trubro trubro
422
BLOG

Ubój rytualny - moje 3 grosze.

trubro trubro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Przeczytałem przed chwią wywiad z szochetem.  Chciałem wpisać tam komentarz, ale się salon popsuł ({"error":0,"error_desc":"","data":""} się wyświetliło).  Będzie więc komentarz w formie notki.


Niestety ten wywiad zamiast wyjaśnić moje wątpliwości co do zasadności utrzymywania uboju rytualnego w jakiejkolwiek formie, tylko je podtrzymał.  To po prostu okrucieństwo umotywowane tylko i wyłącznie tradycją, analizując logicznie podane tutaj fakty nie można dojść do wniosku, że tu naprawdę chce się cierpienie zwierząt ograniczyć.  Dlaczego tak myślę ?

Pierwsza sprawa, która mnie uderzyła:

"Owce są małymi zwierzętami – ta też taka była, więc złączyłem jej nogi, położyliśmy ją na stole, on złapał ją za szyję i zaczął do niej mówić, aby ją uspokoić. "

Tej samej techniki używa się przy tresurze psów (nie tylko)gdy ktoś chce zdominować zwierzę, podporządkować je.  Unieruchomienie wraz z położeniem ręki na szyi.  Zwierze próbuje się ruszać (unieruchomione.  A jak dobry uspokajacz, to tylko ręka na szyi starczy odpowiednio ułożona i blokująca tylko szyję), widzi, że nie da rady, i po jakimś czasie wpada w bezruch - jest wystraszone na tyle, że wie, że nie ma szans się wyrwać, traci wolę walki, poddaje się całkowicie - stąd bezruch.  Takie zjawisko na 100% zachodzi u ssaków typu psy, konie (jak są jeszcze małe, i człowiek może je utrzymać), owce.  Czasem agresywnego psa trzeba w ten sposób wyciszyć - ale to jest uspokojenie przez danie zwierzęciu znać, że co by się nie działo, to człowiek właśnie je zdominował.  Zwierzę jest zestresowane, ale się poddało i już nie walczy.


Bardziej humanitarne byłoby stosowanie przemysłowych klatek z trzymadełkami na głowy, gdzie krowa kładzie głowę sama (bo na przykład tak samo musiała wcześniej kłaść głowę, by dostać jedzenie) a potem podchodzi rzeźnik, i szybkim ruchem przecina tętnice (tak robiono w USA w niektórych kosher rzeźniach, ale to przecież bezosobowy przemysł, bez osobistego kontaktu, prawda?).  Wtedy byłoby mniej cierpienia.  Ale nie - człowiek musi czuć, że ma łączność ze zwierzęciem, że nie zabija bezosobowo.  W związku z tym najpierw zwierze stresuje (unieruchamia, albo po prostu zaczyna dotykać), potem dominuje (jak zwierze się 'uspokaja'), i jak biedny zwierzak ze strachu już się nie rusza - to ciach.
W każdym razie na pewno więcej pewności co do tego, że zwierze się nie stresuje jest w sytuacji, gdy zabijane jest z zaskoczenia, a nie po rytuale wyglądającym jak podstawowa technika dominacji stosowana w tresurze.

Dodatkowa sprawa - czas utraty świadomości.  Kury, owce, kozy - tu jest w miarę szybko i podobnie.  Owca - od 2 do 15 sekund przy prawidłowo podciętych tętnicach ( (Nangeroni and Kennett, 1963; Gregory and Wotton, 1984; Blackmore, 1984).  Przy krowach nie jest tak wesoło - doświadczenie człowieka, z których prowadzony jest wywiad jest małe - sam to przyznaje:


". To prawda, nie byłem obecny przy tysiącach ubojów, ale podczas tych, w których brałem udział – nigdy coś takiego nie miało miejsca. Przypuszczam, że coś takiego byłoby możliwe, gdyby ktoś zrobił cięcie bez przecinania wszystkich tętnic i żył, może wówczas zwierzę wykrwawiałoby się przez całe minuty, zamiast umrzeć w ciągu sekund."

