Antyaferzysta Antyaferzysta
529
BLOG

Mity "GW" do kosza: jak zniszczono legendę opozycji?!

Antyaferzysta Antyaferzysta Polityka Obserwuj notkę 0

W normalnych warunkach cieszyłby się dziś wysoką emeryturą kombatancką, od czasu do czasu jedynie dla rozrywki uczestnicząc w spotkaniach na temat walki z komuną. Zamiast tego został objęty ostracyzmem, bo przecież "Gazeta Wyborcza" oskarżała go o antysemityzm, a do tego żyje w skrajnej nędzy. Mowa o jednym z kluczowych, aczkolwiek niemal całkowicie zapomnianych bohaterów walki z komunizmem, Kazimierzu Świtoniu.

Kazimierz Świtoń, ur. 1931 w Katowicach z zawodu elektromonter. Pracował zajmując się elektryką w katowickim szpitalu i hucie. Potem założył własny warsztat, w którym naprawiał sprzęt RTV. I mógłby sobie tak wieść spokojne życie, gdyby nie zaczął angażować się w politykę.

W 1977 uczestniczył w proteście głodowym przeciwko polityce władz wobec robotników. I wtedy się zaczęło. Świtoń stał się współtwórcą Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W swoim mieszkaniu założył punkt konsultacyjny ROPCiO. Następnie stworzył pierwszy w Polsce komitet Wolnych Związków Zawodowych, który dał początek silnemu ruchowi związków niezależnych od komunistów. Odpowiedzią ze strony władzy było odebranie koncesji na prowadzenie warsztatu. Równocześnie SB rozpoczęła kampanię pomówień, która miała spodować, że Świtoń zostanie uznany za człowieka chorego psychicznie. Z tych samych metod w nagonce wobec niego czerpały media i politycy III RP.

Na tym represje się nie skończyły. Świtoń został pobity, a gdy to nie pomogło, aresztowano go na kilka miesiący. Nie dał się jednak zastraszyć. W 1980 tworzył na Śląsku NSZZ "Solidarność". Był sekretarzem Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego związki, a potem członkiem Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Solidarności. Zasiadał we władzach związkowych do czasu konfliktu z działaczami, którzy chcieli iść na ustępstwa z władzą.

W stanie wojennym Świtoń został internowany, a potem był więziony za próby upamiętnienia ofiar masakry w Kopalni "Wujek". W 1989 podjął współpracę z mec. Władysławem Siłą-Nowickim. Objął funkcję przewodniczącego Rady Naczelnej jego partii - Chrześcijańsko-Demokratycznego Stronnictwa Pracy. Jako kandydat ChDSP startował do Sejmu w 1989 roku. Mimo dużego poparcia przegrał, bo ogłupione społeczeństwo głosowało jedynie na kandydatów, którzy mieli zdjęcie z Lechem Wałęsą. W Bytomiu posłem został więc nie odcinający się od Wałęsy Świtoń, ale oficjalny kandydat ówczesnej Solidarności - Adam Michnik!

Czyżby stąd wzięła się późniejsza niechęć środowiska "Gazety Wyborczej" do Świtonia? W 1990 stanął on na czele Górnośląskiej Chrześcijańskiej Demokracji. Bedąc poza głównym nurtem polityki Świtoń był zmuszony zawierać dziwaczne porozumienia i tak jego partia weszła na listy Ruchu Autonomii Śląska. W wyborach w 1991 roku Świtoń został posłem. Bronił rządu Jana Olszewskiego. Atakował zaś "różowych" i prezydenta Wałęsę. Podczas "nocy teczek, 4 czerwca 1992 Świtoń ogłosił z Sejmowej mównicy, że na tajnej wówczas liście Macierewicza znajduje się nazwisko Lecha Wałęsy. Wypowiedź tą na wniosek Jana Rokity wycięto z sejmowych stenogramów. Świtoń znów został poddany cenzurze.

Na krótko udało mu się jeszcze wejść w łaski prawicowych liderów. W 1993 przystąpił do Klubu Parlamentarnego Ruchu dla Rzeczypospolitej Jana Olszewskiego, a w wyborach w tym samym roku na swoje listy wzięła go partia Porozumienie Centrum, którą kierowali bracia Kaczyńscy. PC jednak do Sejmu nie weszło.

Świtoń wrócił do debaty publicznej w 1998 roku. Stał się wówczas jednym z głównych obrońców krzyży ze żwirowiska, które upamietniało wizytę Jana Pawła II w Oświęcimiu. Usunięcia krzyży żądały środowiska żydowskie, toteż ich obrońcom natychmiast przypięto łatę antysemitów. Świtoniowi dostało się najbardziej. Został usunięty przez policję i zatrzymany. Wytoczono mu też proces, w którym sąd skazał go na więzienie w zawieszeniu za znieważenie narodów żydowskiego i niemieckiego.

Po 2001 próbował jeszcze parę razy startować w wyborach z list marginalnych partii. Ze względu na zapomnienie przez poważne siły polityczne, przyjmował zaproszenia udziału w kampanii takich partii jak PPN, NOP czy formacja Adama Słomki. W 2010 był wśród obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Po katastrofie smoleńskiej popierał kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Świtoń zajął się także działalnością Stowarzyszenia Pamięci Polaków Pomodowanych przez Niemców w KL Auschwitz im. Św. Maksymiliana Marii Kolbego, którego został przewodniczącym.

W mediach pojawia się dziś rzadko i wyłącznie negatywnie. Na swej stronie prosi o pomoc, gdyż jest bardzo chory, a emerytura nie wystarcza mu by żyć i kupić leki. Można by więc teraz zapytać: Czy opłacało się walczyć o wolność i lepszą Polskę?

Moim celem jest przypominanie, nagłaśnianie i napiętnowanie afer mających miejsce w życiu politycznym. Chcę uczciwej i pozbawionej aferzystów klasy politycznej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka