Polska w klinczu błędu kontrolerów

Błędy wieży kontrolnej - błędy lub działania celowe, na tą chwilę nie znamy motywacji kontrolerów – to najłagodniejsza wersja tzw. spiskowej teorii zamachu. Mówię spiskowej, bo polskie media wmówiły ludziom, że każdy, kto nie obarcza winą pilotów jest spiskofilem-oszołomem. Medialna propaganda spowodowała, że część społeczeństwa, która niestety nie myśli niezależnie; a przede wszystkim nienawidzi Kaczyńskiego, ujada na samo tylko wspomnienie, że coś innego niż „Kaczor i jego ludzie” mogło zadecydować o katastrofie.

Rosjanie mają w zasadzie dwa wyjaśnienia, co się naprawdę stało w Smoleńsku, które mogą bez przeszkód upublicznić. Pierwsze, to awaria maszyny – rosyjskiej maszyny przez Rosjan remontowanej. Drugie – błąd kontroli lotów. Są to o tyle wygodne wytłumaczenia, że o wypadku zadecydowałby wówczas błąd człowieka, czyli nastąpiło zawinienie przez zaniedbanie. Zupełnie inne wrażenie niż określenie zamach, prawda? Wszelkie kierownictwo wymagałoby dalszych dociekań, a na to Putin na pewno nie pozwoli.

Manerw "do przodu"

Być może Rosjanie mają powody, żeby dopuścić winę kontrolerów. W ten sposób oddalają podejrzenia od osób, które organizowały lot. Być może jest to manewr wyprzedzający. Przecież aż 8 miesięcy zajęło Polakom ustalenie, że to nie pijany Błasik i nie wredny Kaczor krzyczeli „lądować!” Wniosek prosty – ustalanie elementarnych faktów będzie trwało latami. Ile będzie trwało ustalenie hipotetycznego zlecenia, by spróbować rozwalić samolot? Dekady, stulecia, może dłużej....

Uważam, że Rosjanie zaaranżowali wypadek korzystając z okazji – okazji wynikłej z braku procedur w polskim lotnictwie. Rozważam także działania rosyjskiej agentury, która „namówiła” kogoś z Polski, aby „grał na złamanie procedury”. W naszym kraju, gdzie bałagan na każdym szczeblu administracji jest normą, przeciw czemu nikt nie protestuje od lat, łatwo sprowokować określony bieg wydarzeń  - dla przykładu lotnictwo wojskowe wbrew procedurom NATO nie zablokowało przelotu wysokich rangą wojskowych, uznając lot za niezależny od dowództwa sił powietrznych, bo przez dowództwo nieorganizowany. Można sobie wyobrazić, że na wieży kontrolnej FSB zorientowało się (lub szykowało na tę akcję wcześniej), iż polski samolot będzie pakował się na niebezpieczne lotnisko w Smoleńsku. Przesunąć radiolatarnie i zmylić pilotów, to była dziecinna igraszka.

Ktoś jest w stanie udowodnić, że było zlecenie polityczne? W Rosji świadkowie lub bezpośredni sprawcy dostają kulkę i jest po problemie. To nie Polska. Rosjanie eliminują ludzi, którym wcześniej powierzyli misję zamachu. Skądinąd Rosjanie ten scenariusz mają wkalkulowany w ryzyko zawodowe. Rosjanin ma służyć krajowi, chce służyć krajowi. Jeśli kraj postanowi go zlikwidować, to chyba tylko dla dobra ojczyzny.

Motyw

Nikt mi nie powie, że 96 osobowa polska delegacja nie była łakomym kąskiem dla rosyjskiej władzy – Sowieci mają w Polsce interesy, im mniej panoszy się w naszym kraju opozycji, im mniej zdolnych i zasłużonych ludzi mamy w armii, tym dla Putina lepiej. I wybory prezydenckie, które Kaczyński miał przegrać nie osłabiają apetytu rosyjskiego premiera na Europę Środkową.

Na obecną chwilę Polska znalazła się w klinczu. Następne miesiące spędzimy na wojowaniu z Rosjanami o uwzględnienie winy kontrolerów. Wszystko inne będzie realne dopiero wtedy, gdy Tusk i jego ludzie zechcą mówić (o ile coś wiedzą) lub gdy w Rosji władzę przejmie opozycja demokratyczna.