Poszkodowany miałby prawo zmniejszenia kary, a nawet ułaskawienia skazanego przestępcy, który wyrządził mu krzywdę. Prawo to miałby tylko poszkodowany. Jeśli poszkodowany nie żyje, to przestępca nie ma możliwości ułaskawienia. Jeśli w danej sprawie jest kilku poszkodowanych, to przestępca dostaje najwyższą z tych kar, np: Jeden z poszkodowanych chce zmniejszyć karę do dwóch lat, drugi do czterech, a trzeci do pięciu, więc przestępca dostaje pięć latek. Albo wszyscy poszkodowani poza jednym chcą go ułaskawić, ale ten jeden chce kary najwyższej z możliwych, więc przestępca dostaje karę najwyższą z możliwych przy tym przestępstwie.
W III RP obecnie prawem łaski dysponuje na podstawie art. 139 konstytucji prezydent. Kwaśniewski ułaskawił m.in. Jana Sz., skazanego na początku lat 90. na 25 lat więzienia za zabójstwo ciężarnej dziennikarki we Wrocławiu i Petera Vogla skazanego za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem (w celach rabunkowych uderzył kobietę młotkiem i jeszcze żyjącą podpalił, w wyniku czego zmarła), ale ułaskawił także Sławomira Sikorę, który wraz z Arturem Bylińskim zabił dwóch prześladujących ich bandytów, bo policja miała ich w du*e (na podstawie ich historii powstał film "Dług" Krauzego). Ogólnie Kwaśniewski ułaskawił około 4000 osób. Za uwolnienie od słusznej kary zabójców i gwałcicieli, oraz swoich funfli, Kwaśniewski powinien ponieść konsekwencje, a osoby takie jak Sławomir Sikora powinny dostać przeprosiny, medal i odszkodowanie, a nie ułaskawienie.
Z kolej obecny prezydent Duda powiedział że: "Niestety Polska nie jest dziś krajem, o którym można by powiedzieć, że jest państwem sprawiedliwym, sprawiedliwym dla swoich obywateli, że jest państwem, w którym obywatele traktowani są równo." Więc może należałoby ułaskawić jak największą ilość osób niesprawiedliwe skazanych, a nie tylko swojego funfla Kamińskiego.