Pan Tusk raczył się wypowiedzieć na temat swojego kandydowania na urząd prezydenta. Organ opiniotwórczy napisał:
Premier Donald Tusk oświadczył, że nie będzie mu zależeć na prezydenturze, jeśli pojawi się gwarancja, iż nowy prezydent nie będzie przeszkadzał w rządzeniu. Obecnie takiej gwarancji nie ma.
Czyli swoiste „Nie chcem ale muszem”. Jawi się nam Donald jako zbawca narodu który to powiedzie nas jak Sobieski na odsiecz wiedeńską obiecując nowe cuda. Robi się u nas coraz ciekawiej. Cudów nie ma a być miały. Oczywiście że kryzys to nie wina Tuska, ale przecież on jeszcze w listopadzie mi wmawiał że w ogóle nie ma czegoś takiego jak kryzys, a Polska to wyspa szczęśliwa na mapie świata i nagle pojawił się on w lutym. Teraz przeszkadza mu w drodze do szczęścia i pokazywaniu „szafy pełnej ustaw” prezydent vetujący na lewo i prawo. Z rządu fachowców zrobił się rząd pacynek sterowanych przez media i sondaże a premier jeżdżący w dolomity przy większych problemach społecznych czy ewentualnie goniący za piłką w czasie debat w sejmie nad budżetem wtopił się w krajobraz tego małego teatrzyku medialnego. Do tego jeszcze premier Tadzio „siła spokoju” Mazowiecki chwalący Tuska za jego dokonania i wszystko jest już cacy. Autorytety medialne wykreowane przez GW i jej podobne media chwalą rząd na lewo i prawo nawet za bąki medialne puszczane w eter dla poprawienia sondaży. Ciekawe ile ten cały cyrk będzie trwał. Tylko czekam tylko jak Tusk odpowie jak Linda w psach :
- Czy jest pan gotów stać na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polskiej?
- Bezapelacyjnie, do samego konca… mojego lub jej…
I jeszcze fraszka Waligórskiegkiego:
Raz chory niedźwiedź pierdział, budząc miłosierdzie
A suseł mu oklaski bił po każdym pierdzie.
Czy ten suseł zwariował? - spytał dzięcioł śledzia.
Nie - śledź odparł - to rzecznik prasowy niedźwiedzia.
Inne tematy w dziale Polityka