W zeszłym roku w trakcie zimy wiele tu w S24 dyskutowalismy o globalnym ociepleniu. Teraz nie. Nie chcę wracać do rozmowy o tym zjawisku na gruncie wiary czy niewiary w nie, na gruncie ideologi "za" czy "anty", tylko chcę opowiedzieć ciekawostkę. Otóż wiadomo było, ze notowane na Ziemi temperatury nie wszędzie z biegiem lat rosły tak samo. W strefie umiarkowanej czy w okolicach równika rosły o wiele mniej niż np na Alasce czy w Antarktydzie. Tego zjawiska nie potrafiły wyjaśnić modele komputerowe i scenariusze zakładające, że temperatura na Ziemi rośnie w wyniku zwiększania się w atmosferze ilości CO2. Szukałem w publikacjach naukowych wyjaśnienia, ale nie znajdowałem - z tym,że trudno odszukać wszystkie publikacje na temat zmian klimatu, bo ich jest strasznie dużo. Dziś znalazłem. Jest taka propozycja tłumaczenia, że w okolicach podbiegunowych zapylenie jest mniejsze, bo tam brak przemysłu i tam promieniowanie słoneczne dociera bez przeszkód do powierzchnii Ziemi. Z tego może wynikać, że gdyby nie zapylenie, to wzrost temperatury na Ziemi byłby większy. Jeśli tak, to pyły szkodliwe dla zdrowia, byłyby hamulcowym ocieplenia. Złożone to wszystko, skomplikowane - nie wiadomo już co pożyteczne, korzystne dla człowieka, a co szkodliwe. Gdy byłem dzieckiem wszystko było prostsze: ksiązki jednoznacznie piętnowały szkodniki np naszych pól: od maków i bławatków po kapitalistów. Czyli rozwój nauki nie upraszcza obrazu świata, lecz go komplikuje!
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie