W trzecim dniu
wizyty w Waszyngtonie szefowa kancelarii prezydenta RP, minister Anna Fotyga, spotkała się z doradcą prezydenta Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Stephenem Hadleyem. Biały Dom nie ujawnił treści rozmowy. - To było dobre spotkanie.[...] Poprzedniego dnia towarzyszący minister Fotydze dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP Mariusz Handzlik poinformował PAP, że w rozmowach z administracją USA poruszy ona sprawę tarczy antyrakietowej i toczących się rozmów na temat ewentualnej lokalizacji jej bazy w Polsce.
Nie trzeba być znawcą technik negocjacyjnych żeby się zorientować, iż niejednolite stanowisko polskich władz nie wróży nic dobrego. A Lech Kaczyński jest fanem tarczy więc Fatyga jankesom raczej nasładzała. Zawsze zastanawiało mnie skrajne lizodupstwo K. wobec Waszyngtonu. Może to taka mentalność, że trzeba mieć patrona w wielkiej polityce?
A i na koniec taki drobny smaczek:
Latem 1999 roku ambasada amerykańska zaprosiła Leszka [Kaczyńskiego], zapraszała go stale, pomimo, że był poza polityką
J. Kaczyński, [w:] O dwóch takich..., s.85
Może to jest klucz do myślenia LK/JK? Biblijne: "Kto jest wierny w małej rzeczy, jest wierny i w wielkiej"?
Sam nie wiem.
Tytuł za ostry, ale naprawdę mnie to denerwuje.
Inne tematy w dziale Polityka