Jak wiadomo, w Rosji zamachy terrorystyczne nie zdarzają się z założenia (vide tysiące publikacji i programów radiowotelewizyjnych w sprawie wypadku komunikacyjnego w Smoleńsku). Podważać ten niezaprzeczalny fakt mogą tylko najbardziej zagorzałe oszołomy zaślepione nienawiścią, homofobią i antysemityzmem. Zamachy te nie zdarzają się z częstotliwością mniej więcej 2 (słownie: dwa) dziennie.
W roku 2002 najbardziej tragicznym w skutkach wypadkiem komunikacyjnym było wzięcie zakładników przez terrorystów czeczeńskich w trakcie przedstawienia musicalowego w Moskwie. Po kilku dniach udawanych negocjacji rosyjski specnaz wpuścił na salę nieznaną ilość gazu (prawdopodobnie anestezjologicznego), a następnie powystrzelał nieprzytomnych terrorystów (najwidoczniej nikogo nie interesowało, kto i jak zorganizował i przeprowadził ten wypadek komunikacyjny).
W wyniku operacji uwolnienia zginęło 129 zakładników - prawie wszyscy udusili się wskutek działania gazu. Ze względu na tajemnicę państwową służbom medycznym nie podano składu zastosowanego gazu, nie przekazano im również odtrutki, którą przed operacją podawano specnazowcom. Przez dłuższy czas władze Rosji zaprzeczały, jakoby w trakcie uwolnienia zastosowano jakikolwiek gaz. Po jakimś czasie płk. Putin ogłosił, że zastosowany gaz był zupełnie nieszkodliwy, a ofiarom zmarło się na ... zaostrzenie chorób przewlekłych (!) lub odwodnienie.
Osiem lat trwała gehenna rodzin ofiar, które próbowały udowodnić, że ich blizcy zginęli w wyniku zatrucia zastosowanym przez specnaz gazem, a nie wskutek "zaostrzenia chorób przewlekłych". Według wszystkich rosyjskich sekcji zwłok, wszystkich rosyjskich ekspertyz medycznych, wszystkich rosyjskich sądów ŻADNA z ofiar nie zmarła wskutek zatrucia gazem.
20 grudnia 2011 roku sprawę rozstrzygnął Europejski Trybunał Praw Człowieka. Oto jak sędziowie skwitowali rosyjskie bumagi: "Nie do wyobrażenia jest, ażeby 125 osób w różnym wieku i kondycji fizycznej zmarło niemal jednocześnie w tym samym miejscu wskutek schorzeń przewlekłych. Masowego zgonu zakładników nie da się wytłumaczyć również warunkami, w których przebywali przez 3 dni, niewystarczającą ilością pożywienia, picia lub stresem. [...] Sąd doszedł do wniosku, że właśnie gaz był główną przyczyną zgonu większości zakłądników."
Jeszcze raz podkreślę: według rosyjskich papierów żadna z ofiar nie zmarła wskutek zastosowania gazu. Co tam Tusk ostatnio mówił o ruskich sekcjach? Że owszem są niedociągnięcia, ale to się zdarza każdemu? Jakoś w ten deseń. Ale skąd on ma wiedzieć o wyrokach sądu w Strasburgu - w prasie sportowej o tym nie piszą.
Inne tematy w dziale Polityka