylot.
Łącznie do Polski przyleciało 158 osób, w tym 12 dzieci. - Groziło nam niebezpieczeństwo z różnych stron, głównie ze strony Państwa Islamskiego. Przyjechaliśmy do Polski z nadzieją, że będziemy tutaj mieć drugą ojczyznę - mówiło małżeństwo Syryjczyków z 9-miesięcznym dzieckiem, które wyszło do dziennikarzy.
Po załatwieniu niezbędnych formalności Syryjczycy mają trafić do zorganizowanych lub wynajętych przez Fundację Estera mieszkań w kilku miejscowościach, m.in. w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Białymstoku. /zet/
Nie byłoby akcji ewakuacji z Syrii ponad 150 chrześcijańskich uchodźców, gdyby nie 95-letni Lord Weidenfeld. Milioner z Wielkiej Brytanii wyłożył pieniądze, dzięki którym Fundacja Estera sprowadziła i zakwaterowała w Polsce Syryjczyków. Dlaczego? O swojej motywacji mówi krótko: – W 1938 roku jako żydowski chłopiec zostałem uratowany przez chrześcijan. Teraz spłacam dług wdzięczności. /NT/

Inne tematy w dziale Społeczeństwo