A więc - widziałem mało ale pewnie mam rację ;)  A co mówią badania naukowe ?  Bydło rogate ma z założenia różny czas umierania, większośc w kilkanaście sekund, ale zawsze będą osobniki umierające ponad minutę ( Blackwore, 1984; Daly et al, 1988).  30% bydła po podcięciu gardła przez następnych 30 sekund potrafi jeszcze chodzić.

Jak można mówić o humanitarnym zabijaniu poprzez zestresowanie zwierzęcia, potem jego 'uspokojenie' poprzez kontakt fizyczny, którego zwierzę nie chce, i jeszcze np. 5 sekund temu go unikało, gdy można po prostu, z zaskoczenia zwierzę zastrzelić ?
 

Stres podczas przytrzymywania zwierzęcia można zmierzyć.  I mierzy się - stężeniem np. kortyzolu.  30 sekund szamotaniny jest baaardzo zauważalne podczas analizy po śmierci.  To było badane, i ludzie doszli do wniosku, że lepiej skłonić zwierzę do przyjęcia pewnej pozycji samodzielnie, niż ustawiać je tak, by było wygodnie zabić - bo to podwyższa kortyzol (Ewbank, 1992). 


Dodatkowo - głowę i jądra trzeba zwierzęciu odciąć jak najszybciej, by uniknąć większości zakażeń.  Obcięcie głowy żywemu kurczakowi powoduje, że mięso jest bardziej czyste 'zakażeniowobiologicznie', niż byłoby, gdyby przez 30 sekund po śmierci jeszcze głowa na szyi była.  Obcięcie głowy spowoduje, że mięso jest bardziej kosher ;) .

Ja 'humianitarne' zabijanie takiej na przykład krowy wyobrażam sobie tak:  Krowy mają automatyczne karmniki - jak położą głowę w określonym miejscu (kolor i kształt pozwalający na nauczenie się), to dostają 'nagrodę' z karmnika.  W pewnym momencie podmienia się karmniki na automat strzelający w głowę.  Albo wprowadza się zwierzę do innej sali, gdzie są tylko automaty.   Zwierzak nauczony kładzie głowę, by się najeść, i w ciągu ułamku sekundy następuje śmierć.  I tak sie robi na świecie.

Przytrzymywanie zwierzęcia, 'uspokajanie', poczucie 'osobistego kontaktu z zabijanym' nie uzasadnia w żaden sposób tezy o 'bezstresowym' zabijaniu, szczególnie w świetle innych możliwych rozwiązań. 

To uspokaja tylko i wyłącznie sumienie zabijającego.  Ja bym wolał, żeby ktoś mnie zastrzelił z zaskoczenia, niż gdyby mnie najpierw za szyję przytrzymał, tłumaczył mi do ucha, że musi, poczakał, aż przestanę się wyrywać, dopiero wtedy poderżnął mi gardło bardzo ostrym nożem, i czekał, aż się wykrwawię.

W uboju rytualnym minimalizowanie cierpień zwierzęcia nie jest wartością nadrzędną.  Gdyby była, to śmierć zwierzęcia byłaby szybka i z zaskoczenia.  To po prostu tradycja.

Taka sama, jak kamieniowanie cudzołożnic w chrześcijaństwie, islamie czy judaizmie.  Z tym, że kobiety potrafiły się od tej tradycji wybronić (w niektórych krajach wciąż się muszą bronić), byli też tacy, co kobietom pomagali w tym bronieniu.  A zwierzęta ?  Je dopiero zaczynamy bronić.  Skoro łatwo wykazać, że 'rytualny ubój' to nie humanitaryzm, a po prostu tradycja, to jakie mamy prawo pozwalać na zadawanie niepotrzebnych cierpień zwierzętom TYLKO W IMIĘ TRADYCJI, i jednocześnie mówić o sobie 'ci, co chronią zwierzęta przed niepotrzebnymi cierpieniami' ?  Jeżeli pozwolimy na dalsze stosowanie takich rytuałów, to musimy znieść kary za okrucieństwo wobec zwierząt w ogóle. 

Religia nie może być zezwoleniem na popełnianie czynów okrutnych, za które w konteście niereligijnym jest w prawie zapisana sankcja. 

Inaczej w pewnym momencie stwierdzimy, że co prawda ktoś popełnił morderstwo w odpowiedzi na cudzołóstwo, ale religia mu tak kazała, więc jest wszystko OK.

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo