W rosyjskim Internecie pojawiają się zdjęcia pochodzące z różnych miast zarówno z zachodu Rosji, jak i z Powołża, a nawet Syberii, na których widać platformy kolejowe z czołgami oraz inną techniką wojskową rzekomo przerzucane na zachód. Wśród wymienianych w tym związku miast jest m.in. Saratów (Powołże) oraz Omsk (południowozachodnia Syberia).
Od siebie dodam: jeżeli to prawda, to, na mój chłopski rozum, działania wojenne są już sprawą przyklepaną, niezależnie od działań lub ich braku ze strony Ukrainy. Mówi się, że teraz na swej zachodniej granicy Rosja zgromadziła od kilkudziesięciu do 200 tysięcy żołnierzy. Gdyby chodziło tylko o szantaż militarny, tego zupełnie by wystarczyło.
Chyba mieli rację ci, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy Rosja m.in. dzięki działaczom pokroju Putina (wtedy złodziejaszkowatego urzędnika w merostwie Petersburgu) borykała się z brakami żywności, wzywali Zachód, aby wykorzystał moment i dodusił gada. Wystarczyło uznać niezależność Tatarstanu, Baszkirii, Czeczenii, a Rosja do dziś dnia nie pozbierałaby się do kupy. Zamiast tego Zachód uczynił wszystko, aby Rosja zachowała swoje wpływy w krajach posowieckich.No i teraz ma za swoją "dobrość" perspektywę wojny tuż za miedzą.
Ciekawe, z jakimi uczuciami przerzucanie czołgów z Syberii na zachód śledzą Chińczycy? Na ich miejscu nie zasypywałbym gruszek w popiele, któż wie, kiedy znowu się powtórzy taka okazja :)
Inne tematy w dziale Polityka