W wywiadzie z prezydentem Andrzejem Dudą przeprowadzonym dla onetu przez Zbigniewa Parafianowicza i Witolda Jurasza padło pytanie o sens zaangażowania Polski w rewolucje na Białorusi w 2020 r. Jak słusznie zauważyli dziennikarze, owa „rewolucja” była nieprzygotowana a zaangażowanie Polski spowodowało wepchnięcie Łukaszenki w pełne uzależnienie od Putina. Od tamtego czasu Mińsk przestał już nawet lawirować z zachodem i Polską a terytorium Białorusi zostało udostępnione rosyjskim wojskom do ataku na Ukrainę od północy. Skutkiem było też rozpoczęcie wojny hybrydowej za naszą wschodnia granicą i wpychanie do nas imigrantów z krajów III świata.
Na pytanie prowadzących czy prezydent otrzymywał raporty Agencji Wywiadu, MSZ, PISM, OSW świadczące o tym że bunt przeciwko Łukaszence nie ma szans powodzenia, prezydent odparł iż nie przypomina sobie takich raportów i szybko zmienił temat podając przykłady jak próbował w przeszłości wpłynąć na działania służb w celu zwiększenia ochrony polityków.
Widać że ta nieco zapomniana sprawa jest niewygodna i wstydliwa dla obozu PiS . Wszak obecnie, po uwolnieniu Siarhieja Cichanouskiego słychać wezwania aby Łukaszenka poszedł drogą Jaruzelskiego, co ma być propozycją pokojowego oddania władzy. Dlaczego więc pojednawcze propozycje nie padły w 2020? Lepiej byłoby nawet żeby rząd i prezydent z PiS siedzieli wtedy cicho, mała i słaba Litwa bez zaangażowania Polski nie wyrządziłaby z pewnością takich szkód.
Opinie mówiące o tym że atak na Kijów w lutym 2022 nie byłby możliwy bez izolacji Łukaszenki i podporządkowania go Moskwie padały też ze strony ukraińskiej a nawet od białoruskich opozycjonistów.
Politycy popełniający takie błędy nie powinni już nigdy wracać do kierowania państwem, tymczasem można usłyszeć że Andrzej Duda ma ambicje aby zostać premierem a politycy PiS już myślą o powrocie do władzy.
Bufor w postaci niezależnej od FR lub neutralnej Białorusi ma dla bezpieczeństwa Polski znacznie większe znaczenie niż Ukraina.
Z wykształcenia jestem politologiem. Moje zainteresowania to historia, polityka w tym stosunki polsko-ukraińskie. Jestem miłośnikiem kresów wschodnich, ale sprzeciwiam się polityce opartej na sentymentach i myśleniu życzeniowym.
Bloga założyłem początkowo na fb w maju 2022 roku, w reakcji na pojawiające się propozycje utworzenia "Unii Polsko-Ukraińskiej" . Pomysły te, mówiące nawet utworzenie federacji czy konfederacji polsko-ukraińskiej były i są niebezpieczne dla państwa polskiego. Opowiadam się za dobrymi relacjami z Ukrainą, jednak utworzenie jednego państwa czy konfederacji z Ukrainą mogłyby spowodować zarażenie polskiej gospodarki i polityki patologiami znacznie gorszymi od tych które znamy z lat 90-tych. Spowodowałoby to też zaostrzenie konfliktów narodowościowych które nam i tak grożą od momentu znacznego napływu imigrantów w czasie rządu PiS.
Prace nad traktatem polsko-ukraińskim i wypowiedzi szczególnie przedstawicieli pałacu prezydenckiego pozwalały sądzić że ten kierunek jest poważnie brany pod uwagę w obozie pisowskim.
Propozycje utworzenia potworka zwanego unią polsko-ukraińską nie brały pod uwagę dążeń samych Ukraińców, którym federacja kojarzy się z ZSRR. Do tego podchodzą lekceważąco do znaczenia Polski, ich kraj jest dużym państwem europejskim prawie dwa razy większym od Rzeczpospolitej i takim pozostanie mimo utraty kilku obwodów.
Polityka Kijowa pokazuje że Ukraina nie jest też zainteresowana przewodnią rolą Polski i budową "Międzymorza". Ukraina tradycyjnie spoglądała w stronę Niemiec i to jest też widoczne w ostatnim czasie.
Kontynowanie myślenia życzeniowego w polityce wschodniej będzie powodowało skutki które można streścić wypowiedzią Michała Dworczyka: "Ukraińcy nas okiwali"...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka