Rodziny i bliskich ofiar smoleńskiej katastrofy proszę nie czytać tej notki.
Ciężko mi było pisać poprzednią notkę, tę dot. wyroku Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie zgonu ponad 100 zakładników w teatrze na Dubrowce w Moskwie. Wyrok ten w Polsce został całkowicie przemilczany - media mają na głowie sprawy o wiele ważniejsze, a i pojedananie polsko-rosyjskie kwitnie, jak za lepszych czasów. Gdzie tu opowiadać o tym, jak rodziny zagazowanych na Dubrowce zakładników dopiero w Strasburgu udowodniły, że ich bliscy zmarli wskutek zastosowania gazu? A propos, koledzy Putina ze "służb" do tej pory nie ujawnili oficjalnie składu tego specyfiku.
Cieżko było czytać wywiady tych, których bliscy zmarli, bo profesjonaliści ze "służb", aby nie zdradzić tajemnicy państwowej, nie powiedzieli lekarzom ani tego, ze zastosowali gaz, ani tego, co to był za gaz. Wielu z ofiar mógł uratować jeden zastrzyk.
Brakowało mi słów.
Ale po tym, co przeczytałem dziś w materiale D. Kani umieszczonym na portalu wp.pl, zabrakło mi nie tylko słów, ale tchu. Byłem przygotowany na to, że dokumenty sekcyjne ofiar Smoleńska są wyssane z palca; byłem przygotowany na to, że sekcji w ogóle nie było; byłem przygotowany na to, że w trumnie nie ma żadnych jedwabnych całunów i różańców, o których tak przekonywująco opowiadał w listopadzie 2010 r. ks. Błaszczyk.
Ale nie na to, że
"Nie dość, że wykonali pozorną sekcję, to w jamach brzusznych zwłok zaszyli rękawiczki, gazy, kawałki drewna, ziemię i śmieci, które znalazły się na stole sekcyjnym. Następnie brudne nagie ciała włożyli do foliowych worków i zamknęli w trumnach."
Dwa lata temu ob. Kopacz opowiadała, jak heroiczni rosyjscy lekarze ramię w ramię z polskimi kolegami z najwyższą starannością siali i badali. Ba, podobno któryś z Millerów w telewizji nawet opowiedział o tym, jak to sama ob. Kopacz założyła fartuch - i sru do prosektorium! Cięła, aż się kurzyło. Chyba nawet musiała zdjąć szpilki. Zresztą mogło mi się coś pomylić, bo rzewnych opowieści usłyszeliśmy wtedy mnóstwo. Może to nie był Miller, a może ob. Kopacz nie zdjęła szpilek. Byłbym wdzięczny za podanie informacji nt. źródłą opowieści o bohaterskim osobistym uczestniczeniu ob. Kopacz w moskiewskich sekcjach.
Bez związku z bezczeszczeniem zwłok.
Inne tematy w dziale Polityka