Uwaga! Notka ocenzurowana, notka ocenzurowana. Poprzednia wersja notki została ukryta.
Trzy manify.
Pierwsza: 50, w porywach 60 osób w Kielcach (wystarczy, aby zaistnieć w krajowych mediach). W innych miastach niegdyś wojewódzkich podobnie. W Warszawie uczestnicy tej samej imprezy wyjątkowo tłumnie wylegli na ulicę w ilości 1500 (w mediach zaprzyjaźninych 3000). Już od wszesnych godzin porannych ze wszystkich zaprzyjaźnionych i odzyskanych organów z podniecienia aż cieknie. Europejska manifestacja postępowych europejskich kobiet w europejskiej stolicy w obronie prawdziwych europejskich wartości. Z kobietem Blumsztajnem w wyeksponowanym miejscu. Z niespotykaną finezją i zaiste europejskim wyczuciem (że nie wspomnę o arystokratycznych manierach w obecności wiekowych dam) oświadcza za pomocą zawieszonego na piersiach plakatu: "Pie...olę, nie rodzę". Że pie..oli, nikogo nie dziwi, bo pracuje w miejscu, gdzie właśnie w taki sposób uprawia się żurnalistykę. Zatem nie ma czym się ekscytować, nieprawdaż? Nieprawda, bo nie ma organu, który nie poświęciłby pie...olącym lwiej części czasu antenowego.
Manifa nr 2. Kilka tysięcy osób w Szczecinie protestuje przeciwko dyskryminacji TV Trwam. Nie 50 czy 100, jak to było na manifach "pie...olocąych" w miastach wojwódzkich, a kilka tysięcy (szczecińska filia organu Blumsztajna pisze "ponad 300". W sumie nie kłamie, bo 3000 to też "ponad 300"). Żadnej ogólnokrajowej telewizji to nie interesuje (oprócz TV Trwam, naturalnie). W Szczecinie manifestowali ci, którzy pracują i rodzą, a nie ... no właśnie. Rodzić jest passe, a pracują niech Murzyni (Afro-Afrykańczycy?).
Manifa numer 3. Około 10 tysięcy osób wyraża dezaprobatę wobec kolejnego skoku na kasę emerytalną. "Raczej setki, niż tysiące" - z zatroskaniem mówi żurnalistka w jednej stacji. "Raczej tysiące, niż kilkanaście tysięcy" - z zatroskaniem mowi trochę później inna żurnalistka w innej stacji. Przemawia p. Kaczyński; co i rusz twarz mówcy zasłania czyjaś (cały czas ta sama) głowa. Profesjonalizm kamerzysty powala na kolana. Następnie ukazują ciemną ulicę; w ciemnościach z trudem dostrzegam kilkadziesiąt sylwetek.
Przed marszem wszystkie telewizje wielokrotnie pokazują p. Komorowskiego, który ogłasza, że niedługo wszystko się zmieni, bo ślepemu snajperowi zafundowano kurację w Erewaniu ... tfu, wróć, to chyba inny film. Twierdzi, że w sprawie tak poważnej jak reforma systetmu emerytalnego należy dyskutować, a nie manifestować. Jak opozycja będzie nadal wyprawiać to, co wyprawia, to nie wie, co będzie. "Aż się boję pomyśleć" - przestrzega jowialnie. To, że mu się zebrało na omawianie emerytur w blasku jupiterów właśnie dziś, w dniu marszu opozycji, to zapewne koincydencja. Cóż, przyzwyczailiśmy się już do tych niekończących się koincydencji: najrozmaitszych zbiegów okoliczności nagromadziło się juz więcej, niż potrzeba było do Wielkiego Wybuchu vel Big Bang.
Media, w których nieliczna grupa postępowców od osobnika niosącego plugawy slogan stanowi materiał na histeryczne zachwyty przez prawie dobę, a tysiące zwykłych, zupełnie normalnych, "rodzących" mieszkańcow Szczecina nie zasługują nawet na jednosekundową migawkę, nie są złymi mediami. Bo w ogóle nie są mediami.
Nie istnejemy dla nich, to niechże oni dla nas też przestaną istnieć. Nie kupuj, nie oglądaj, bojkotuj reklamowane przez nich produkty. Niech żadna twoja złotówka nie pójdzie na propagandę tych, co pie..olą.
Inne tematy w dziale Polityka