Antyaferzysta Antyaferzysta
1040
BLOG

Ostatni dzwonek przed upadkiem PiS?!

Antyaferzysta Antyaferzysta Polityka Obserwuj notkę 29

Ostatni okres to bardzo zły czas dla PiS. Z partii odeszło wiele znaczących osobowości, na których stratę nie może sobie pozwolić żadne ugrupowanie aspirujące do dominacji po prawej stronie sceny politycznej. Jarosław Kaczyński wydaje się nie panować nad tym, co dzieje się w kierowanej przez niego partii, a to chyba ostatni dzwonek, aby uratować PiS przed upadkiem!

Formuła polityczna Prawa i Sprawiedliwości początkowo opierała się na łączeniu środowisk prawicy i centroprawicy. Obecnie z wielu powodów do tego scenariusza nie ma już powrotu. Po licznych odejściach, ale i przyjściach m.in. osób z nurtu narodowo-katolickiego, PiS przekształciło się w wielonurtową formację prawicową, której narracja opiera się na tym iże to pod skrzydłami tej opcji zjednoczyły się siły polskiej prawicy.

Dziś jednak ta narracja się sypie, a nowej brak! Zamiast trzymać się mocno prawej ściany, od czasu do czasu wyciągając lekko rękę ku centrum, PiS pozbywa się tych, którzy chcą w polityce robić nieco więcej, niż powtarzać to, co postanowi szczelnie zamknięta grupa ludzi związana z tzw. "zakonem PC".

Utrata czołowych prawicowych gwiazd takich jak Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski to dla PiS cios, który może okazać się w dłuższej perspektywie śmiertelny. Do tego wyrzucenie z partii polityków znanych i cenionych wśród prawicowego elektoratu jak Beata Kempa i mec. Arkadiusz Mularczyk, wybitnych fachowców takich jak prof. Mariusz Orion Jędrysek czy po prostu polityków ogólnie lubianych jak Tadeusz Cymański to wielki błąd!

PiS jednak nic sobie z tego nie robi. Mało tego zamiast usiłować przekuć zaczątek klęski w sukces i spróbować proponowanego przez Ziobrę scenariusza gry na dwie partie: radykalnie prawicową i centroprawicową, które mogłyby pozyskać osobno więcej głosów, niż sam PiS, a następnie wspólnie utworzyć koalicję rządową, politycy PiS usiłują robić wszystko, by mosty mięcy partią Kaczyńskiego, a Solidarną Polską zostały spalone. Mam tu na myśli choćby absurdalne oskarżenia wysuwane pod adresem "ziobrystów", jakoby działali oni w porozumieniu z przeciwnikami PiS czy twierdzenia, jakoby z dnia na dzień z politycznych towarzyszy stali się od razu śmiertelnymi wrogami.

PiS nie robi też nic, by odejścia do Solidarnej Polski były jak najmniejsze. Kaczyński otwarcie spacyfikował przed wyborami ludzi związanych z Radiem Maryja i innymi organizacjami prawicy, których tak umieszczał na listach wyborczych, by ich dostanie się do Sejmu było de facto nie możliwe. Udało się jednynie Annie Sobeckiej i Gabrieli Masłowskiej. Z list wyborczych skreślono za to prof. Ryszarda Bendera, wieloletniego polityka ZChN i ROP oraz jednego z liderów Ruchu Katolicko-Narodowego, którym kieruje Antoni Macierewicz. Wśród tych, którzy mogą opuścić PiS wymienia się też kojarzonego z prof. Benderem innego lubelskiego historyka, europosła prof. Mirosława Piotrowskiego.

Z klubu PiS odszedł też reprezentujący część rodzin smoleńskich mec. Bartosz Kownacki, z nominacji Lecha Kaczyńskiego członek Komisji Weryfikacyjnej WSI i polityk Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Ze względu na słabe miejsce na wyborczych listach do parlamentu nie weszli zaś m.in. jedna z liderek RKN Krystyna Grabicka czy związana z Radiem Maryja dr Urszula Krupa. Dostały niskie pozycje mimo, że promować je miał Antoni Macierewicz.

