Tuskofil Tuskofil
574
BLOG

Czy bomba wybuchła za wcześnie? albo Duma i terroryści

Tuskofil Tuskofil Polityka Obserwuj notkę 14

Jak podaje amerykańska telewizja Fox News, na pokładzie rosyjskiego Airbusu, który niedawno rozbił się w Egipcie, umieszczono bombę z mechanizmem zegarowym ustawionym na 2 godziny. Jest to dziwne, bo samolot wybuchł około 20 minut po starcie, zatem, jeżeli założymy, że wszystko poszło zgodnie z planem, to wychodzi na to, iż mechanizm zegarowy uruchomiono mniej więcej 1 godzinę 40 minut przed startem. Na lotnisku i w ruchu lotniczym jest to spory kawał czasu. Wyobraźmy sobie, na ten przykład, że start samolotu opóźniono o półgodziny... No ale dobra, nie można wykluczyć, że terroryści islamscy są niekumaci, i że wszystko odbyło się zgodnie z kiepsko przemyślanym planem.

Ale nie możemy też wykluczyć, że ładunek wybuchł przedwcześnie, i że mechanizm zegarowy uruchomiono za pomocą sygnału radiowego mniej więcej w momencie startu, jak diabeł przykazał. Mamy teraz przed sobą zadanko z matematyki: gdzie byłby samolot dwie godziny po starcie? Lot z Sharm el-Szejku do Sankt-Petersburgu w linii prostej trwa około 4 godzin 30 minut, czyli samolot znajdowałby się mniej więcej w połowie drogi. Proszę zobaczyć, gdzie jest ta połowa drogi:

http://www.raschet-rasstoyanie.ru/mezhdu-gorodami/sankt-peterburg/sharm-el-sheyh

Jeżeli Państwo widzą to, co ja, to jest to południe Ukrainy.

W tym związku chciałbym przypomnieć historyjkę z czasów, gdy ówczesny prezydent Jelcyn mianował szefa KGB, niejakiego Putina, na stanowisko premiera. Założenie było takie, że ze stanowiska premiera Putinowi będzie łatwiej wystartować w wyborach prezydenckich, które wtedy były jeszcze względnie wolne i transparentne. Jednak wkrótce okazało się, że notowania młodego rześkiego premiera wahają się w okolicy błędu statystycznego, zatem w nadchodzących wyborach prezydenckich nie miał żadnych szans.

Ale los uśmiechnął się do naszego ulubieńca od przybijania żółwików. Nominacja Putina na stanowisko premiera miała miejsce 9 sierpnia 1999 roku, a już 4 września w Rosji rozpoczęła się cała seria wysadzeń bloków mieszkalnych, w tym dwóch budynków wielopiętrowych w Moskwie. Histeria i przerażenie populacji sięgnęły zenitu.

13 września na posiedzeniu rosyjskiej Dumy Państwowej jej przewodniczący Sielezniow z wielkim zatroskaniem ogłosił, że oto kolejny blok mieszkalny wysadzono w miasteczku Wołgodońsku na południu Rosji. Wkrótce jednak okazało się, że nic takiego nie miało miejsca, i wszyscy odetchnęli z ulgą.

Jednakże blok w Wołgodońsku owszem wysadzono. Tyle, że 3 dni później, 16 września. Był to ostatni wybuch z tej serii. Pułkownik Putin solennie obiecał ludowi pracującemu, że utopi terrorystów w kiblach. O wysadzenie domów oskarżono Czeczeńców, rozpętała się "druga wojna czeczeńska", i w Sylwestra prezydent Jelcyn abdykował na rzecz młodego następcy. Po kilku miesiącach Putin triumfalnie wygrał wybory.

Skoro Sielezniow ubolewał z powodu zamachu terrorystycznego trzy dni przed jego dokonaniem, to może i bomba na pokładzie rosyjskiego samolotu miała wybuchnąć dwie godziny po starcie i samolot miał spaść w okolicy, dajmy na to, Krymu? Zestrzelony, ma się rozumieć, przez banderowców.

Tuskofil
O mnie Tuskofil

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka