Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś
496
BLOG

Konwulsje euro

Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś Gospodarka Obserwuj notkę 11

Europejski kryzys zadłużeniowy to problemy niektórych państw ze zbyt wysokim poziomem długu publicznego lub deficytu budżetowego. Kryzys zadłużeniowy w pierwszej kolejności godzi w kraje PIIGS (w kolejności występowania w akronimie: Portugalia (dług publiczny w 2010 r. 93 % PKB), Irlandia (96 %), Włochy (119 %), Grecja (143 %), Hiszpania (dług 60 % PKB, ale z deficytem budżetowym 9,2 % PKB)). W nieciekawej sytuacji jest również Belgia (97 %).

Wymienione kraje mają lub wkrótce mogą mieć problemy z zaciąganiem długu przez swoje rządy. Spadek rynkowego popytu na ich dłużne papiery wartościowe oraz obniżanie ratingu kredytowego państw prowadzą do zwiększania oczekiwanej przez rynek rentowności, co grozi wpadnięciem w spiralę zadłużenia dynamizowaną przez rosnące odsetki od rolowanych odsetek.

Politycy wiążą kryzys zadłużeniowy z ryzykiem rozpadu strefy euro. Co ma wspólnego z problemami fiskalnymi wspólna europejska waluta?

Strategicznym celem polityki pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego jest stabilność cen. Wielkość emisji euro jest zdeterminowana rozmiarami wspólnej europejskiej gospodarki. Za duża emisja euro wywoła inflację, za mała deflację. Wzrost gospodarki wymusza nowe emisje wspólnej waluty.

Emisja euro jest dokonywana generalnie na dwa sposoby. Banknoty emituje Europejski Bank Centralny i przekazuje je zgodnie z kluczem podziałowym narodowym bankom centralnym strefy euro. Pieniądz depozytowy jest emitowany przez banki głównie komercyjne poprzez udzielanie kredytów. Oddziaływanie EBC na emisję pieniądza depozytowego ma charakter pośredni przede wszystkim poprzez zmiany stóp procentowych oraz rezerw obowiązkowych (część wartości depozytów utrzymywanych przez banki komercyjne na rachunku w banku centralnym). Możliwa emisja pieniądza depozytowego jest tym większa im więcej trafi do banków komercyjnych pieniądza gotówkowego oraz im mniejsze będą rezerwy obowiązkowe.

Dzięki tym mechanizmom euro jest emitowane do poszczególnych gospodarek narodowych. Z uwagi na konieczność ograniczenia podaży euro (stabilizacja cen) ważne znaczenie dla interesów narodowych mają zasady podziału tortu -  klucz przydziału emisji dokonywanych przez Europejski Bank Centralny. Klucz to średnia ważona udziału PKB i liczby ludności danego kraju strefy euro w wartościach tych wskaźników dla całej strefy euro. Obecnie np. Niemcy otrzymuję 24,9 %, a Słowacy 0,9 % nowych emisji banknotów euro. W przypadku przyjęcia euro udział Polski w emisjach wyniesie ok. 5 %. Teoretycznie.

Znaczącym konkurentem do pozyskiwania emitowanego w europejskim systemie bankowym euro stały się najbardziej zadłużone państwa strefy euro. Nabycie obligacji państwowych przez bank czy to Europejski Bank Centralny, czy to komercyjny to emisja euro. Im państwo będzie bardziej zadłużone, im będzie miało większy deficyt budżetowy, tym musi emitować więcej obligacji. Powodzenie emisji uplasowanej w systemie bankowym Unii Europejskiej oznacza zaś więcej wyemitowanego dla dłużnika pieniądza. Jak zmusić system bankowy z Europejskim Bankiem Centralnym na czele do zakupu obligacji dłużnika? Uprawiając hazard moralny. „Nie kupicie, to wcześniejsze zakupy będą gówno warte.” No i kupują, zwłaszcza Europejski Bank Centralny. Aby nie padły komercyjne banki niemieckie i francuskie. W efekcie europejski system bankowy emituje dla największych dłużników nowe euro poza systemem klucza przydziału.