I to chyba od tego polityka, który jest niekwestionowanym autorytetem na polskiej prawicy zależać będzie przyszłość PiS. Realna wydaje się bowiem perspektywa, w której to on zostanie ostatnim przedstawicielem nurtu narodowo-katolickiego w klubie PiS, bo do partii nie należy, pozostając przewodniczącym RKN. Gdyby jego partia zdecydowała się zmienić swego sojusznika z PiS na SP, przewiduję, że PiS przestałoby istnieć.

A dokładnie pozostałoby w formule dawnego PC "wzmocnionego" postaciamia takimi jak Adam Hofman o okolice. Oczywiście w PiS pozostają także inne grupy jak frakcja Mariusza Kamińskiego czylu ludzie z CBA i Ligi Republikańskiej, którzy wydają się być bardzo blisko "Gazety Polskiej", ale i to środowisko wkrótce może przestać być zadowolone ze swej pozycji w PiS, jeśli przedstawicie tej grupy będą musieli systematycznie ustępować miejsca ludziom z "zakonu" czy osobom z Kancelarii Lecha Kaczyńskiego. A taka sytuacja miała właśnie miejsce w tych wyborach. Poza Kamińskim i Tomaszem Kaczmarkiem nikt z licznej rzeszy współpraconików b. szefa CBA do Sejmu nie wszedł. Musieli ustąpić m.in. Wojciechowi Jasińskiemu czy Markowi Suskiemu.

Niezadowolona ma prawo także być grupa wywodząca się ze Stronnictwa "Piast", której pozycję wzmocnił świetny wynik dr Zbigniewa Kuźmiuka, który w Radomiu znacząco wyprzedził lidera listy Marka Suskiego z grupy PC. Lider "Piasta" Zdzisław Podkański, którego Kaczyński umieścił dopiero na 17. miejscu listy wyborczej w Lublinie nie dostał się do Sejmu. On z kolei musiał ustąpić m.in. związanej mocno z braćmu Kaczyńskimi Elżbiecie Kruk.

Zagadką pozostaje postawa grupy związanej z Polską Plus, która najpierw z PiS wyszła, a potem do niego wróciła. Politycy ci byli w dużej części zepchnięci na dalsze miejsca wyborczych list lub przesunięci do innych okręgów wyborczych, niż te z których startowali wcześniej. Można tu podać choćby przykład Jerzego Polaczka, który z 1. w Katowicach został przesunięty na 2. w Gliwicach. Inny kojarzony z tą grupą polityk, Ludwik Dorn, choć miał dobre miejsce na liście, po objęciu mandatu nie weszedł do klubu PiS, a został posłem niezrzeszonym.

Podobnie niejednoznacznie prezentuje się grupa prawicowych intelektualistów, która w większości weszła do Sejmu. Mandaty zdobyli m.in. prof. Krystyna Pawłowicz, prof. Jerzy Żyżyński, prof. Józefina Hrynkiewicz, prof. Krzysztof Szczerski, Przemysław Wipler, Piotr Naimski czy Paweł Szałamacha. Częściowo są to osoby, które mają poglądy UPR-owskie, częściowo ludzie kojarzeni bardziej z nurtem narodowym. Na pewno nie będa umierać za prezesa, jeśli ten nie zechce słuchać ich rad i korzystać z ich niewątpliwie ogromnej wiedzy i doświadczenia.

Warto jednak zwrócić uwagę, że niekórzy intelektualiści jak prof. Andrzej Waśko czy prof. Jan Żaryn do parlamentu nie weszli. Pytanie co zrobią i czy dalej będą w jakiejś formie współpracować z PiS.

Podsumowując należy stwierdzić, że PiS ma w tej chwili ostatnią szansę, aby podjąć działania zapobiegające rozpadowi parii. Jeśli będa kolejne odejścia do Solidarnej Polski i to osób znaczących, to za parę tygodni może być już za późno! Za późno dla projektu PiS, ale nie dla polskiej prawicy!

Moim celem jest przypominanie, nagłaśnianie i napiętnowanie afer mających miejsce w życiu politycznym. Chcę uczciwej i pozbawionej aferzystów klasy politycznej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka