Ale się dzisiaj dzieje na blogu Piotra Leskiego (piotr.leski@salon24.pl). Ilu tam gigantów logiki i intelektu. Oprócz autora blogu, jest i Cheshire Cat, jest i Wywczas, YJK i nawet sama Xiężna. A ile tam dociekliwych pytań. Dlaczego nie poszedł od razu do ambasady Kanady, skoro miał "paszport tylko do Kanady"?. Dlaczego w ogóle wyjechał? No i dlaczego tam mieszkał w jakiejś budzie? To ci dopiero dziennikarstwo śledcze w całej krasie i całym stylu III RP. Śledczy detektywi z jakiegoś Interpolu, czy CIA wysiadają. To są niedorajdy, za nic nie doszliby, że Cieszewski to straszny agent SB. Ale nasi giganci dojdą. Dajmy im tylko trochę czasu.
Jak przytomnie ktoś zauważył, profesor Krzysztof Cieszewski nie jest teraz naukowcem, który udowodnił, że brzoza 5 kwietnia 2010 roku była już złamana, ale facetem, który musi udowodnić, jak to możliwe ,że pamięta nazwisko urzędniczki w ambasadzie Kanady i jak to możliwe że 30 lat temu dostał wizę kanadyjską.
Piotr Leski odpowiada, że on przecież nie podważa wyników prac naukowych Cieszewskiego. Nie, on tylko uważa, że warto Cieszewskiego 'rozkminiać'.
Panie Piotrze Leski! Czy tylko profesora Cieszewskiego będzie Pan tak genialnie "rozkminiał"?
A INNYCH PROFESORÓW, KTÓRZY W PRZESZŁOŚCI WYJECHALI DO KANADY, A TERAZ ZAJMUJĄ SIĘ KATASTROFĄ SMOLEŃSKĄ ,TO NIE ŁASKA?