– Spotkanie Putina z prezydentem Stanów Zjednoczonych, państwa będącego wiodącym mocarstwem Zachodu, ostatecznie przełamuje izolację Rosji. W tym sensie to bez wątpienia sukces Władimira Putina – ocenia Marek Stefan, Układ sił oraz Strategy and Future.
– Sam sposób, w jaki przyjęto rosyjskiego przywódcę na Alasce, potwierdza, że Moskwie udało się uwiarygodnić narrację, iż Rosja należy do grona mocarstw decydujących o kluczowych kwestiach globalnych – wojnie i pokoju. To sygnał, że będzie zasiadać przy stole, przy którym rozstrzyga się kształt przyszłego systemu międzynarodowego. Ten przekaz intensywnie powielają obecnie rosyjskie media, więc już na poziomie narracyjnym i wizerunkowym Kreml sporo zyskał – dodaje.
Ekspert zwraca uwagę na polskie komentarze wyrażające oburzenie wobec samego faktu spotkania: – Warto pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, stosunki międzynarodowe – szczególnie te dotyczące kształtu ładu globalnego – są niemal zawsze domeną wielkich mocarstw. To, że uwierzyliśmy w „koniec historii” i trwałość jednobiegunowego świata, było raczej przejawem naiwności niż wyciągnięciem wniosków z historii.
– Po drugie, wystarczy spojrzeć na amerykańską dyplomację po zimnej wojnie. Praktycznie każdy prezydent USA na pewnym etapie swojej kadencji szukał formy porozumienia z Rosją – podsumowuje Stefan.
Fot. X.com
Inne tematy w dziale Polityka