W przypadku, gdy uregulowana traktatowo emisja nie jest wypychana przez pomoc dla dłużników droga do wzrostu inflacji jest otwarta. W eurosystemie spotyka się bowiem podaż euro „tradycyjna” oraz emisje pomocowe. Z uwagi na podstawowy cel eurosystemu (stabilizacja cen) dodatkowe emisje pomocowe w praktyce ograniczają pule emisji do podziału wśród wszystkich państw strefy euro. Dłużnicy są zatem uprzywilejowani. Ich rządy dostają więcej pieniądza, które natychmiast wprowadzają przez wydatki budżetowe w tryby gospodarki. Rodzi to u nich presję inflacyjną, ale wyższe ceny przyciągają towary z innych państw Europy, do których jako zapłata dociera w końcu nowe euro. Dłużnicy importują towary i eksportują swoją inflację do państw bardziej oszczędnych. Komu żyje się lepiej?

Euro znajduje się w śmiertelnym zagrożeniu.

Twarde, sprawiedliwe i naszym zdaniem konieczne wstrzymanie unijnej pomocy dla dłużników to wyrok na nieostrożne banki komercyjne początkowo w Niemczech i Francji, a następnie w kolejnych krajach – powiązanych z nimi biznesowo. Jeden cios trafia w część systemu bankowego emitującego pieniądz depozytowy, co ograniczy możliwości emisyjne i zagrozi deflacją. Drugi cios dosięga bezpośrednio Europejski Bank Centralny, którego portfel aktywów w części przekształci się w śmieciowy. Efektem staje się paraliż europejskiego systemu bankowego, na podobieństwo amerykańskiego w latach 2007-2008, ale na większą skalę. Różnica jest w zapalniku. Banki amerykańskie oficjalnie położyły inwestycje w niespłacalne kredyty hipoteczne i oparte o nie derywaty, a w bankach europejskich zagrożenie generują inwestycje w rządowe papiery wartościowe niewypłacalnych państw.

Z kolei kontynuowanie pomocy daje fory politycznym kombinatorom, leniom, oszustom i szantażystom. Nagradza nieuczciwość, czyniąc z reszty Europejczyków frajerów. To redefinicja „wartości” europejskich. Zabójcza. Na straży nowej „moralności” stoi europejska elita. Jose Barroso – przewodniczący Komisji Europejskiej, były premier Portugalii. Herman Rompuy – przewodniczący Rady Europejskiej, były premier Belgii.Joaquín Almunia - wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej i komisarz ds. konkurencji, były minister i kandydat na premiera w Hiszpanii. Antonio Tajani - wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej i komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości, były rzecznik prasowy premiera we Włoszech. Banda cwaniaków żerujących na Europejczykach. Żerujących nie tylko na emisji euro. Dzięki szantażowi właśnie uzyskali przedłużenie płatności obligacji czołowych dłużników do 15-30 lat i obniżenie odsetek nawet do 3,5 %. Obsługa zaciągniętego za granicą długu publicznego Polski kosztuje 4,3 % rocznie i rośnie. Średni okres zapadalności to zaledwie 8 lat. No ale ktoś musi nosić w zębach bankierom np. w Niemczech i we Francji wyższe odsetki, aby było z czego wypłacać premie. Ponadto przebąkują o jakimś planie Marshalla dla Grecji na który mają zrobić zrzutkę wszyscy członkowie Unii. Niech żyje europejska solidarność! Niech żyje! Niech żyje!

Eurosystem stał się podwójnym bankrutem. Finansowym i moralnym. Rokowania resuscytacji są kiepskie. A mimo to w Polsce Rada Polityki Pieniężnej maniakalnie „podtrzymuje stanowisko, że przystąpienie Polski do ERM II i strefy euro powinno nastąpić w najbliższym możliwym terminie, po spełnieniu niezbędnych warunków prawnych, ekonomicznych i organizacyjnych.”.

Urodzony w 1970 w Gdyni. Żonaty, ojciec trzech synów. Absolwent Finansów i Bankowości Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalista prawa nieruchomości. Od 1998 wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. Nagrody i wyróżnienia: 1987 finalista Olimpiady Fizycznej 1993 Nagroda rektora UG II stopnia 1994 Nagroda rektora UG I stopnia 1995 I lokata ukończenia studiów na UG 1995 wyróżnienie w konkursie „Rzeczpospolitej” oraz Coopers & Lybrands na artykuł o kierunkach rozwoju gospodarki polskiej do 2005. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka